Ostra wojna na kulki
To typ wojny, w której każdy bierze udział z własnej woli. Taka wojna jest tyleż kosztowna, co błyskawiczna, bo czas na wojaczce szybko płynie. Wczoraj w Wapienicy odbyło się szkolenie z udziałem kilkunastu fanów ASG.
Air Soft Gun, to repliki broni palnej w skali 1:1. Strzelają plastikowymi kulkami i dlatego są chętnie wykorzystywane do treningów grup paramilitarnych. Według polskiego prawa, ASG są traktowane jako zabawki czy urządzenia sportowe. Sprężone powietrze lub gaz nadaje plastikowym kulkom energię, która jest na tyle duża, aby repliki mogły służyć sympatykom strzelectwa, lecz na tyle mała, że ryzyko urazu w przypadku postrzelenia jest niewielkie.
W Bielsku-Białej od dłuższego czasu działa środowisko pasjonatów ASG. To nie jest tanie hobby, gdyż o ile replikę karabinu można kupić już za kilkaset złotych, to umundurowanie, hełm, buty, środki łączności i pozostałe wyposażenie żołnierza piechoty kosztują majątek. Bielskie Stowarzyszczenie Airsoftowe organizuje rozrywki i ćwiczenia. Podobne do tych, jakie wczoraj odbyło się w Wapienicy.
Szkolenie dotyczyło "zielonej taktyki?, czyli zasad prowadzenia operacji w terenie otwartym (?czarna? obejmuje walki w mieście). W trakcie ćwiczeń nauczyć się można było m.in. stosowania sygnalizacji niewerbalnej, utrzymywania i organizacji szyku podczas patrolu, zachowań w kontakcie z nieprzyjacielem oraz manewrów z udziałem pododdziału piechoty. Za błędy karano? pompkami.
Foto: Piotr Bieniecki
Galeria:
Komentarze 22
No i widzisz, nikt nie twierdzi, że Twoje zainteresowania są głupie, więc czemu stwierdzasz, że nasze takie jest? Chcesz ogarnąć teorię względności a nie możesz zrozumieć tak prostej rzeczy jaką jest fakt, że ludzie mają różne zainteresowania? Airsoft to tylko zabawa. Mniej lub bardziej poważna, ale wciąż zabawa. Twierdzenie, że nasza pasja świadczy o tym co mamy w głowach, jest mówiąc delikatnie infantylne.
Interesuje się wieloma rzeczami, trudno wybrać ale zawsze interesowała mnie filozofia oraz ostatnio fizyka - szczególnie kwantowa, próba ogarnięcia umysłem konsekwencji Einsteinowskiej ogólnej teorii względności. Jeśli chodzi o sport - w szkole średniej ocena 6, lubiłem grać w kosza, chodzić po górach, teraz czasem wybiorę się na rower - wyczerpałem ciekawość?
Nikt z nas nie chciałby zamienić repliki na prawdziwy karabin. Nikt nie chciałby zabijać ludzi w czasie realnej walki. Każdy z nas chce pobiegać po lesie, sprawdzić się, współzawodniczyć, samodoskonalić, dbać o kondycję i co? I kwas, bo jesteśmy zwyrodnialcami, którzy bawią się w wojnę. Jeżdżę na rowerze, chodzę po Beskidach, biegam po lesie z repliką karabinu MK16 Mod0 po to, żeby moje ciało i mózg odpoczęło od codziennego wyścigu szczurów, zgiełku i po to, żebym w wieku 50 lat wszedł na czwarte piętro bez zadyszki - to czyni mnie zwyrodnialcem, który bawi się w zabijanie ludzi. Adekwatnie stwierdzić można, że każdy kto otwiera piwo przed TV i ogląda kolejny typowy, schematyczny i "muricański" film akcji jest alkoholikiem, którego jarają wybuchające samochody i sceny walki wręcz. Zapewne aż rwie się, aby wyjść zapity w trupa na ulice, rzucać koktajlami Mołotowa w okna sąsiadów i sztyletować napotkanych przechodniów. Zamiast hejtować użyjcie mózgu, bo smutno się robi, kiedy kolejny internetowy specjalista od wszystkiego robi z siebie idiotę. Nie rozumiesz naszej pasji? To nie znaczy, że jest ona zła, tylko że brakuje Ci empatii.
"Bawię się" w ASG już dobrych 7 lat. W ciągu tego czasu spotykałem się z powszechnym niezrozumieniem swojego hobby. Powszechnym jednak tylko wśród jednej grupy społecznej. Wśród ludzi, którzy nie mają żadnej pasji. Jeżeli spotkałem kogoś, kogo jara sklejanie modeli, zbieranie monet, granie w kosza, jazda na quadzie, latanie paralotnią, ćwiczenie na siłowni czy udział w inscenizacjach walk rycerskich to nigdy nie usłyszałem o swoim hobby niczego złego. Każdy kto ma pasje zrozumie innego pasjonata, choćby obiekt jego westchnień był całkowicie oderwany od rzeczywistości.
Życie bez czegoś, co pozwala zapomnieć o codzienności i spędzić czas w otoczeniu ludzi o podobnym pozytywnym zakręceniu jest smutne i powoduje frustrację. A frustracja powoduje hejtowanie. Taka kolej rzeczy.
Powiedziałbym, że jara nas bardziej strzelectwo, oporządzenie, taktyka i zdrowe spędzenie czasu. Tu nie chodzi o zabawę w wojne - jak niektórzy uważają. W naszym hobby nie skupiamy się na odwzorowywaniu ZABIJANIA lecz odwzorowywaniu broni/oporządzenia/taktyki i tak dalej. Ze złej strony na to patrzycie.
Poza tym tak jak poprzednicy pisali - w naszym środowisku są ludzie którzy swoje odsłużyli.
Jeśli ktoś driftuje malczanem w zimie, ma do tego święte prawo, nie musi od razu chcieć być rajdowcem....
Pokusił bym się o komentarz do wszystkich zdjęć, coby nie było nieporozumień, ale szkoda mojego czasu na sfrustrowanych życiem niedojżałych i żenujących osobników. Pewnie żal tyłek ściska jak treścią życia jest wypad do sklepu po fajki i flaszkę.
Klauzula informacyjna ›