Jest nauczycielką języka angielskiego i instruktorką fitness. W wolnym czasie wspina się po górach. Katarzyna Raczek była już m.in. na Mont Blanc, Matterhorn i Elbrus. Teraz planuje podróż do Azji i zdobycie kolejnego szczytu.

Kasia zawsze lubiła sport: pływała, jeździła na rowerze. Traktowała to jednak jako dodatkowe zajęcia. - Jestem bardzo energiczna, brakowało mi czegoś - mówi. Przełomowa okazała się wycieczka ze znajomymi w słowackie góry. - Bardzo mi się spodobało. Po powrocie, jedna z klientek salonu fitness zaproponowała, by wspólnie wybrały się na ściankę wspinaczkową. Od tamtej pory Kasia regularnie chodziła na takie zajęcia. - Jeśli coś mnie fascynuje, to cała się temu poświęcam - dodaje. Oprócz treningów na ściankach wspinaczkowych, wędrowała po Beskidach i Tatrach. Miała jednak większe ambicje. Chciała zdobyć Mont Blanc i Matterhorn. Udało się.

Śpią w grotach

Bielska alpinistka przed każdą wyprawą zbiera informacje o miejscu, do którego się wybiera. Biega z ciężkim plecakiem po mniejszych górach, żeby przygotować się do wspinania na wysokie szczyty, gdzie brakuje tlenu. Planuje trasy. - Należy dopasować je do swoich możliwości - radzi. Zabiera namiot, sprzęt wspinaczkowy, odpowiednią odzież, liny, prowiant i  lekarstwa. Nie wspina się zimą, nie jest jeszcze gotowa na takie wyprawy. Wybiera letnie pory.

Każda wyprawa jest dla bielszczanki i jej towarzyszy niesamowitym przeżyciem. Śpią w namiotach lub grotach. Wieczorami palą ogniska. - Kasia przygotowuje świetne sałatki, suszone pomidory, ruccola, pycha - ocenia kulinarne zdolności swojej koleżanki Robert Wykręt, który towarzyszy jej w wycieczkach po niższych górach.

Kasia podkreśla, że nie wyobraża sobie wolnego dnia bez wspinania się po skałach. - Mam wtedy niesamowity kontakt z przyrodą, czuję te skały - mówi. Zdobywanie szczytów jest również walką ze słabościami. Wiele tras jest trudnych, wymaga fizycznego i emocjonalnego przygotowania. - Na szczycie słychać tylko fantastyczne okrzyki radości - śmieje sie nasza rozmówczyni.

Bielszczanka zabiera na wyprawy znajomych lub dołącza się do jakiejś grupy na miejscu. Obserwuje wtedy, jak dane osoby radzą sobie na skałach. Jeśli oceni, że może być z nimi bezpieczna, wspinają się razem.

Bieg na Matterhorn

Na Matterhorn była dwa razy. To szczyt położony w Alpach Zachodnich, sięga 4478 metrów. - Uwielbiam tę górę - mówi Kasia. Chciałaby jeszcze tam wrócić. Drugie wejście na Matterhorn zajęło kilkanaście godzin. - Wchodząc na górę okazało się, że możemy nie zdążyć przed mrokiem - wspomina alpinistka. - Bardzo nam zależało, żeby wejść na szczyt i wręcz biegliśmy, żeby zdążyć - śmieje się. Wyprawa zakończyła się sukcesem. Ostatni odcinek przed szczytem pokonali w pół godziny.

Na Mont Blanc co roku giną turyści. To najwyższy szczyt Alp i Europy. Ma ponad 4800 metrów. Kasia zdobyła go. Jak wspomina, podczas wspinaczki jej kolega dostał choroby wysokościowej. Do szpitala zabrał go helikopter. Bielszczanka została sama. Nie poddała się jednak. Jej koledzy za kilka dni wybierali się na Mont Blanc. Czekała na nich w schronisku, szczyt zdobyli razem. - Nad chmurami czuło się wolność, niezależność, całkowite oderwanie od rzeczywistości - opowiada.

Poradziła sobie również z wejściem na Elbrus, najwyższy szczyt Kaukazu. Ma 5642 metry. - Po każdych 10 krokach, docierając na szczyt robi się przerwę - mówi bielszczanka. - Wszystko toczy się w zwolnionym tempie - dodaje.

W Patagonii, z powodu dużego wiatru, na pomoc nie mogą przylecieć nawet helikoptery. - Wspinaliśmy się po lodowcach sami, nie było innych turystów, jak na Mont Blanc - relacjonuje Kasia. Zaraz obok były szczeliny. - W pewnym momencie musiałam nawet położyć się na ziemi, bo wiatr był zbyt silny. Wystarczył jeden zły krok, by spaść.

Ty też możesz się wspinać

Nasza rozmówczyni podkreśla, że nie uważa się za profesjonalistkę. Swoje wspinanie określa jako "rekreację na dobrym poziomie". Co ciekawe, Kasia nie jest jedyną osobą z naszego miasta, której udało się zdobyć wysokie szczyty. W wyprawach często towarzyszą jej również inni bielszczanie.

Alpinistka zachęca mieszkańców Bielska-Białej do wspinania. Radzi, by najpierw potrenować na ściankach np. w bielskim Centrum Wspinaczkowym "Totem" przy ulicy Powstańców Śląskich lub Centrum Sportów Górskich "Trango" przy ulicy Karpackiej. Ćwiczyć może każdy, bez względu na wiek.

Wielu nie rozumie dlaczego ludzie wspinają się po wysokich górach i narażają życie. Kasia podkreśla, że w alpinistach jest tak silna potrzeba zdobywania kolejnych szczytów, że ryzykują. - Ten, kto tego nie przeżył, nie zrozumie - podsumowuje nasza rozmówczyni.

Anna Bodzek

Fot: Katarzyna Raczek