Dwa dni temu Miejski Zarząd Dróg w Bielsku-Białej zaprezentował gipsowy model rzeźby żaby, która docelowo w brązie ma stanąć na przebudowanym placu Wojska Polskiego. Wielu Czytelników zastanawia się, skąd pomysł, aby w stolicy Podbeskidzia honorować płazy. Okazuje się, że idea wcale nie jest nowa, bo ma co najmniej kilkanaście lat. Niektórzy zarzucają autorowi makiety… plagiat.

W czwartek na placu Wojska Polskiego zaprezentowano pierwszą z dwóch gipsowych makiet żab, stworzoną przez poznańskiego artystę Grzegorza Godawę (TUTAJ). Prezentacja modelu to jeden z etapów powstawania docelowych rzeźb. Żaby zostaną zainstalowane w narożnikach fontanny zbudowanej na wyremontowanym placu. Okazuje się, że pomniki żab mają w naszym mieście liczne grono zwolenników, ale również krytyków. Wielu naszym Czytelnikom makieta się podoba, inni twierdzą, że żaba jest „zbyt chuda”, a są też tacy, którzy uważają, że nieprawidłowo trzyma flet w dłoni.

Stracił serce do pomysłu

Kontrowersje wokół obecności żab w mieście trwają jednak znacznie dłużej. O „zażabieniu” Bielska-Białej mówiło się bowiem już w 2009 roku, kiedy staraniami bielskiej rzeźbiarki Lidii Sztwiertni władze miasta miały przychylić się do pomysłu ustawienia w przestrzeni publicznej figur żab nawiązujących do tych, które obecne są na portalu kamienicy przy ul. Targowej. Pani Lidia przygotowała nawet modele, które przez jakiś czas były eksponowane w bielskim Ratuszu. Żaby-heroldzi miały stanąć na placu Ratuszowym, żaby-komedianci na skwerze za Teatrem Polskim, a żaby-rowerzyści na placu Chrobrego.

Ówczesny prezydent miasta Jacek Krywult szybko jednak zrezygnował z pomysłu po tym, jak otrzymał list od cenionego historyka, badacza dziejów miasta dr. Jerzego Polaka. - Bielski Ratusz odstąpił od realizacji pomysłu rozmieszczenia stylowych żab z brązu w różnych częściach miasta. Prezydent Jacek Krywult stracił do niego serce po tym, gdy otrzymał sceptyczny list od znanego w Bielsku-Białej historyka dr Jerzego Polaka - pisaliśmy w 2009 roku na łamach portalu TUTAJ.

Zarzewie konfliktu religijnego

Dr Polak przypomniał wtedy, że znane wszystkim bielszczanom płazy zdobiące fasadę kamienicy „Pod żabami” były tak naprawdę zarzewiem konfliktu pomiędzy katolikami i protestantami. Jak wyjaśniał zasłużony historyk, umieszczenie żab na kamienicy było „pstryczkiem w nos” wymierzonym przez właściciela znajdującej się w budynku winiarni Rudolfa Nahowskiego w ulokowaną naprzeciw parafię ewangelicką. Nie bez znaczenia było wyposażenie płazów w mandolinę, fajkę, kieliszek i baryłkę. Zostało to źle odebrane przez ewangelików. Od tamtej pory zdobienie zaprojektowanej przez Emanuela Rosta juniora kamienicy odbierany było jako prowokacja na tle religijnym.

Dziś dr Jerzy Polak w rozmowie z portalem podkreśla, że wciąż uważa, iż żaby nie powinny znajdować się w przestrzeni publicznej. - Nadal podtrzymuję słowa wypowiedziane kilkanaście lat temu. Żaby to jest zły symbol dla Bielska-Białej. Dawno temu przyczyniły się do ogromnych animozji katolicko-ewangelickich. „Żabi Kraj” znajduje się gdzie indziej, chociaż trochę z naszym miastem ma wspólnego. Można przecież wymyślić inne, lepsze symbole. Dziwi fakt, że miasto z tradycją przemysłową, włókienniczą w ogóle odwołuje się do takich symboli - mówi historyk.

Wymierzono autorce kopniaka

Przy okazji pojawienia się gipsowej makiety na remontowanym placu Grażyna Staniszewska przypomniała sprawę żabich figur autorstwa Lidii Sztwiertni. Była miejska radna stwierdziła nawet, że pomysł został… skradziony, a jego autorce wymierzono „kopniaka”. - To kradzież pomysłu bielszczanki Lidii Sztwiertni, która robi bielskie żaby od lat. Miasto ma prototypy żab-heroldów przed Ratusz i żab-komediantów na skwer za teatrem. Ja mam prototyp żab na rowerach. To jest kradzież pomysłu i kopniak dla wybitnej bielszczanki - skwitowała Grażyna Staniszewska w mediach społecznościowych.

Ogrodnik miejski Dariusz Gajny uważa, że Lidia Sztwertnia nie ma monopolu na wykonywanie miejskich rzeźb. - Chyba każdy artysta i projektant ma prawo zainspirować się żabami z elewacji kamienicy, która jest znana wszystkim bielszczanom. Nie dostrzegam też żadnych elementów na przedstawionej rzeźbie, które byłyby wspólne z rzeźbami Pani Lidii, więc oskarżenia o kradzież są przesadzone. Z takim podejściem do sprawy możemy powiedzieć, że oboje artystów ukradło pomysł Rosta. Jestem zaskoczony takim przedstawianiem sprawy przez osobę, która promuje wiele ważnych wartości, w których są też prawa autorskie czy wolność artystyczna. A co do "kopniaka", to wykonawca inwestycji w pierwszej kolejności kontaktował się z Panią Lidią, aby wykonała rzeźby (więc myślę, że to ładny gest związany z docenieniem artystki i jej wcześniejszych osiągnięć, których nikt nie neguje), ale nie doszli do porozumienia, więc szukał innych artystów. Czy naprawdę w tej sytuacji urząd miał nakazać konkretnie kto ma wykonać i już? Mamy wolny rynek, również dzięki Pani zasługom - polemizuje Dariusz Gajny.

Nie będzie więcej żab

O co o sprawie sądzi sama artystka? Lidia Sztwiertnia twierdzi, że do udziału w tworzeniu figur na placu Wojska Polskiego nikt jej nie zaprosił. - Jakoś dwa lata temu ktoś zwrócił się do mnie z prośbą o ocenę rysunków modeli. Stwierdziłam, że są one nie do zrealizowania w obecnej formie. Chodziło o techniczne aspekty, punkty podparcia, itd. Sama naniosłam zmiany, później poproszono mnie o wykonanie kosztorysu odlewów. Spędziłam nad tym kilka godzin, nie usłyszałam nawet „dziękuję”. Powiedziano mi za to, że mogę wystartować w przetargu na wykonanie rzeźb - mówi w rozmowie z portalem Lidia Sztwiertnia.

Artystka nie zdecydowała się na udział w przetargu z prostej przyczyny - w tego typu postępowaniach wartość artystyczna zdaje się odgrywać mniejszą rolę. - Pomysł był moim dzieckiem. Gdyby mnie poproszono, z pewnością bym te rzeźby wykonała - przekonuje. Lidia Sztwiertnia ma nadzieję, że gdyby o sprawie decydował wydział kultury i promocji bielskiego magistratu, do wykonania rzeźb wybrano by lokalnego artystę.

Naczelnik tego wydziału Przemysław Smyczek przyznaje, że tym razem inwestorem nie jest Urząd Miejski, lecz Miejski Zarząd Dróg. Ten wybrał wykonawcę projektu rewitalizacji placu i znalazł artystę zainteresowanego wykonaniem rzeźb. Według naczelnika Smyczka, na dziś nie ma planów, aby w mieście miały pojawiać się kolejne żaby. Póki co wystarczą dwie, które są wyłącznie nawiązaniem do zdobień kamienicy stojącej w rogu placu Wojska Polskiego.

Adam Kanik

Foto: MZD w Bielsku-Białej, Grażyna Staniszewska