Sylwetki ludzi wyrzeźbione w drewnie, stojące w grupach, ale mimo to wydające się samotne – z zamkniętymi oczami, pogrążone we własnym „ja”. Takie prace, autorstwa Marcina Rząsy, prezentowane są obecnie w dolnej sali Galerii Bielskiej BWA.

Wystawa nosi tytuł „Cisza” i jest częścią projektu „Drzewo. Drewno. Materiał czy świętość?”, realizowanego przez Galerię Bielską BWA. W jego ramach placówka przygotowała także drugą wystawę rzeźby w drewnie – prezentowaną w sali górnej – autorstwa Józefa Nowaka. W ramach projektu odbędą się również plener rzeźbiarski dla młodzieży i panel dyskusyjny.

Marcin Rząsa to artysta z Zakopanego, syn słynnego rzeźbiarza Antoniego Rząsy. - Marcinowi, jako dziecku, został wpojony etos pracy rzeźbiarza. Wychowując się w pracowni ojca, nie tylko przesiąkł zapachem drewna, ale też nabrał ogromnego szacunku do każdego jego kawałka. Marcin Rząsa ma talent dydaktyczny, prowadzi warsztaty dla młodzieży i dorosłych, korzystając z pracowni w Zakopanem, w domu zbudowanym przez ojca, gdzie znajduje się Galeria Antoniego Rząsy – muzeum prezentujące stałą ekspozycję prac nieżyjącego od 1980 roku artysty oraz przestrzeń dla wystaw czasowych – podkreśla Agata Smalcerz, dyrektor Galerii Bielskiej BWA i kuratorka projektu „Drzewo. Drewno. Materiał czy świętość?”.

Postacie wyrzeźbione przez Marcina Rząsę stoją, siedzą, kucają albo leżą. Niektóre są duże, inne małe. Nie mają rąk, niektóre mają za to fantazyjne kształty na głowach. Pozbawione są cech indywidualnych i stanowią uniwersalne przedstawienie człowieka. - Są to postaci o zmyślnie wymodelowanych kształtach, delikatnie ciosanej siekierką fakturze. Zrobione z drewna, wielkich pni ciętych motorową piłą i niewielkich pieńków ciosanych siekierą, szczapek, które jeszcze niedawno były gruszą czy czereśnią – zaznacza kurator wystawy Krzysztof Kokoryn, malarz i filmowiec. - Mają delikatnie zaznaczone usta, uszy, nosy, przymknięte powieki, czasem pozbawione szczegółów. A może to nie twarze, tylko jedna twarz powtarzająca się w wielu rzeźbach. Twarz skupiona, zamknięta w sobie - i kobieta, i mężczyzna, i chłopak, i dziewczyna. Marcin Rząsa nie robi portretów, rzeźbami nie moralizuje, niczego nowego nie odkrywa, nie walczy, nie krzyczy. Jego postacie są ciche, wydają się słuchać. Możesz im opowiedzieć swoją historię.

Bardzo ciekawa jest praca, która stanowi swego rodzaju drewnianą „szachownicę” z umieszczonymi na niektórych kwadracikach malutkimi postaciami. - Widzowie mogą je dowolnie przestawiać – pokazuje Marcin Rząsa. - Wydaje się, że między tymi postaciami nie ma żadnej relacji, ale można obrócić je tak, że będą skierowane ku sobie i wtedy zaczyna się coś między nimi dziać.

Wystawa trwa do 27 sierpnia.

Fot. Magdalena Nycz