- To miał być jeden z piękniejszych dni w naszym życiu - wspomina. - Chrzciny naszej najmłodszej córeczki - kościół, ceremonia w rodzinnym gronie, szybki odbiór tortu z domu i przyjęcie w restauracji. Taki był plan... nikt nie spodziewał się tego, co nas czeka. Tego dnia Łukasz został brutalnie pobity na oczach swoich dzieci i w stanie bezpośredniego zagrożenia życia przewieziony na OIOM. Teraz musi nabrać sił, aby lekarze mogli wykonać kolejną operację - rekonstrukcję czaszki.

Do zdarzenia doszło w niedzielę, 13 marca (pisaliśmy o tym w artykule Brutalne pobicie na bielskim osiedlu. Akcja policji w centrum miasta). - Godz. 14:30 - stoję na drodze jednokierunkowej, a z naprzeciwka pod prąd nadjeżdża inny kierowca, blokując mi drogę wjazdu - czytamy na portalu Zrzutka.pl. - Wychodzę z auta, zostawiając dzieci w środku, wskazuję na znak drogi jednokierunkowej i nagle dzieje się coś, czego moje dzieci nigdy nie powinny zobaczyć - zostaję brutalnie pobity, uderzam głową o krawężnik, tracę przytomność, podczas gdy agresor zadaje kolejne ciosy w głowę. Krwawię na oczach trójki przerażonych i krzyczących dzieci. Pomagają mi świadkowie zdarzenia, wzywają karetkę i udzielają pierwszej pomocy. Po chwili wraca moja ukochana. Niesie ze sobą tort, którego nikt już nie zje. Karetka zabiera mnie do szpitala w krytycznym stanie, a ostatnie co widzę, to dzieci pozostawione bez opieki - pisze Łukasz.

Lekarze zdiagnozowali u pacjenta uraz czaszkowo-mózgowy, liczne złamania podstaw czaszki i ogniska krwotoczne. Ciężki uraz mózgu. Zaledwie w kilka chwil zapadła decyzja o operacji dużego krwiaka podtwardówkowego, który zostaje usunięty. Pobity mężczyzna został zaintubowany i pod respiratorem wprowadzony w stan głębokiej sedacji (śpiączki farmakologicznej). W stanie bezpośredniego zagrożenia życia przewieziono go na OIOM.

- Mijają blisko dwa tygodnie od wypadku. Następuje stopniowe wybudzanie. Od kilku dni jestem w stanie oddychać samodzielnie, obrzęk mózgu stopniowo się zmniejsza. Lekarze zaczynają obserwować u mnie nieskoordynowane ruchy ciała, co daje mojej zrozpaczonej rodzinie nadzieję. Na dzień dzisiejszy w dalszym ciągu nie odzyskałem przytomności. Lekarze skupiają się na tym, aby nawiązać ze mną logiczny kontakt, czego są pierwsze efekty - próba otwarcia oczu, żeby zobaczyć ukochaną i uścisk dłoni mamy - czytamy w opisie zrzutki.

Po trzech tygodniach od zdarzenia Łukasz odzyskał przytomność. Na chwilę obecną odpowiada na proste pytania, ale wiąże się to z dużym wysiłkiem. Daje z siebie wszystko, ale wie, że przede nim długie godziny, dni i miesiące rehabilitacji. Musi nabrać sił, aby lekarze mogli wykonać kolejną operację - rekonstrukcję czaszki.

- Chcę znowu zaprowadzać swoich chłopaków na karate. Chcę znowu iść na spacer ze swoją córeczką. Chcę wyrzucać śmieci, jeździć na rowerze i tańczyć z Żanetą przy ulubionej muzyce. Ja walczę, ale potrzebuję też Waszej pomocy - ogromne koszty związane z rehabilitacją i z konsultacjami neurologicznymi to coś, na co nie byliśmy przygotowani - Łukasz prosi o pomoc.

Jeśli możesz, wesprzyj tę zbiórkę, bo w tej sytuacji każda złotówka ma znaczenie. Pieniądze można wpłacać TUTAJ.

bb