W maju radny Rafał Ryplewicz wnioskował o posadzenie łąki kwietnej u zbiegu ul. Kolistej i al. gen. Andersa oraz uprzątnięcie zalegających w tym miejscu konstrukcji stalowych. Dziś już wiadomo, że łąka nie powstanie, posadzono za to drzewa. Metalowe ustrojstwo jednak jak stało - tak stoi. Radny zapowiada, że sprawy nie zostawi.

Dwa miesiące temu bielski radny Rafał Ryplewicz zwrócił się do władz miasta z interpelacją w sprawie zagospodarowania działki u zbiegu ul. Kolistej i al. Andersa. Celem było poprawienie estetyki miejsca obok, którego każdego dnia przejeżdżają setki samochodów. Radny zwrócił uwagę przede wszystkim na potrzebę uprzątnięcia zalegających w tym miejscu porzuconych konstrukcji reklamowych (patrz TUTAJ).

W odpowiedzi na interpelację wiceprezydent Adam Ruśniak podkreślił, że w związku ze znacznym zadrzewieniem nie ma w tym miejscu technicznej możliwości przygotowania gruntu pod wysiew łąki kwietnej. Aby poprawić estetykę zieleńca posadzone zostaną jednak dodatkowe drzewa (cztery głogi i dwa dęby). Zapewniono również, że konstrukcje stalowe zostaną usunięte. Tygodnie mijają, drzewa posadzono, a szpetne metalowe przyczepki nadal stoją, niczym na darmowym parkingu.

- Bardzo się cieszę, że nasadzono kolejne drzewa. Jednak kluczowa sprawa nadal nie została załatwiona, co oczywiście niepokoi. Pan wiceprezydent Ruśniak jasno wspomniał w odpowiedzi na moją interpelację, że będzie ona realizowana w kolejnym etapie. Znikać mają również dzikie konstrukcje reklamowe w innych częściach miasta. Biorę to za dobrą monetę i cierpliwie czekam na efekty tej zapowiedzi. Nie odpuszczę sprawy i jeśli będzie trzeba będę się o nią w dalszym ciągu upominał - powiedział w rozmowie z portalem Rafał Ryplewicz. Wygląda zatem na to, że mieszkańcom os. Karpackiego przyjdzie jeszcze poczekać na uwolnienie od widoku porzuconych stalowych wraków.

Aktualizacja, godz. 19.50
Do sprawy odniósł się także Urząd Miejski w Bielsku-Białej. - Obecnie trwa ustalanie tego kto jest właścicielem konstrukcji stalowych przy skrzyżowaniu alei Gen. Władysława Andersa i ulicy Kolistej. Zgodnie z przepisami musimy ustalić jaki jest status tych konstrukcji, poinformować ewentualnego właściciela i dopiero wtedy je usunąć. Sprawą zajmuje się Miejski Zarząd Dróg w Bielsku-Białej. Należy dodać, że problem pozostawionych konstrukcji dotyczy także innych miejsc na terenie miasta. Dlatego planujemy ten problem rozwiązać kompleksowo, co wymaga czasu - mówi rzecznik prasowy Tomasz Ficoń.

AK