Spotkanie z Danielem Passentem - człowiekiem, który nigdy nie chciał być dziennikarzem, a jednak nim został.

W saloniku literackim Książnicy Beskidzkiej odbyło się wczoraj spotkanie z Danielem Passentem - polskim dziennikarzem, dyplomatą, felietonistą Polityki, tłumaczem, pisarzem, prowadzącym blog oraz audycję Goście Passenta w radiu TOK FM, a także autorem skeczy i monologów, m.in. dla kabaretów Dudek i Pod Egidą. Licznie zgromadzona publiczność przyjęła go owacją na stojąco. Panel dyskusyjny prowadził Marek Kamiński, który co jakiś czas oddawał głos widzom. Na wstępie Passent zażartował, że gdybyśmy dzisiaj mieli opowiadać o całym jego życiu, to siedzielibyśmy bardzo długo.

Podczas rozmowy Daniel Passent wykazywał się cierpliwością i skromnością. Opowiadał o swoim życiu bez patosu. - Staram się odpowiadać skromnie. Nie jestem typem buntownika. Jestem dziennikarzem - mówił o sobie.

Pierwsza część rozmowy poświęcona była traumatycznym przeżyciom żydowskiej rodziny Passenta, dzieciństwu w Warszawie. Kolejna - powojennego Berlina, gdzie dziennikarz prowadził tzw. życie bananowe. - W czasie wojny byłem chowany za szafą. Moja sytuacja zupełnie się zmieniła, gdy przyjechałem do Berlina. Zacząłem dużo jeść i tyć, zakazano mi jedzenia bananów - tłumaczył Passent. W jego rodzinie była tradycja studiowania za granicą. Studiował m.in. rok w Leningradzie. Ukończył ekonomię na Uniwersytecie Warszawskim.

Do dziennikarstwa trafił przez przypadek. - Nigdy nie chciałem być dziennikarzem. Chciałem być ekonomistą - podkreślał. Zapytany, czy uważa, że jego felietony są po latach aktualne, odpowiedział, że nie. Zdementował również sugestię, jakoby miał łatwość w pisaniu.

 - Pisze mi się ciężko, nieraz kilka dni noszę w sobie jeden felieton. Pisanie przychodzi mi z trudem, z wyjątkiem monologów, które pisałem kiedyś dla kabaretu Pod Egidą. Były one oparte na jednym pomyśle i to jest łatwiejsze do wykonania niż felieton - mówił Passent. Przedstawił też własną charakterystykę dziennikarza. - Dla mnie dziennikarz to ktoś, kto opisuje i komentuje to, co dzieje się na świecie. Niestety, dziennikarstwo w tym starym stylu się kończy, powstaje nowy typ - dziennikarstwo obywatelskie.

Podczas spotkania Passent obliczył, że w ciągu całego swojego życia napisał około 2 tys. felietonów. Pytania widzów dotyczyły m.in. pracy dziennikarskiej Passenta w Polityce, a także jego spojrzenia na dzisiejszy świat i media. Zapytany, czy uważa, że w szkołach powinno być teraz więcej lekcji historii, ku zdumieniu wszystkich odparł, że wydaje mu się, że bardziej brakuje matematyki. Jedna z pań pogratulowała mu utalentowanej córki Agaty, co go niezmiernie ucieszyło.

Niestety, podczas spotkania nie udało się poruszyć wszystkich istotnych aspektów z życia felietonisty, gdyż zabrakło na to czasu. Na przykład nie poznaliśmy bliżej kwestii relacji Passenta z Agnieszką Osiecką. 

Katarzyna Handzlik