Sięgająca blisko 1,5 m kępa trawy zarastała okolice przejścia dla pieszych na osiedlu Beskidzkim. Trawę wykosił radny Bielska-Białej, bo miejskie służby planowały to zrobić w... październiku. Inicjatywa godna pochwały, ale czy tak to ma wyglądać?

W niedzielę jeden z mieszkańców jadąc ul. Sternicza wykonał zdjęcie kępy trawy, która zasłania otoczenie przejścia dla pieszych. Nietrudno sobie wyobrazić stojące za nią dziecko, która nagle wychodzi na pasy. - Czy ktoś celowo zostawił te chwasty zasłaniające pasy, by wydarzyła się jakaś tragedia? - pytał pan Adam. - To nie są hektary trawy do skoszenia, żeby ustalać na to specjalny budżet - słusznie pisał mieszkaniec.

W odpowiedzi radny Roman Matyja zadeklarował, że w poniedziałek rano sam załatwi problem. Dziś trawy już nie ma. - Na mój wniosek, zgłoszony w interpelacji do prezydenta, w październiku miejskie służby mają usunąć trawę z chodników wzdłuż całej ul. Sterniczej. Ponieważ do października jest sporo czasu, a przejście jest bardzo uczęszczane przez osoby korzystające z przystanków przy alei gen. Andersa, postanowiłem przeprowadzić szybką akcję usunięcia trawy - pisze w mediach społecznościowych.

Radnego wypada pochwalić, ale czy tak to powinno wyglądać? Problem z nieregularnym wykaszaniem poboczy czy przejść dla pieszych trwa od wiosny. Pod koniec maja w artykule Miasto zarasta chwastami. Mieszkańcy alarmują, że bujna trawa zasłania widoczność pisaliśmy o roślinności, która przeszkadza w bezpiecznym włączeniu się do ruchu na skrzyżowaniach. Szanując kwestie oszczędnościowe i ekologiczne, trudno przejść obojętnie obok sytuacji, gdy roślinność zagraża bezpieczeństwu.

bak