W ostatnią sobotę karnawału bielski klub muzyczny Labirynt dosłownie pękał w szwach. Kto nie zarezerwował sobie loży wcześniej, miał bardzo duże problemy ze znalezieniem miejsca do siedzenia. O godz. 20.00 było to już praktycznie niemożliwe.

O tym, że w Labiryncie będzie tej nocy bardzo wesoło, można było przekonać się już przy samym wejściu do klubu. Z każdej loży dobiegały głośne śmiechy i rozmowy przybyłych gości, a w tle dało się słyszeć energetyczną muzykę zachęcającą do zabawy. Idąc dalej, mijamy olbrzymią kolejkę do baru, ciągnącą się niemal do samych drzwi wejściowych. Duża liczba klientów, to sporo pracy dla barmanek. Jednak dziewczyny nie tracą humoru i z takim samym uśmiechem obsługują każdego gościa, dbając o to, aby nikomu niczego nie brakowało. Wchodząc do ostatniego pomieszczenia w klubie przekonujemy się, że wolnego miejsca siedzącego tego wieczoru nie znajdziemy. Cóż, pozostaje jedynie powiesić rzeczy na wieszaku i ruszamy na parkiet!

Sala taneczna wypełniona po brzegi młodymi ludźmi. Za konsolą dj dba o zróżnicowaną muzykę. Wiadomo, różni goście to różne gusta muzyczne. Klika ?starych? kawałków i  parę hitów wystarczy, by na parkiecie zrobiło się jeszcze ciaśniej. Nikomu to jednak nie przeszkadza.  Ważne, że wszyscy dobrze się bawią.

Bawimy się niemal do rana. Ktoś zagada, ktoś poprosi do tańca. Ludzie są bardziej otwarci i wyluzowani. Niektórzy chcą hucznie zakończyć karnawał, inni świętują zdaną sesję. Są też tacy, którzy chcą po prostu miło spędzić czas w gronie swoich rówieśników.  Wszystkich jednak łączy tej nocy chęć wspólnej zabawy. A jak się bawiliśmy? Odpowiedzią niech będą zamieszczone poniżej zdjęcia.

Zapowiedź tej imprezy: http://www.bielsko.biala.pl/6122,zapowiedzi.

Katarzyna Stania