Rowerzyści płci męskiej w spódnicach, na których wczoraj po południu można było natknąć się na ulicach Bielska-Białej, to nie żadna prowokacja. Grupa ponad 50 cyklistów brała udział w AlleyCat, czyli cyklicznym rajdzie rowerowym na orientację.

Z okazji Dnia Kobiet uczestnicy i uczestniczki rajdu założyli spódniczki, a część nawet wystąpiła w perukach. AlleyCat'y w Bielsku-Białej są organizowane od ub. roku. Biorą w nich udział cykliści z całego województwa śląskiego oraz z Krakowa. W sezonie odbywają się co miesiąc i mają różną oprawę. Np. w listopadowym rajdzie dominowały przebrania halloweenowe. Idea jest prosta - spędzić mile czas w dobrym towarzystwie, jeżdżąc po mieście i wykonując zlecone misje.

Wczoraj rowerzyści w spódnicach musieli odwiedzić w jak najkrótszym czasie piętnaście kwiaciarni w centrum miasta. Mężczyźni musieli z wyprawy przywieźć również kwiatka. W AlleyCat ważna jest nie tylko siła w nogach, ale też znajomość miasta i umiejętność samodzielnego planowania optymalnej trasy. Można jechać samemu lub grupami. Zabawa trwa ok. 1,5 godz. na dystansie ok. 20 km. Po zakończeniu wszyscy spotykają się w klubokawiarni przy Rynku.

Jak żartowano na mecie, AlleyCat w spódniczkach pokazał, że w wyścigach kojarzonych ze środowiskiem kurierów rowerowych, czyli silnych dawek adrenaliny i testosteronu może byc obecny duch gender.

Tekst i foto: Piotr Bieniecki