Bielszczanie polubili piwo! Opowiadamy dlaczego Browar Miejski odniósł sukces i jakie są nasze wrażenia z niezapowiedzianej wizyty.

Francja znana jest z wina, Rosja z dobrej wódki, a Polska, wiecie już z czego? Od kilku lat nasz bursztynowy trunek podbija półki sklepowe innych państw, konkurując z rodzimymi markami zarówno ceną, jak i smakiem. W samej Polsce, piwo, bo o nim tutaj mowa, także przeżywa swój renesans. Będąc niegdyś utożsamiane z podrzędnym napojem alkoholowym, dzisiaj  wkracza powoli na salony.

Nie każde piwo każdemu równe

Mówiąc jednak o tej zmianie wizerunku, nadmienić należy, że nie każde piwo każdemu równe. Pomimo tego, iż markom takim jak Żywiec, czy Tyskie, walczącym zacięcie o klienta w naszym regionie, zarzucić wiele nie można, bo to w końcu one rozsławiają nas na świecie, tworząc produkty dobre i tanie, to jednak nie one odpowiadają za windowanie piwa do ram produktu niemal ekskluzywnego. Niebywałą ich zasługą jest na pewno stworzenie dwóch wielkich muzeów w regionie Śląska i Podbeskidzia(tj. Tyskiego i Żywickiego), które rozbudzają świadomość jak daleko w przeszłość sięga tradycja warzenia piwa na tych ziemiach. Jednak proces powracania piwa do łask jest zjawiskiem bardziej oddolnym, nie powiązanym z wielkiemi koncernami, za który odpowiedzialni są przede wszystkim tzw. mali przedsiębiorcy.


Dobrych miejsc gdzie można raczyć kubki smakowe doskonałym piwem, jest na mapie Śląska już wiele. Na wspomnienie zasługuje działająca już od lat dyskoteka ?Spiż? w Katowicach, oferująca bawiącym się w niej piwo własnej produkcji, czy też pub ?Biała Małpa? w tym samym mieście, posiadający w sprzedaży piwa smakowe niemal z całego globu. Także w Bielsku przybywa coraz więcej małych browarów, jest też sklep posiadający w swoim asortymencie tylko piwo. Jednak nie na nie chcę dzisiaj zwrócić uwagę, a na miejsce, które ten proces w Bielsku rozpoczęło, święcąc ostatnio swój kolejny tryumf na drodze odczarowywania piwa z negatywnej sławy.

Browar Miejski

Mówię tutaj o ?Browarze Miejskim?, który 28 października 2012 roku, podczas III Gali Luksusowej Marki Roku w Warszawie, zdobył wyróżnienie. Informacja ta, zamieszczona na stronie lokalu, skłoniła mnie po raz kolejny do odwiedzenia tego miejsca, tym razem w celu świętowania urodzin. Po raz pierwszy byłam tutaj tuż po otwarciu obiektu, bodajże w 2010 roku. Na ucztę smaków wybrałam się w towarzystwie dwójki przyjaciół, a także narzeczonego, zagorzałego orędownika w sporze o najlepsze wino między Włochami a Francją, który w drodze do celu naszej podróży, z rozrzewnieniem spoglądał na winiarnię mieszczącą się nieopodal browaru.
Wystrój miejsca okazał się taki jak go zapamiętałam ? prosty, na swój sposób elegancki, jednak nie rażący sterylnością, która woła do potencjalnego klienta, iż najwyższa pora się ewakuować. W lokalu odwzorowano co do najmniejszego detalu styl dawnej gospody niemieckiej, która o czym należy wspomnieć ? przez lata w budynku przy ulicy Piwowarskiej się mieściła.

Nasze wrażenia

Chwilę przechadzamy się po przybytku, odwiedzając także piwnicę, w której można podziwiać urządzenia do produkcji piwa, by znaleźć w końcu najlepsze dla nas miejsce na końcu sali. Siadamy w małym klimatycznym rogu, gdzie można poczuć pewne odosobnienie, przydatne w celu prowadzenia swododnej rozmowy. Jest około godziny osiemnastej, pub jest wypełniony po brzegi gośćmi.
W karcie znajdujemy cztery rodzaje piwa, z czego smak tylko jednego potrafimy sobie wyobrazić. Ku mojej radości zauważam także, że piwo nieznacznie potaniało od mojej ostaniej wizyty. Oby tylko spadek ceny, nie wiązał się ze spadkiem jakości. Idziemy na całość i zamawiamy pięciolitrowy ?kufel? piwa pszczenicznego. Miła pani kelnerka, odziana w folkowy strój odbiera od nas zamówienie, dodatkowo pytając czy życzymy sobie także coś do jedzenia. Jak szaleć to szaleć, bierzemy dla każdego z nas po serniku na ciemnym cieście z gorącymi wiśniami, a do piwa krążki cebulowe, i frytki.

Wraz z dostarczeniem nam zamówienia na stół, szybko przekonujemy się, iż piwo jest wyborne, tak jak je zapamiętałam, a ponadto potrawy także zasługują na pochwałę. Sernik jest naprawdę świeży i pyszny, zakąski także ?nie na wczorajszym oleju?. Co najważniejsze ? widok pięciolitrowego kufla jest zapierający. Uświadamiam sobie, że nie przewidziałam wielkości pojemnika, a teraz stoi on tuż przed nami i trzeba się z nim zmierzyć. Wbrew wątliwościom jakie mnie naszły, nie mamy jednak z tym problemu. Wieczór mija nam na pogaduszkach, i powolnym sączeniu bursztynowego napoju. Teraz już wiem, iż będę tu wpadać częściej, pomimo, iż w pubach obok piwo wyszłoby mnie trochę taniej(w Browarze Miejskim 8zł za 0,4 litra, w pubie obok na rynku ? 0.5 l Żywca za 7 zł, przy braku legitymacji studenckiej). Jakość jest jednak warta swej ceny. Postanawiam w najbliższym czasie spróbować trzech pozostałych smaków, o dziwo mój narzeczony, miłośnik win, także dał się przekonać do ?mniej wyrafinowanego? trunku, i chce mi towarzyszyć.

Sukces ?Browaru Miejskiego? wskazuje na zachodzące w postrzeganiu piwa pozytywne zmiany. Tłumy odwiedzających lokal klientów chce wydać dodatkowe pieniądze za to, by otrzymać piwo warzone w sposób tradycyjny, a nie na ?przyśpieszaczach?.  Zaczyna się liczyć jakość, a nie cena. Wraz z dostępnością tego rodzaju wyrobów lokalnych, wzrasta ich ocena w społeczeństwie. Należy żywić nadzieję, iż to co nasze, na fali jawiącego się na oczach współczesnych trendu, zostanie wkrótce bardziej docenione. Kto wie, może za jakiś czas, siedząc w eleganckiej restauracji, zostanie nam zaproponowane do obiadu piwo, zamiast lampki wina? Czas pokaże. Ja w każdym razie jeszcze nie raz wrócę do ?Browaru Miejskiego?.

 

                                                                                                                   Autor tekstu: Katarzyna Lukosek