W Galerii Bielskiej BWA trwa wystawa „Wiesz co cię boli”. Artyści odnoszą się w niej do zbiorowych i prywatnych traum, a źródło psychicznego bólu jest tu trudne do jednoznacznego wskazania.

W wystawie bierze udział troje artystów urodzonych około roku 1990: Adam Kozicki, Kasper Lecnim i Irmina Rusicka. - Ich pokolenie miało jakieś marzenia, fantazje, obietnice, którymi zostało nakarmione przez rodziców, zachłyśniętych po 1989 roku początkiem transformacji i szansą na życie w państwie dobrobytu i wolnej Europie. Jednak okazało się, że dziki kapitalizm i chęć dorobienia się nie dają tym młodym ludziom satysfakcji, nie są tym, czego oni chcą i nie oddalają ich wcale od stanów depresyjnych i cierpienia – mówi Ada Piekarska, która wraz z Aleksym Wójtowiczem jest kuratorką wystawy.

Jedną z prezentowanych prac jest makieta Irminy Rusickiej „Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi. Pomnik w Puszczy Białowieskiej”. Odnosi się ona do tytułu książki Marii Janion, wybitnej badaczki literatury. Praca Rusickiej to wysoki biały postument, na którym umieszczone są źdźbła rośliny o nazwie komosa, przypominające miniaturowe drzewa. - Obiekt ten stanowi poetycki komentarz do wypartych, trudnych, niewygodnych fragmentów historii. W pomniku widać głęboką wyrwę w krajobrazie, która przypomina kształtem krzyż. Autorka opowiada tu o cieniach, które kładą się na naszej teraźniejszości, a nawet przyszłości. Wyrwa jest bardzo głęboka, więc nawet gdy ją zakopiemy, wszystko może się znów osypać, osunąć. Nawet gdy te upiory wypieramy, one powracają – komentuje Ada Piekarska.

W sąsiedztwie pomnika umieszczona została druga praca autorstwa Irminy Rusickiej, zatytułowana „Kto by się chciał wychylić z przyjaznego mroku”. - To fotografia przedstawiająca położony pod Warszawą las, w którym drzewa rosną w liniach prostych. Jest to las przemysłowy, służący do wycinki i produkcji drewna. Praca ta przedstawia zatem również element czegoś niewygodnego, rzeczywistość sztucznie wyprodukowaną przez człowieka – komentuje Ada Piekarska.

Z kolei obraz Adama Kozickiego „Wracali przemęczeni z dwunastogodzinnej zmiany i kończyli na drzewie” przedstawia w przekrzywionej perspektywie fragment samochodu i leżącą na ziemi ludzką twarz. - Inspiracją tej pracy była autentyczna historia wypadku samochodowego. Gdy w Bielsku-Białej zamknięto niegdyś fabrykę Fiata, część osób straciła pracę, a inni zostali oddelegowani do zakładu w Tychach. Musieli więc wyjeżdżać na pierwszą zmianę o czwartej rano, co powodowało ogromne zmęczenie. Adam Kozicki odnalazł informację z tamtego czasu o wypadku, którego przyczyną było zaśnięcie czy zasłabnięcie kierowcy. W twórczości Adama dużo jest zresztą skupiania się na realiach związanych z osobami pozostawionymi samymi sobie w związku z zamykaniem zakładów pracy. Komentuje on ekonomiczne dramaty, które pociągają za sobą skutki emocjonalne, psychiczne czy rodzinne – podkreśla Ada Piekarska.

Intrygująca jest praca Irminy Rusickiej i Kaspra Lecnima „Tak, a o co chodzi”. To leżący na podłodze długi obiekt, wewnątrz którego znajdują się rura kanalizacyjna, teleskop i maska bokserska. - Teleskop służy do patrzenia w górę, ponad ziemię, więc kojarzy się z czymś wzniosłym. Z kolei rura kanalizacyjna wręcz przeciwnie, nasuwa skojarzenia z czymś obrzydliwym, co chcemy ukryć. Zestawienie to jest zatem bardzo znaczące. Powierzchnię tego obiektu artyści pokryli strukturą rzeźbiarską z cegły mielonej, zaś końcowa część, we wnętrzu której znajduje się maska bokserska, przypomina z jednej perspektywy ludzką twarz, a z drugiej czaszkę czy kask – opowiada Ada Piekarska.

Na wystawie prezentowane są także trzy prace Kaspra Lecnima z cyklu „Pojutrze będzie po wszystkim”. Są to konstrukcje wykonane z pianki poliuretanowej, owinięte taśmą z tego samego tworzywa, z wbitymi w niektórych miejscach szpilkami. - Nasuwają zatem skojarzenia z czymś, co powstaje z gruzów, z resztek historii. Natomiast pod względem kompozycji wyznaczają kierunek dół – góra – mówi Ada Piekarska.

Wystawa czynna jest do 2 czerwca.

Na zdjęciach poniżej kuratorka wystawy Ada Piekarska. Fot. Magdalena Nycz