Parę minut zabrakło, by od niewielkiego pożaru w garażu zapalił się samochód osobowy, a od niego garaż przyległy do budynku przy ul. Bałkan w Mazańcowicach. Na szczęście w porę zareagowały nastoletnie dzieci, które wezwały straż pożarną.

Zgłoszenie pożaru wpłynęło z WCPR o godz. 19.48. - Po dojeździe na miejsce okazało się, że pali się w garażu, na szczęście dzieci w porę zauważyły dym i zareagowały. Im należą się podziękowania. Udało się wyjechać samochodem praktycznie w ostatniej chwili. Nasze działania polegały na podaniu jednego prądu gaśniczego i ugaszeniu pożaru - powiedział nam asp. sztab. Dawid Miś z JRG2 w Bielsku-Białej

W dalszej kolejności garaż został oddymiony i przewietrzony, a budynek sprawdzony pod kątem stężenia tlenku węgla. W tym przypadku udało się uniknąć duży strat, skończyło się na okopconej ścianie i okopconym samochodzie.

- Przy okazji tego zdarzenia warto nadmienić, że jeżeli ktoś ma rower elektryczny, hulajnogę elektryczną lub inny sprzęt z akumulatorem, żeby na noc nie zostawiać akumulatorów podłączonych do tych sprzętów w garażu lub w budynku. W przypadku ładowania akumulatorów do takiego sprzętu warto wyposażyć garaż w jakiś czujnik, który zadziała w przypadku pojawienia się dymu - podkreślał nasz rozmówca.

Z relacji właścicieli posesji wynikało, że pojechali do sklepu, a w domu zostały nastoletnie dziec. - W pewnym momencie powiadomiły nas o pożarze. Wracając do domu, widzieliśmy, że jedzie straż. Proszę sobie wyobrazić, co myślą rodzice, wiedząc, że i my i strażacy jedziemy w tym samym kierunku i do tego samego budynku - relacjonowali nam właściciele posesji.

W akcji uczestniczyły trzy zastępy straży pożarnej z JRG2, jeden z OSP Mazańcowice i policja.

Tekst i foto: Mirosław Jamro