Wkrótce ze stanowiskiem przewodniczącego Rady Miejskiej Bielska-Białej może pożegnać się Janusz Okrzesik. W kuluarach wymienia się nazwiska radnych, którzy mogą zostać jego następcami, ale w szybkim przeprowadzeniu procedury przeszkadza sytuacja pandemiczna i regulamin. Do głosowania w tej sprawie i wyboru nowego przewodniczącego może dojść dopiero wtedy, gdy możliwe będzie przeprowadzenie sesji w trybie stacjonarnym.

Zapowiada się gorący początek roku w Radzie Miejskiej. Po grudniowym spięciu na linii Wspólnie dla Bielska-Białej - Niezależni.BB (pisaliśmy o tym TUTAJ), w miniony czwartek doszło do kolejnej odsłony konfliktu, tym razem ws. uchwały zmieniającej zasady Budżetu Obywatelskiego (o burzliwej debacie informowaliśmy TUTAJ). Radni ze środowiska PO zwietrzyli szansę, by ostatecznie doprowadzić do odwołania przewodniczącego Janusza Okrzesika.

Od kilku miesięcy spór narasta

Otoczenie prezydenta Jarosława Klimaszewskiego ma nie po drodze ze swoim koalicjantem od wielu miesięcy. Pierwszym sprawdzianem trwałości tzw. porozumienia programowego było utworzenie w 2019 klubu dysponującego samodzielną większością po przejęciu trzech radnych wybranych rok wcześniej z listy PiS - Maksymiliana Prygi, Bronisława Szafarczyka i Romana Matyi. Klimaszewski mimo to nie zdecydował się wtedy na odwołanie Okrzesika z funkcji przewodniczącego.

Stanowiska zachowały również osoby kojarzone z Niezależnymi, które zasiadają w radach nadzorczych i kierują spółkami, gdzie większość udziałów lub akcji posiada bielski samorząd. Od kilku miesięcy spór jednak narasta. Jak słyszymy, środowisko Niezależnych ze swoim liderem nie chce oficjalnie zadeklarować, że w wyborach samorządowych w 2023 poprze kandydaturę Klimaszewskiego i nie wystawi swojego kandydata na prezydenta Bielska-Białej.

Konflikt zaogniły spory, które wybrzmiały publicznie w grudniu ub. roku na sesji Rady Miejskiej wokół apelu o tzw. lex TVN, gdy nie poparli go Niezależni oraz burzliwa debata z minionego czwartku, kiedy za sprawą radnego Krzysztofa Jazowego skrócono dyskusję nad projektem fundamentalnych zmian w Budżecie Obywatelskim. Już po wydarzeniach z końcówki ub. roku do środowiska Niezależnych wysłano sygnał ostrzegawczy. Była nim utrata stanowiska przez pracownika spółki miejskiej, który jest kojarzony ze środowiskiem Janusza Okrzesika i pracę dostał po wyborach w 2018.

Potrzebna jest sesja stacjonarna

- Janusz Okrzesik jest miłośnikiem piłki nożnej, więc powiem w ten sposób - on od dłuższego czasu nie gra z nami do jednej bramki. Jego los jako przewodniczącego wydaje się przesądzony - mówi anonimowo radny z władz bielskiej PO. Jeszcze przed czwartkową sesją Rady Miejskiej, na której doszło do kolejnego spięcia, o odwołaniu Okrzesika rozmawiano na posiedzeniu klubu Wspólnie dla Bielska-Białej. Jak potwierdziliśmy w trzech źródłach, była to dyskusja z udziałem najważniejszych urzędników Ratusza.

Dlaczego już w czwartek nie doszło do odwołania przewodniczącego Okrzesika? Otóż, procedura wyboru nowego szefa Rady Miejskiej jest niemożliwa do przeprowadzenia w trybie zdalnym, w którym ze względów pandemicznych od listopada pracują radni. Zgodnie z regulaminem, konieczne jest w tej sprawie powołanie komisji skrutacyjnej, a głosowanie odbywa się w trybie tajnym - każdy radny oddaje głos na karcie i wrzuca go do specjalnej urny.

Kto może zająć stanowisko przewodniczącego Rady Miejskiej po odwołaniu Janusza Okrzesika? Najpoważniejszą kandydatką jest Dorota Piegzik-Izodrczyk, obecna wiceprzewodnicząca rady, która stanowisko w prezydium objęła, gdy do Senatu dostała się Agnieszka Gorgoń-Komor. W kuluarach wskazuje się jeszcze jedno nazwisko radnego nie związanego bezpośrednio z PO, ale zasiadającego w klubie Wspólnie dla Bielska-Białej. To Maksymilian Pryga.

Bartłomiej Kawalec

Foto: archiwum