Historie dzikiej śliwki i latających mrówek, opowieści o zbieraniu nasion, Drodze Mlecznej i ogniu, ceremonia okadzania nowo narodzonego dziecka, malowanie ciała kobiety. Tego typu motywy są obecne w pracach wystawianych obecnie w Galerii Bielskiej BWA.

Autorami tych dzieł są artystki i artyści z ośrodków sztuki w trzech australijskich osadach: Utopia, Kiwirrkurra i Yuendumu, a wystawa nosi tytuł „Ślady i znaki – malarstwo Aborygenów z Australii Centralnej”. Eksponowane prace ukazują dwa bieguny twórczości aborygeńskiej, widoczne w sztuce Australii Centralnej, na wschód i na zachód od miasta Alice Springs. Obrazy pochodzą ze zbiorów Julianny i Ryszarda Bednarowiczów, którzy poznali osobiście i pozostają w kontakcie ze wszystkimi żyjącymi artystami, których prace prezentowane są na wystawie. Oboje mieszkają w Alice Springs i zajmują się kulturą i sztuką australijskich Aborygenów.

Aborygeni są niewątpliwie jednym z najbardziej znanych z nazwy, ale chyba najmniej poznanych i zrozumianych ludów na świecie. Posiadają imponująca tradycję kulturową. Wbrew powszechnemu przekonaniu, tubylcy australijscy nigdy nie stanowili jednej narodowości ani nie określali siebie za pomocą jednego wspólnego terminu. Przed kolonizacją brytyjską w 1788 roku kontynent ten zamieszkiwało ponad dwieście szczepów, które posiadały odrębne nazwy oraz posługiwały się różnymi językami.

Artyści aborygeńscy posługują się w swoich pracach liniami, kropkami, kółkami i wszelkiego rodzaju innymi symbolami. Na przykład znak przypominający strzałkę oznacza ptaka emu, kropki symbolizują owoce, nasiona, mrówki lub jajka, znak w postaci „rogalika” to siedzący człowiek, a kółka przypominające słoje drzewa – obozowisko, studnia, woda lub ogień.

Cała ta symbolika wywodzi się z rysunków i mozaik na piasku oraz malowideł na ciele. - Umiejętność czytania śladów pozostawionych na piasku była niezwykle istotna dla przetrwania Aborygenów na półpustynnych terenach. Rozpoznawali ślady stóp swoich współplemieńców, potrafili też określić kto i kiedy przechodził. Dotyczyło to także tropów zwierząt, takich jak emu, kangur czy dziki indyk, których upolowanie było wielkim wydarzeniem dla tych społeczności – pisze Ryszard Bednarowicz. - Rysunki na piasku były w tych półpustynnych okolicach najbardziej popularnym środkiem przekazu wizualnego, używano ich na równi z mową do porozumiewania się i do edukacji dzieci. Rysowano na piasku palcami lub przy pomocy bumerangu znaki, których zestaw ograniczał się do kilku powtarzalnych form, takich jak linie proste lub kręte, okręgi, ślady zwierzęce, a wreszcie kropki. Obrazy aborygeńskie, dla nas na pozór abstrakcyjne, są jednak pełne narracji. W sztuce aborygeńskiej każda linia, okrąg czy nawet kilka kropek opowiada o mitycznych wydarzeniach i przedstawia topografię danego regionu. Obraz jest pełen znaczeń i intencji (śladów-znaków).

Ekspozycji „Ślady i znaki” towarzyszy wystawa „Australia – gdzie kwiaty rodzą się z ognia” w Klubokawiarni Aquarium,  mieszczącej się w Galerii Bielskiej BWA. Jest to fotograficzny reportaż Marka Tomalika z jego licznych wypraw samochodami terenowymi po bezkresnych australijskich pustyniach. Marek Tomalik jest bielszczaninem, podróżnikiem, dziennikarzem prasowym i radiowym, pasjonatem i znawcą Australii.

Obie wystawy można oglądać do 25 lutego.

Fot. Krzysztof Morcinek - Galeria Bielska BWA