Klęska ciekawej idei. Nie będzie plastikowego toru saneczkowego w Bielsku-Białej
Idea była ciekawa, ale pandemia ostatecznie pokrzyżowała plany odbudowy toru saneczkowego na Koziej Górze lub budowę plastikowej rynny w rejonie ośrodka na Dębowcu. Inicjatywa spotkała się z życzliwością władz Bielska-Białej oraz radnych, którzy odbyli szereg spotkań w sprawie, szukając optymalnego wariantu realizacji inwestycji. - Pandemia koronawirusa okazała się gwoździem do trumny dla pomysłu - gorzko przyznaje inicjator odbudowy toru.
- Koszt budowy toru plastikowego o długości 500 m wynosi ok. 2 mln zł. Odbudowa dolnego, betonowego odcinka toru w Mikuszowicach Śląskich kosztowałaby szacunkowo kilkaset tys. zł. Wymagany byłby remont istniejącego betonowego spągu i ociosów wiraży oraz odbudowa „beczki” z dobiegiem - pisaliśmy dwa lata temu w artykule Plastikowy tor saneczkowy. Nowa atrakcja turystyczna Bielska-Białej?
Może na Dębowcu?
Inicjatorem odbudowy toru saneczkowego na Koziej Górze był Mateusz Lubecki, który działał z upoważnienia Okręgowego Związku Sportów Saneczkowych w Bielsku-Białej. Wiosną 2019 roku podjął próbę reaktywacji toru saneczkowego na terenie miasta. - Początek zapowiadał się nie najgorzej. Urząd Miejski nie powiedział na dzień dobry „nie”, choć jasne stało się, że budowa toru klasy olimpijskiej nie wchodzi w grę - wspomina we wpisie na swoim blogu (patrz TUTAJ).
W kolejnych miesiącach odbyło się wiele spotkań z urzędnikami. Do przedstawienia ambitnego pomysłu doszło m.in. na posiedzeniu komisji skarg, wniosków i petycji Rady Miejskiej oraz w trakcie spotkania z prezydentem Jarosławem Klimaszewskim. Kolejny etap wypracowania wspólnej koncepcji to cykl roboczych spotkań z urzędnikami różnych komórek organizacyjnych bielskiego Ratusza. W sprawę mocno zaangażowani byli m.in. przedstawiciele Wydziału Ochrony Środowiska.
Okazało się, że odbudowa toru saneczkowego w Mikuszowicach Śląskich jest niemożliwa. - Kozia Góra stała się niedostępnym rejonem ze względu na obszary Natura 2000 i bardzo duży ruch turystyczny, a przede wszystkim rowerowy - tłumaczy Mateusz Lubecki. Ostatecznie podjęto decyzję, by przygotować koncepcję toru w innej lokalizacji na terenie miasta.
Koronawirus gwoździem do trumny
Władze Bielska-Białej sugerowały, by był to grunt w pobliżu ośrodka narciarskiego na Dębowcu. Ale szybko zaczęły się piętrzyć kolejne problemy. Wyszło na jaw, że bielski OZSSan ma nieuregulowane należności sprzed lat związane z dzierżawą obiektu na Koziej Górze, a współpracy odmówiło biuro projektowe, które miało przygotować dokumenty związane z realizacją inwestycji. Następny problem pojawił się w kontakcie, a raczej jego braku z projektantem i producentem torów plastikowych.
- Ostatecznej destrukcji idei dokonał koronawirus - gorzko podsumowuje Mateusz Lubecki. Jego zdaniem, gdyby nie pandemia, jeszcze byłaby szansa, aby tor saneczkowy powstał w Bielsku-Białej. Obecna sytuacja gospodarcza wymusza na samorządzie cięcia kosztów i porzucenie pomysłu.
Bartłomiej Kawalec
Oceń artykuł:
21 20Dziennikarz portalu bielsko.biala.pl
Komentarze 26
Po moim apelu o odbudowę zabytku sportowego klasy "0", gdy przedstawiałem szczegóły pomysłu na Sesji Rady Miasta, to Przewodniczący RM Janusz Okrzesik zwrócił się do Prezydenta Miasta, aby polecił Straży Miejskiej wyprowadzić mnie siłą z Ratusza!
Za bojkot doprowadzenia toru saneczkowego do dawnej świetności współodpowiedzialny jest m.in. Pan Mateusz Lubecki, który poparł temat zastępczy, dotyczący Dębowca.
Każdy, kto zna aktualną infrastrukturę Dębowca, to wie, że jest tam stok narciarski i przekształcenie tego stoku w tor saneczkowy, lub budowa toru obok stoku byłyby znacznie droższe aniżeli przywrócenie toru z Koziej Góry na Dębowiec do dawnej świetności.
Szkoda, że mój apel o odbudowę toru saneczkowego z Koziej Góry na Błonia spotkał się z tak wrogim nastawieniem ze strony Przewodniczącego Rady Miasta Bielska-Białej!
Autor apelu do Prezydenta Miasta i Rady Miasta
Rajmund Pollak
Tor jest zbędny jest hit !!!
I inne wizje godnego następcy, dzięki którym BB staje się coraz większą wioską.
a ludzie umieraja masowo za brak dostepu do lekarza i za wstrzymane zabiegi operacyjne
Ale to dobrze, że tor nie powstanie.
Jestem przeciwnikiem zamieniania lasów Beskidów w lunaparki z atrakcjami dla niedzielnych turystów. Las to przede wszystkim ostatnia ostoja dzikich zwierząt, a turystyka powinna być traktowana jako zagrożenie dla ekologii i ograniczana do nielicznych szlaków i turystyki pieszej.
Klauzula informacyjna ›