Niedawno opisaliśmy historię pana Leszka. Schorowany, niepełnosprawny, ponad 70-letni mężczyzna miał być eksmitowany z mieszkania, w którym przeżył prawie całe swoje życie. Do ostatniej chwili liczył na cud, na to, że uda się pozostać w mieszkaniu na jednym z osiedli w Bielsku-Białej. Ale cud się nie wydarzył. Jak żyje teraz, gdzie trafił po eksmisji? Pomóc chce mu bielska Fundacja Kołem się Toczy. - Postępowanie wobec pana Leszka budzi wiele wątpliwości prawnych - pisze organizacja.

Przypomnijmy. Bohater tekstu nie miał tytułu prawnego do gminnego lokalu, który zajmował i w którym był zameldowany. Nie zadbał bowiem - nie do końca ze swojej winy - żeby na czas wyprostować sprawę najmu (czytaj poprzedni artykuł: Przez chorobę już nie wychodzi z mieszkania. Będzie eksmitowany? - foto).

Komornik w asyście policji, pracowników socjalnych i ekipy przeprowadzkowej zjawił się w jego mieszkaniu 25 października. - To było chyba z 20 osób. Eksmisja trwała kilka godzin - wspomina ze łzami w oczach. Widać, że tamto wydarzenie stanowi dla niego wielką traumę. W asyście policji był dosłownie wynoszony z mieszkania, a cały jego dobytek - jak leci - ładowany do worków i toreb i wynoszony razem z nim.

Pan Leszek trafił do mieszkania zastępczego wyznaczonego przez bielską gminę. To niewielka klitka na parterze starej kamienicy. Kwatera w żaden sposób nie jest przystosowana dla osoby niepełnosprawnej, mającej problemy z poruszaniem się, a taką jest schorowany bielszczanin. Na przestrzeni kilku metrów kwadratowych upchnięto mu łóżko, stolik oraz szafę. Resztę mebli ze starego mieszkania będzie trzeba najprawdopodobniej wyrzucić, te sprzęty zajęły prawie całą przestrzeń niewielkiego pokoiku.

Poruszać się wśród tego to problem dla zdrowego człowieka, a co dopiero dla kogoś, kto z trudem chodzi o kulach lub jeździ na wózku. Nie ma nawet na tyle miejsca, aby rozłożyć wózek inwalidzki, więc stoi złożony w łazience. Gdy odwiedziliśmy pana Leszka reszta dobytku zalegała w workach na korytarzu i w niewielkiej komórce. Wszystko niezabezpieczone, bo drzwi do kamienicy nie mają solidnego zamka i każdy może wprost z ulicy wejść do korytarza. A rzeczy muszą tam pozostać, bo w pokoju nie ma na nie miejsca…

Interwencję wobec sytuacji pana Leszka podjęła Fundacja Kołem się Toczy z Bielska-Białej, która zainteresowała się sprawą po publikacji w „Kronice Beskidzkiej”. W sieci ruszyła zbiórka z której opłacony zostanie prawnik, który przeanalizuje wszystkie aspekty postępowania wobec bielszczanina. - Naszym celem będzie umieszczenie go w mieszkaniu przystosowanym do jego potrzeb jako osoby niepełnosprawnej - deklaruje organizacja. W planach jest także wyposażenie lokalu i zapewnienie opieki.

Sprawy schorowanego pana Leszka nie odpuszcza „Kronika Beskidzka”, najnowszy numer tygodnika jest już w sprzedaży w kioskach, salonikach prasowych i na stacjach benzynowych. E-wydanie jest TUTAJ.

map

Zdjęcie: Marcin Płużek