Pożar sadzy w kominie. Niedrogi przyrząd może uratować bezcenne życie - foto

W tym sezonie grzewczym strażacy już kilka razy wyjeżdżali, by gasić płonące sadze w kominach. W sobotę sadza zapaliła się w kominie budynku przy ul. Słowackiego w Bielsku-Białej. Wysłano zastęp straży pożarnej z JRG1 i policję.
Zgłoszenie pożaru wpłynęło z WCPR w sobotę o godz. 18.13. Ze zgłoszenia wynikało, że pali się sadza, widać żar z komina, a w mieszkaniu czuć dym. - Po dojeździe na miejsce widać było, że z komina wydobywają się iskry. Z mieszkania wyszły przed naszym przyjazdem dwie osoby. Nie było konieczności ewakuacji ludzi z innych mieszkań. Nasze działania polegały na wygaszeniu pieca kaflowego i zgaszeniu tego pożaru przy użyciu gaśnicy proszkowej. Pożar nie rozprzestrzenił się na dach budynku, gdyż został wcześnie zauważony i ugaszony. Właściciel musi zadbać o to, żeby przewód kominowy częściej czyścić i o to, aby opał używany w piecu był dobrej jakości - powiedział nam mł. kpt. Adam Jędrysik z JRG1 w Bielsku-Białej.
Po ugaszeniu pożaru przewód kominowy sprawdzono kamerą termowizyjną, a mieszkanie przewietrzono i sprawdzono pod kątem stężenia tlenku węgla. W mieszkaniu nie było czujnika tlenku węgla. - Zaczyna się sezon grzewczy, sadze płonęły już kilka razy. Warto montować czujniki tlenku węgla, zwłaszcza w mieszkaniach ogrzewanych paliwem stałym. Czujnik czadu może uratować życie domowników, bo zaalarmuje gdy w mieszkaniu pojawi się tlenek węgla. Czad jest niewidoczny i bezwonny - podkreślał strażak.
W powiecie bielskim odnotowano już śmiertelne zatrucie tlenkiem węgla, pisaliśmy o tym w artykule Nieprzytomna osoba znaleziona w wannie. Stwierdzono zgon mężczyzny - foto.
Tekst i foto: Mirosław Jamro


Dziennikarz portalu www.bielsko.biala.pl
Galeria:
Komentarze 8



Świetnym przykładem jest podwójne przeczenie, zamiast „nic nie widzę” logiczniej byłoby przecież „widzę nic”, a jednak każdy to rozumie (skądinąd po angielsku można powiedzieć “I see nothing”).
Sama piszesz: „Bezcenne czyli nie ma ceny. Ale zaraz. Przecież papierek [...]” – a przecież papierek to «mały kawałek papieru», a papier to od πάπυρος (papyros), choć ten papierek wcale nie musi być papirusowy, co więcej, tak już się pewnie mówi nawet na papierek np. z folii plastikowej lub wielomateriałowy. Nawet Twoje „zaraz” można wziąć pod lupę – czy na pewno pisząc to liczyłaś razy (a dokładniej: jeden)?
„Bezcenny” to nie to samo, co „bez ceny”. A nawet gdybyśmy tak uznali, to ciągle „cenę” możemy rozumieć jako «wartość czegoś wyrażana w pieniądzach», więc i tak nie pasuje to nawet do sytuacji, w której ktoś oddaje życie, by kogoś uratować (np. wiele innych osób). Określenie „cena życia” jest raczej metaforyczne, a już na pewno nie pieniężne, chyba że chodzi np. o branżę ubezpieczeniową...

Brak możliwości określenia ceny implikuje, że znamy walutę i okoliczności. Jeśli jest nią życie innych osób, e.g. bohaterska wymiana, to czy dalej to życie jest bezcenne? Chodzi mi o to, że raczej wszystko można wycenić(znaleźć coś do wymiany) ale nie wszystko można kupić.

„Czyli powinno być cenne, wartościowe” – nie, jest wartościowe i bezcenne, czyli nie mające ceny, «mające wartość wyższą od wszelkiej możliwej do określenia ceny» (sjp.pwn.pl/doroszewski/bezcenny;5412339.html), nieoszacowane.



Klauzula informacyjna ›