Świadkowie nie potrafią wskazać oskarżonego jako kierującego samochodem, a przed sądem zeznania o innych pojazdach odjeżdżających z miejsca wypadku przy skrzyżowaniu ul. Piastowskiej i Emilii Plater potwierdziła kobieta z pobliskiego bloku. Zdaniem obrońcy Kacpra P., błędy popełnili policjanci i prokurator obecni na miejscu wypadku, którzy w swoich ustaleniach mieli pominąć szkło i uszkodzony znak po drugiej stronie skrzyżowania. Obrona złożyła wniosek o powołanie przez sąd trzeciego biegłego, który wydać ma opinię w sprawie wypadku.

Honda jechała ul. Piastowską w kierunku centrum z prędkością ok. 93 km/h, a kierujący znajdował się w stanie nietrzeźwości - to zdaniem prokuratury główne przyczyny wypadku, do jakiego doszło w grudniu 2020 na skrzyżowaniu ul. Piastowskiej i Emilii Plater w Bielsku-Białej. Śmierć poniósł wtedy 27-letni mężczyzna, ranni zostali jego młodszy brat oraz ich 19-letni kolega, który zdaniem prokuratury, kierował pojazdem. Kacper P. odpowiada przed sądem o spowodowanie śmiertelnego wypadku, będąc w stanie nietrzeźwości, o czym piszemy TUTAJ.

Świadek słyszała trzy hałasy

Z najważniejszymi ustaleniami śledztwa nie zgadza się obrona oskarżonego. 12 kwietnia przed Sądem Rejonowym w Bielsku-Białej zeznania składali m.in. ratownicy medyczni obecni na miejscu wypadku oraz mieszkanka bloku przy zbiegu ul. Piastowskiej i Emilii Plater. Kobieta podtrzymała zeznania złożone na etapie postępowania przygotowawczego, twierdząc, że na miejscu wypadku oprócz rozbitej hondy widziała inne auta odjeżdżające ze skrzyżowania. Świadek słyszała także trzy hałasy.

Zdaniem radcy prawnego dr inż. Jonatana Hasiewicza, który razem z adwokatem Jackiem Sikorą broni Kacpra P., za pierwszy hałas należy uznać rozbicie szyby samochodowej, której odłamki znalazły się przy uszkodzonym znaku po przeciwległej stronie skrzyżowania ul. Piastowskiej i Plater. Drugi hałas to uderzenie hondy o słup energetyczny, a trzeci - określany przez świadka jako „tępy” - to sunięcie pojazdu po betonowej kostce. Odłamki szkła i uszkodzony znak po przeciwległej stronie skrzyżowania są okolicznościami pominiętymi przez policję i prokuraturę.

Nieznany uczestnik ruchu?

- Na miejscu zdarzenia policja oraz prokuratura pominęły fakt uszkodzenia znaku C-9 na wysepce (nakaz jazdy z prawej strony znaku - red.) oraz świeżych, skruszonych odłamków szkła po przeciwległej stronie skrzyżowania, które świadczyły bezsprzecznie o uczestnictwie w wypadku drugiego uczestnika ruchu drogowego - mówi mecenas Hasiewicz, który dodaje, że fakt nie zainteresowania się przez policjantów wspomnianymi śladami potwierdzili zeznający przed sądem strażacy uczestniczący w akcji ratunkowej.

Jak zdaniem obrony mogło dojść do wypadku? Prawdopodobne jest, że drugi - nieznany uczestnik ruchu - mógł wyjechać z ul. Emilii Plater na pas, którym poruszała się honda, przez co kierujący hondą zjechał na prawą stronę i uderzył w słup. Obrona oskarżonego Kacpra P. kwestionuje także ustalenia biegłych prokuratury w sprawie prędkości, z jaką poruszała się honda.

Opinię w tej sprawie sporządzili dwaj biegli z Instytutu Rzeczoznawstwa Motoryzacyjnego - Biura Ekspertyz Sądowych i Rzeczoznawczych. Jej główne tezy widział dziennikarz portalu. Prędkość hondy została ustalona na podstawie zapisu monitoringu znajdującego się ok. 200 metrów od miejsca wypadku. - Uwzględniając tolerancję błędu pomiaru badanego odcinka oraz odczytu czasu, w którym pojazd pokonał wskazany odcinek, należy przyjąć, iż honda przed zdarzeniem poruszała się z prędkością dopuszczalną w obszarze zabudowanym w porze nocnej, tj. ok. 60 km/h - czytamy. Prędkość samochodu biegli określili na 62 km/h.

Wniosek o powołanie trzeciego biegłego

Zdaniem obrony, nie ma przekonujących dowodów, że to Kacper P. feralnej nocy prowadził pojazd. Przed sądem nikt ze świadków nie wskazał oskarżonego jako kierującego. - Żaden ze świadków nie potwierdził kto kierował - podkreśla mecenas Hasiewicz. Dwie osoby, które przeżyły wypadek prawdopodobnie siedziały z przodu i nie miały zapiętych pasów. W wyniku uderzenia w słup i dachowania samochód leżał na boku, a poszkodowani bezwładnie przemieszczali się w nim. Trzecia osoba, która zmarła w wyniku obrażeń, podróżowała z tyłu i miała zapięte pasy - twierdzą obrońcy.

Kolejna, czwarta rozprawa w tej sprawie odbędzie się w czerwcu. Przed bielskim sądem zeznania składać mają kolejne osoby, które w nocy z 4 na 5 grudnia 2020 były na miejscu wypadku. Ich relacje mogę okazać się kluczowe dla końcowego rozstrzygnięcia. Sąd ma także rozpatrzyć wniosek obrony o powołanie trzeciego, niezależnego biegłego, który wyda opinię w sprawie wypadku.

Bartłomiej Kawalec