Od kilku lat na terenie Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, w centrum Bielska-Białej, obowiązuje płatne parkowanie. Kto nie zauważy znaku i zostawi auto na parkingu, zapłaci karę (pisaliśmy o tym m.in. w artykule: Bardzo drogie parkowanie. Postój za dwie stówy). Miało to odstraszyć obcych przed zajmowaniem miejsc postojowych dla mieszkańców. Koszty rosną, a firma która dozoruje parking „kasuje” coraz mniej nieuważnych kierowców i nie chce już działać na obecnych warunkach. Część lokatorów nie zgadza się jednak z nową propozycją i nie zamierza solidarnie płacić opłaty w czynszu. Zwłaszcza dlatego, że... nie mają samochodów.

Przez wiele lat mieszkańcy ŚDM wielokrotnie apelowali o znalezienie skutecznego rozwiązania problemu zajmowania miejsc parkingowych przez osoby trzecie, traktujące teren SSM jako teren ogólnodostępny. Dlatego w 2019 roku, po uzyskaniu zgody Rady Osiedlowej oraz Społecznego Komitetu Parkingowego powołanego z inicjatywy części mieszkańców nawiązano współpracę z firmą zewnętrzną.

Wezwań coraz mniej, firma rezygnuje

Działanie systemu nie wiązało się z koniecznością ponoszenia kosztów przez SSM ani mieszkańców. Firma utrzymywała się z wystawianych wezwań do zapłaty. Swoją drogą głośno było, gdy ktoś nieświadomy dał się złapać i musiał zapłacić 200 zł. Taki model miał odstraszać osoby nieuprawnione od pozostawienia swojego pojazdu na osiedlu. W założeniu zwiększyć miała się dostępność miejsc dla mieszkańców.

Spółdzielnia przyznaje jednak, że zwykle skutkuje to tym, że im bardziej system jest efektywny, tym mniejsze są wpływy dla firmy. - Dlatego we wrześniu firma zwróciła się do Spółdzielni z informacją, że współpraca na dotychczasowych zasadach nie będzie dalej możliwa, z uwagi na wzrastające koszty utrzymania pracowników, jak i spadające przychody z wystawionych wezwań. Zakończenie współpracy nastąpić miało z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia, czyli do dnia 31 grudnia br. - tłumaczą.

- Przeprowadziliśmy konsultacje z mieszkańcami poprzez wysłuchanie opinii Rady Osiedlowej nr 5 oraz Społecznego Komitetu Parkingowego, które to praktycznie jednogłośnie - przy jednym głosie wstrzymującym i braku głosów przeciwnych, dobrowolnie zaakceptowały konieczność ponoszenia dodatkowej opłaty. Podczas prowadzonej dyskusji wskazywano bowiem na skuteczność wprowadzonego rozwiązania i zadowolenie ze współpracy z firmą - dodaje Śródmiejska Spółdzielnia Mieszkaniowa.

Stała opłata naliczana od... metrażu

Od listopada dodatkowa opłata za parking miała być doliczana wszystkim mieszkańcom solidarnie - 20 gr za 1 mkw. mieszkania. W skróce - im większe lokum, tym wyższa opłata. Takie postawienie sprawy nie spodobało się części mieszkańców, głównie seniorów, którzy nie posiadają samochodów.

Pani Kazimiera napisała w tej sprawie list do prezydenta Bielska-Białej Jarosława Klimaszewskiego. Twierdzi w nim, że firma pracuje niesolidnie, a sięganie do kieszeni mieszkańcom jest bezprawne. - Dlaczego ja, jako emerytka z II grupą inwalidzką mam płacić za parking skoro nie posiadam samochodu? - pyta. - Mieszkam sama z psem, córka przyjeżdża z zakupami, nie będę im płaciła, bo tak im się podoba - dodaje.

Coraz więcej osób wyrażało swoje niezadowolenie. Pod listem protestacyjnym podpisało się ok. 80 mieszkańców. - Parking sprawdzany jest tylko kilka razy dziennie. Natomiast biuro jest czynne od 8 do 16, dla kogo? Zatrudnione są trzy osoby. W ich interesie jest pilnować parkingu, a nie obciążać wszystkich mieszkańców. (...) Mieszkańcy protestują oraz nie wyrażają zgody na takie rozwiązanie. Właściciele 4-5 samochodów mają płacić tyle samo, jak ci, którzy nie posiadają samochodu. Dlaczego mamy płacić i za co mamy płacić firmie, która nie potrafi zadbać o swoje potrzeby zapisane w umowie? - czytamy.

Duch spółdzielczości i solidarna danina

Mieszkańcy są zbulwersowani podjętą decyzją. Szczególnie, że nikt wcześniej ich o tym nie poinformował, a jak uzasadniają, za parking płacą poprzez dzierżawę gruntu czy fundusz remontowy. - Dlaczego mamy płacić potrójnie - pytają? Trzy lata temu mieli usłyszeć, że firma utrzyma się sama. Jak twierdzą mieszkańcy osiedla, nie spełnia ona swoich zadań, ponieważ dochodzi do sytuacji, że wpuszczani są obcy, dla mieszkańców i tak nie ma miejsc, a dodatkowo problemy robione są odwiedzającym ich gościom.

W odpowiedzi na nasze pytania Śródmiejska Spółdzielnia Mieszkaniowa w Bielsku- Białej przesłała nam pismo, w którym pragnie wyjaśnić pewne nieścisłości, które ich zdaniem pojawiły się w liście mieszkańców. - Zgodnie z art. 4 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, koszty utrzymania nieruchomości wspólnych, obciążają członków spółdzielni oraz właścicieli lokali niebędących członkami w częściach zgodnie z przypadającym na ich lokale udziałem w tychże nieruchomościach, ustalonym na podstawie powierzchni ich lokali. Tym samym przyjęty przez Spółdzielnię system jest prawidłowy - czytamy.

- Wskazać przy tym należy, że na przykład kosztem utrzymania placów zabaw obciążani są wszyscy mieszkańcy, a nie jedynie rodzice, których dzieci z nich korzystają. Także opłat z tytułu kosztów utrzymania wind nie różnicuje się w ten sposób, że osoba mieszkająca na 14. piętrze płaci siedem razy więcej niż ta, która mieszka na drugim piętrze. Istotą bowiem spółdzielczości jest jej solidarny charakter oraz dążenie do zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych ogółu mieszkańców w duchu wzajemnej solidarności i odpowiedzialności za siebie nawzajem, nawet jeśli oznacza to partycypowanie w kosztach świadczeń, z których się indywidualnie w danej chwili nie korzysta - brzmi dalsza część pisma.

Bezpłatnego parkingu na pewno nie będzie

Kością niezgody jest to, że niektórzy mieszkańcy mają po kilka samochodów, i oni zdecydowali za resztę. Protestujący lokataorzy zorganizowali spotkanie, na które nas zaproszono. Obecny był przedstawiciel Społecznego Komitetu Parkingowego, pan Marek, który sam pod blokiem parkuje cztery pojazdy. Stwierdził, że jedynym błędem jaki popełniła Śródmiejska Spółdzielnia Mieszkaniowa była komunikacja. Jego zdaniem o zmianie nie poinformowano odpowiednio wcześnie, nie zapytano o uwagi.

Pozostali proponują dwa rozwiązania - jedno bardziej radykalne - usunięcie firmy i pozostawienie parkingu bezpłatnego. Nikt nie będzie wtedy pilnował miejsc, ale ponoć i tak ich brakuje. Drugie - pozostawić opłaty tylko dla tych, którzy faktycznie korzystają z parkingu, pobierane przy wyjeździe. Jak się bowiem okazuje, nie każdy posiadający auto lokator parkuje na terenie osiedla. Właśnie z powodu braku miejsc.

Spółdzielnia nie bagatelizuje stanowiska grupy mieszkańców, jednakże podkreśla, że list podpisali lokatorzy kilkudziesięciu mieszkań SSM, podczas gdy osiedle składa się z ponad 1100. Nie wyklucza się dalszych konsultacji z mieszkańcami. - Jedno jest pewne: zawarty w piśmie mieszkańców postulat o utrzymaniu bezpłatnego dozorowania parkingu nie jest możliwy do spełnienia - przekonuje SSM. - Płacić nie będziemy, jak nie uda się dogadać, to pójdziemy do sądu - odpowiadają protestujący mieszkańcy.

Adam Kanik
[email protected]