Ruiny toru w Mikuszowicach Śląskich (pisaliśmy o nim TUTAJ) przypominają najlepsze czasy sportów saneczkowych w naszym mieście. Co zmieniło się w sportach ślizgowych od tego czasu i co bielszczanie mogliby zyskać, gdyby obiekt został odbudowany? Okręgowy Związek Sportów Saneczkowych w Bielsku-Białej chce promować budowę toru plastikowego, na którym latem mogliby ćwiczyć sankorolkarze, rolkarze i deskorolkarze. Np. na Łotwie rozwija się amatorska liga ślizgów na łopacie.

Przede wszystkim należy pamiętać, że sporty ślizgowe to nie tylko saneczkarstwo. Obecnie na torach rozgrywa się również zawody bobslejowe i skeletonowe, a w Siguldzie na Łotwie prężnie rozwija się otwarta dla wszystkich amatorska liga Showelrace, czyli sportowych ślizgów na łopacie.

Zjazd na sankach z kółkami

Sporty ślizgowe, w tym sanki zaliczyły na przestrzeni lat ogromny technologiczny skok naprzód, który obejmuje nie tylko sprzęt, ale także tory. Wbrew temu co może podpowiadać intuicja, sanki nie są sportem wyłącznie zimowym. Na świecie wybudowano kilka torów przeznaczonych przede wszystkim do jazdy na sankorolkach, czyli sankach z kółkami zamontowanymi w miejscu metalowych ślizgów (na zdjęciu). Część tych obiektów wykonano z plastiku i właśnie takie rozwiązanie chce promować Okręgowy Związek Sportów Saneczkowych w Bielsku-Białej.

Dlaczego nie tor sztucznie mrożony? Przede wszystkim o budowę takiego obiektu stara się obecnie Krynica Zdrój, która jest na najlepszej drodze do uzyskania dofinansowania oraz sfinalizowania wszystkich formalności potrzebnych tej ogromnej inwestycji. Tor sankorolkow - czy to betonowy, czy plastikowy - ma też wiele zalet. Ponieważ nie posiada instalacji zamrażającej, nie generuje w zasadzie żadnych kosztów eksploatacji. Nie wymaga niczego więcej niż sprzątania, które z powodzeniem mogą wykonać nawet zawodnicy lokalnych klubów.

Dla rowerzystów, rolkarzy i deskorolkarzy

Koszt budowy „pod klucz” toru plastikowego o długości 500 m wynosi około 2 mln zł. Tymczasem odbudowa dolnego, betonowego odcinka toru w Mikuszowicach Śląskich kosztowałaby szacunkowo kilkaset tysięcy złotych. Wymagany byłby remont istniejącego betonowego spągu i ociosów wiraży oraz odbudowa „beczki” z dobiegiem, czyli kończącego tor wirażu działającego jako hamulec, którego sankorolki nie posiadają.

Co zyskaliby mieszkańcy? Przede wszystkim miejsce do uprawiania saneczkarstwa. Tor i lokalne kluby byłyby otwarte dla każdego amatora, który chciałby sprawdzić się w tym sporcie. Skorzystaliby na nim również rowerzyści down hill, rolkarze czy deskorolkarze, gdyż wzorem np. łotewskiej Siguldy i rywalizacji „Beton on Fire” byłaby możliwość zorganizowania na nim zawodów w zjeździe na czas. Sposoby na wykorzystanie toru są w zasadzie ograniczone wyłącznie wyobraźnią i oczywiście bezpieczeństwem.

Dla zawodników z lokalnych klubów byłby to długo upragniony obiekt do regularnych treningów, przygotowania do sezonu zimowego, a nawet organizacji zawodów międzynarodowych z cyklu „FIL Summer Cup”. Tor przynosiłby też oczywiście dochody, gdyż jego wynajmem z pewnością interesowałyby się inne kluby z kraju oraz z zagranicy. Więcej informacji na temat saneczkarstwa znajdziesz na stronie luge.pl.

Mateusz Lubecki

Autor jest członkiem Okręgowego Związku Sportów Saneczkowych w Bielsku-Białej