- Fotografowanie lunaparków, wesołych miasteczek i cyrków to zagłębianie się w świat naiwnych i prostych skojarzeń. Jest w tym wszystkim coś pociągającego i odpychającego zarazem, wesoło i smutno – tak o wystawie swoich prac w bielskiej Galerii Fotografii B&B mówi bielszczanin Witold Jacyków.

Ekspozycja zatytułowana jest „Smutne wesołe miasteczka” i trwa do 28 kwietnia. - Jest efektem otrzymania przez autora nagrody od Fundacji Centrum Fotografii na 5. Bielskim Festiwalu Sztuk Wizualnych 2022. Nagrodą tą jest właśnie zaproszenie do organizacji wystawy indywidualnej w B&B – mówi kurator Galerii i prezes Fundacji Centrum Fotografii Inez Baturo. - Oprócz tego że jest fotografikiem, Witold Jacyków jest również malarzem, pedagogiem, zajmuje się także filmem. Wykłada w Instytucie Sztuk Plastycznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach Filii w Cieszynie.

Na prezentowanych na wystawie zdjęciach z lunaparków zobaczyć można rodziców z dziećmi obok karuzel czy samochodzików, wielkie, jaskrawo kolorowe dmuchane zjeżdżalnie i postacie z bajek czy stoiska z watą cukrową. Natomiast na fotografiach z cyrku znajdziemy postacie akrobatów – często w niewiarygodnych gimnastycznych pozycjach – a także treserów zwierząt.

- W przypadku cyrków dużą rolę odgrywa połączenie niewygórowanej estetyki z autentyczną pasją i umiejętnościami aktorów – komentuje Witold Jacyków. - To świat jednoczesnego profesjonalizmu i kiczu w wydaniu prowincjonalnych, objazdowych występów. Jeśli w lunaparku można samemu przeżyć „akrobacje” na centryfudze, to w pokazie artystów cyrkowych emocje wynikają z podziwu dla ich sprawności i odwagi. Obrazu dopełnia widok wozów mieszkalnych rozlokowanych wokół namiotu. Chociaż dzisiaj to nowoczesne przyczepy campingowe, ale romantyczny, stary wędrowny duch jest nadal obecny, pomimo anten satelitarnych i innych nowoczesnych gadżetów.

W pierwszej z trzech małych salek Galerii znalazły się zdjęcia o tematyce cyrkowej, w drugiej – wesołe miasteczka, natomiast w ostatniej prezentowane są fotografie czarno-białe, dla których inspiracją była estetyka neorealizmu włoskiego, realizowana w latach powojennych głównie w filmie. - Jest to tak zwane twarde widzenie obiektywu, bez żadnej estetyzacji. Po prostu to, co pojawia się przed obiektywem, jest rejestrowane – mówi Witold Jacyków. - Zdjęcia w tej części pokazują przede wszystkim ludzi. Fotografie te powstały w 1987 roku w Żywcu, po niedzielnej mszy w kościele. Widać na nich scenki rodzajowe, które są swego rodzaju etiudkami socjologicznymi. Na przykład na jednym ze zdjęć rodzina siedzi na schodkach i dziecko dłubie w nosie, a na innym stoi chłopak z walkmanem, czyli przedmiotem, który był wówczas synonimem wolności i niezależności.