Cztery zastępy straży pożarnej i policję wysłano po otrzymaniu zgłoszeń dotyczących pożaru u zbiegu ul. Paderewskiego i Wyzwolenia w Bielsku-Białej. Po dojeździe na miejsce okazało się, że płonie drewniana altana, słup ognia sięga kilku metrów.

- Byłem w domu, przyszedł po mnie sąsiad, powiedział, że się pali. Było tak gorąco, że nie dało się wytrzymać, paliły się drzewa tuż obok klatki schodowej. Udało nam się uciec z budynku - relacjonował nam pan Damian, lokator budynku, obok którego miał miejsce pożar.

Zgłoszenia pożaru wpłynęły z WCPR o godz. 21.04. - Po dojeździe na miejsce zdarzenia zastaliśmy ognień sięgający na wysokość budynku mieszkalnego wielorodzinnego, paliły się drzewa w pobliżu tego budynku oraz drewniana altana. Odległość płonącej altany od budynku mieszkalnego wielorodzinnego wynosi ok. czterech metrów, ogień zagrażał temu budynkowi, oddziaływanie termiczne było bardzo wysokie -  powiedział nam st. kpt. Krzysztof Maguda z JRG1 w Bielsku-Białej.

- Rozwinęliśmy dwie linie gaśnicze, jeden prąd wody podaliśmy na płonącą altanę, a drugi w obronie elewacji budynku obok. Kilku lokatorów, którzy widzieli to zdarzenie, wyszło z budynku przed naszym przybyciem, natomiast większość lokatorów nie wiedziała wcale, że przed budynkiem ma miejsce duży pożar. Zadymienie częściowo przedostało się na drogi ewakuacyjne w tym budynku, ale pozostało tylko tam.

Po ugaszeniu pożaru strażacy przeszukali pogorzelisko pod kątem osób trzecich, nikogo nie znaleziono. Miejsca objęte ogniem sprawdzono kamerą termowizyjną. Przelano pogorzelisko, elewację budynku, drzewa oraz elewację jeszcze jednego budynku, który znajduje się w pobliżu altany. Wskutek pożaru spłonęła drewniana altana o powierzchni ok. 12 mkw. wraz z różnymi przedmiotami i materiałami łatwopalnymi.

- Altana stosunkowo niewielka, ale materiały, z jakich była wykonana i bliskość budynku mieszkalnego wielorodzinnego, spowodowało duże oddziaływanie termiczne na to, co znajdowało się od strony pożaru. Dlatego uszkodzone zostały drzwi do tego budynku, rynny, luksfery klatki schodowej czy tabliczka informacyjna - dodał nasz rozmówca.

Jak dowiedział się portal, w altanie często koczowali bezdomni. - Zgłaszaliśmy ten problem, ale jakoś nikt się tym faktem nie zainteresował. Oni tu czasem nawet ognisko palili - relacjonowali nam sąsiedzi. Wieczorem policjanci wylegitymowali mężczyznę w pobliżu miejsca zdarzenia, trwa ustalanie czy ma on jakiś związek z pożarem.

W akcji uczestniczyły trzy zastępy straży pożarnej z JRG1, jeden z OSP Lipnik i policja. Przyczynę pożaru ustala policja. - Gdy przyjechaliśmy, to jeden z mężczyzn prosił nas - ratujcie nasz dobytek, ale jakiś czas później, w czasie akcji gaśniczej, ten sam mężczyzna niecierpliwił się i dopytywał nas, jak długo tu jeszcze będziemy, bo on musi jechać do pracy - podsumował ratownik uczestniczący w akcji.

Na miejscu zdarzenia czynności prowadziła grupa dochodzeniowo-śledcza policji oraz biegły z zakresu pożarnictwa. Wstępnie oszacowano straty na kwotę 80 tys. zł.

Tekst i foto: Mirosław Jamro