Przez wiele lat dworzec kolejowy Bielsko-Biała Główna uchodził za obraz nędzy i rozpaczy, któremu nawet remont budynku stacyjnego nie za bardzo pomógł. Teraz jest nieco lepiej niż kiedyś, ale nadal pozostawia on wiele do życzenia. Każdy bielszczanin ma wspomnienia związane z tym miejscem, ale nie wszyscy dzisiaj z niego korzystają. Na zdjęciach pokazujemy, jak to wygląda!

Hol dworca głównego, który jest jedną z wizytówek Bielska-Białej, trochę zszarzał od czasu remontu. Kasy czynne są tylko do godz. 21.00, co jest chyba jakąś oznaką postępującej prowincjonalizacji miasta. Niektóre pomieszczenia kolej wynajmuje innym firmom. Część dworca od strony południowej jest brzydka i szara, nie pasuje do reszty z cegły.

Zarówno kostka, jak i beton na peronach mają swoich zwolenników wśród podróżnych. Bielski dworzec wybrał drogę środka. Peron główny wyłożony jest kostką, ale nawierzchnia innych to mieszania betonu i asfaltu. Sporadycznie spotyka się na nich dziury. Nowe jasne ławki nieźle się prezentują.

Idąc kładką dla pieszych nad torowiskiem ma się wrażenie powrotu do dzieciństwa. Przejście podziemne zostało odmalowane, a przy peronach zamontowano windy. Fatalnie prezentuje się podłoga, która jest szara i zmatowiała od wżartego w nią brudu. Ławki przed głównym wejściem od dawna czekają na pędzel z farbą. W holu głównym duże ekrany wyświetlają rozkład, w innych miejscach są tablice starszej generacji, ale spełniają swoją rolę.

Obok budynku stacyjnego stoją wypłowiałe budki z kultowymi bułkami z pieczarkami. Schludnie odmalowany budynek starego dworca wreszcie pięknie wygląda. Niestety, cała reszta infrastruktury albo sypie się, albo upstrzona jest graffiti. Pasaż między budkami, gdzie w których w latach 90. tętniło życie handlowe, wygląda smutno i umiera na raty.

PB