W niepozornej kamienicy przy bielskiej ul. Wzgórze mieści się wyjątkowy lokal. W epoce ekspansji hipermarketów przypomina on, że Galerie są nie tylko handlowe. I całe szczęście?

Od lat słychać głosy, że w Bielsku-Białej niewiele się dzieje. Krąży opinia o braku miejsc wartych odwiedzenia. Na przekór maruderom konsekwentnie tworzymy subiektywną mapę bielskich pubów, restauracji i innych atrakcji godnych uwagi. I choć o gustach podobno się nie rozmawia, to mamy nadzieję, że ten przegląd ułatwi Wam podjęcie decyzji - gdzie wyjść i co zobaczyć. Niedawno pisaliśmy o sukcesie Browaru Miejskiego oraz o relaksującym klimacie Herbaciarni Assam. Dziś nadeszła pora na kolejne miejsce - dla wielu bielszczan wręcz kultowe. Na kulturalnej mapie Bielska-Białej taką prawdziwą perełką jest Galeria Wzgórze, mieszcząca się w samym centrum Starego Miasta. Przestrzeń, kryjąca się pod tą nazwą, łączy w sobie kawiarnię i klub kina niezależnego z wystawami zaprzyjaźnionych twórców.

Miejsce stare, ale jare

Galeria Wzgórze została założona w 1987 roku przez bielskiego artystę Franciszka Kukiołę. Niemal dwudziestosześcioletnia historia tego miejsca to niewątpliwy, choć nie jedyny, jego atut. Od lat ?do Franka? przychodzą kolejne pokolenia bielszczan. Dla wielu z nich jest to miejsce wyjątkowe. Kręte labirynty korytarzy, ściany zapełnione obrazami, a przede wszystkim niemal zawsze obecna osoba właściciela tworzą unikalny klimat. Spotykają się tu licealiści, studenci i osoby w średnim wieku.

W części kawiarnianej można posiedzieć z przyjaciółmi, w sali na piętrze posłuchać koncertów lub wziąć udział w seansie filmowym. W okresie letnim czynny jest również ogródek. Tylko tu możemy, pod szumiącym drzewem śliwki, sączyć bursztynowy napój (będąc jednocześnie w samym centrum miasta). Jedyne, co może niepokoić, to myśl, czy nagle i niepostrzeżenie owoce owego śliwkowego drzewa nie oprą się prawom grawitacji i  zmącą harmonijne rozłożenie piany w naszych kuflach. Cóż, i takie historie się zdarzały, co wielu bywalców ogródka z uśmiechem do dziś wspomina. Póki co, ?śliwkowe rozważania? nas nie dotyczą. Zimą musimy zadowolić się wnętrzami kamienicy na Wzgórzu.

Każdy znajdzie coś dla siebie?

Tym, którzy obcując ze sztuką, pragną poić się wysokogatunkowymi trunkami podawanymi w najwyższej klasy szkle, serwowanymi przez eleganckiego i aż do bólu sztywnego kelnera, Galerii zdecydowanie nie polecamy. U Franka sztuka żyje życiem zwykłych ludzi, nie przytłacza, nie narzuca się nikomu. Panuje tu kumplowska atmosfera. Nawet, jeśli ktoś odwiedza to miejsce po raz pierwszy, bardzo szybko odniesie wrażenie, jakby był tu już wcześniej i po prostu wraca do starych znajomych.

W Galerii byłam już nie raz i niemal z uporem maniaka do niej wracam. Jak prawie zawsze, tak i tym razem, wchodząc do Galerii Wzgórze widzę ludzi siedzących przy barze i gawędzących z właścicielem. Przy jednym ze stolików spotykam grupkę przyjaciół. Zapytani, dlaczego spotykają się właśnie tu, zgodnie odpowiadają, że dla nich to już właściwie tradycja.  - Chodziliśmy do Franka w liceum, spotykaliśmy się tu na studiach - opowiada Michał. - Nawet teraz, gdy część z nas mieszka na stałe w Krakowie, Warszawie, a nawet w Dublinie, to nadal, gdy wszyscy jesteśmy w Bielsku - idziemy do Galerii, choćby na chwilę - dodaje.

Franek - łowca? artystów

Niesłabnąca sympatia bielszczan do Galerii Wzgórze wynika w dużej mierze z charyzmatycznej osobowości samego właściciela. Franciszek Kukioła jest otwarty na nowe inicjatywy, popiera działania wielu młodych twórców i udostępnia im przestrzeń swojego lokalu. Na scenie wielokrotnie grały młode kapele tworzące muzykę alternatywną (jak choćby Half Past Moment, Iowa Super Soccer). W pomieszczeniach kamienicy na Starym Mieście rozbrzmiewały również dźwięki rocka (Mahavoo), jazzu (PSM Jazz Trio), bluesa (Faktory of Blues). Odbywały się także koncerty z lekką nutką elektroniki (Leman Acoustic). I to wszystko wśród zgromadzonych przez właściciela obrazów, m.in. Zdzisława Beksińskiego, Jerzego Dudy-Gracza, Tadeusza Kantora oraz wielu innych. Wystawione obrazy, rzecz jasna, można zakupić, jeśli oczywiście zawartość portfela nam na to pozwoli. Niestety, ja, tradycyjnie już, muszę obejść się smakiem?

Co to będzie, co to będzie?

Podczas mojej ostatniej wizyty postanowiłam zamienić kilka słów z właścicielem. Franciszek Kukioła z chęcią podjął rozmowę. Przy pysznej herbacie z imbirem rozmawialiśmy o tym, co w Galerii już było, a co dopiero się wydarzy. Właściciel zapewnił mnie, że w najbliższym czasie w Galerii znów będzie się działo. Wkrótce odbędą się jazzowe improwizacje oraz zagrają artyści z grupy jazzowo-rockowej Chyba Nie. Pojawią się również nowe, ciekawe ekspozycje (m.in. artystów z Czech, a nawet z Haiti). Na pewno nie zabraknie twórczej, ale i przede wszystkim przyjacielskiej atmosfery.  

Mnie nie trzeba dłużej przekonywać. Wrócę na ul. Wzgórze 4 jeszcze nie raz.

Katarzyna Olek