- Przed gabinetem prezydenta ustawiają się teraz kolejki urzędników, którzy obawiają się utraty posady? Zapewne są osoby, które liczą na dobre stanowisko? - zapytaliśmy wczoraj prezydenta Jarosława Klimaszewskiego w przerwie sesji Rady Miejskiej, na której został zaprzysiężony. - Dwa nazwiska znamy, ale jest też trzecie, jak dotąd tajemnicze. Kto będzie trzecim wiceprezydentem? - dopytywaliśmy.

Z Jarosławem Klimaszewskim, prezydentem Bielska-Białej, rozmawia Robert Kowal

Dużo gratulacji otrzymał Pan po zwycięstwie w wyborach prezydenckich?

- Bardzo dużo. Nie liczyłem, ale kilkaset na pewno. Na niektóre odpowiadam do dzisiaj, bo nie wystarczyło czasu, a przychodzą kolejne. To miła część kampanii.

Z takim ryzykiem trzeba się liczyć

Były takie, które Pana zaskoczyły?

- Raczej nie. Osoby, które wiedzą, na jaki chleb się zdecydowałem, życzyły mi wytrwałości, odwagi i uczciwych ludzi wokół. Odezwali się też koledzy ze studiów, ale o szczegółach nie chciałbym mówić (śmiech).

Jaki epizod kampanii wyborczej najbardziej Pan zapamiętał?

- Najbardziej stresujące były debaty, m.in. w portalu bielsko.biala.pl, a najbardziej przyjemne okazały się spotkania z mieszkańcami - na ulicy, na placu Chrobrego, na Rynku. Wzięło w nich udział łącznie ok. 2-3 tys. osób i na palcach jednej ręki mogę wymienić sytuacje przykre, kiedy usłyszałem nieprzyjemne słowa. Ale z takim ryzykiem trzeba się liczyć, gdy wychodzi się do ludzi, którzy mają różne sympatie polityczne.

Bielszczanom się podobało, bo liczą na kolejną porcję grochówki w przyszłości?

 - Akcja „Dzień dobry na Chrobrym” była bardzo udana. Być może powinniśmy  kontynuować takie spotkania z mieszkańcami podczas całej kadencji. Przed laty Jacek Kuroń na ulicy rozdawał ludziom zupę. Pomagał najuboższym, ale pozostałym dawał poczucie wspólnoty. Tego nam dziś często brakuje.

Większość jest apolityczna i lojalna

Przed gabinetem prezydenta ustawiają się teraz kolejki urzędników, którzy obawiają się utraty posady? Zapewne są osoby, które liczą na dobre stanowisko?

 - Nikt nie stoi w kolejce. Urzędnicy w Bielsku-Białej, którzy mają klasę i kompetencje, nie muszą ustawiać się w kolejce. Zdecydowana większość z nich jest apolityczna i lojalna wobec aktualnego prezydenta.

Słyszę, że o stanowisko powinni obawiać się przede wszystkim osoby, które osiągnęły już wiek emerytalny?

 - Najważniejsze są kompetencje. Planujemy zmianę pokoleniową w administracji miejskiej, ale nie będzie tam rewolucji. Niektóre osoby same zdecydowały o przejściu na emeryturę, jak pani skarbnik i pan sekretarz miasta.

Jak rodzina przyjęła sukces wyborczy? Będzie Pan teraz rzadszym gościem w domu niż dotychczas.

- Wspólnie zdecydowaliśmy o moim starcie w wyborach, dlatego rodzina przyjęła sukces z radością. Moje wcześniejsze zajęcie było także czasochłonne. Z dniem wczorajszym musiałem je zakończyć. Jestem przekonany, że zmiana miejsca pracy nie będzie na tyle dolegliwa, aby nie była do zaakceptowania dla wszystkich moich bliskich.

Trudny moment w przededniu sesji

Dużo chce Pan zmienić w aranżacji wnętrza gabinetu, który odziedziczył Pan po poprzedniku?

- W moim życiu zawodowym to czwarty czy piąty gabinet, który objąłem po poprzedniku. Poza firmą, gdzie byłem właścicielem, nie zmieniałem zbyt wiele. To jest tylko miejsce pracy. Mnie się podoba.

Z mojej wiedzy wynika, że sprawa kruszarni, która powróciła w sam raz w dniu, kiedy mieliście podpisywać porozumienie koalicyjne bardzo skomplikowała rozmowy z Niezależnymi.BB. Czy może Pan liczyć na pełną lojalność wszystkich stron tworzących dziś większość w Radzie Miejskiej?

- To był trudny moment, bo nastąpił w przededniu pierwszej sesji. Podczas negocjacji programowych staraliśmy się twardo stąpać po ziemi, wiedząc na co stać budżet miasta. Ze względów proceduralnych decyzja środowiskowa w sprawie kruszarni musiała zostać podjęta. Zgodnie z tym co napisaliśmy w porozumieniu z Niezależnymi.BB, będziemy robić wszystko w granicach prawa, aby uniemożliwić tę inwestycję w tym miejscu. Nie mogę wykluczyć możliwości wymiany gruntu miedzy miastem i inwestorem.

Jakie działania w trybie pilnym trzeba podjąć, aby zachęcić bielszczan do korzystania z komunikacji publicznej?

- Przede wszystkim trzeba wprowadzić zmiany do rozkładów jazdy, dopasować je do rozkładu pociągów, przebudować siatkę połączeń nocnych oraz rozbudować system ITS. Zgodnie z porozumieniem koalicyjnym, na gruntowną zmianę systemu komunikacji publicznej w mieście mamy dwa lata.

Na zastępców musimy nieco zaczekać

Będzie Pan chodził - jak poprzednik - do radia na pogawędki przy mikrofonie?

- Oczywiście, mieszkańcy chcą wiedzieć co zamierza prezydent miasta. Nie planowałem jeszcze jednak, jak często będą odbywały się takie audycje. Wiem natomiast, że co miesiąc będą organizowane briefingi dla wszystkich dziennikarzy.

Ilu będzie miał Pan zastępców? Kto kandyduje na stanowiska wiceprezydentów Bielska-Białej?

- Będzie trzech zastępców prezydenta. O nazwiskach nie chcę na razie mówić. Osoby z dużymi kompetencjami nie są bezrobotne, dlatego musimy na nie nieco poczekać.

Dwa nazwiska znamy, ale jest też trzecie, jak dotąd tajemnicze. Kto będzie trzecim wiceprezydentem?

- Proszę o wybaczenie, ale nie chcę teraz odpowiadać na Pańskie pytanie. Przyjdzie na to czas.

Planuje Pan wyłącznie pięcioletnią kadencję czy dopuszcza Pan myśl o dłuższej misji w ratuszu?

 - Nie myślałem o tym, dziś dopiero zacząłem pełnić urząd prezydenta miasta. Dotychczas zmieniałem swoje życie zawodowe w cyklach dziesięcioletnich. Może to jest dobry wzór (śmiech).

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Robert Kowal

Na zdjęciach poniżej: sesja Rady Miejskiej Bielska-Białej, 21 listopada 2018