Pożar przyłącza, lokator ugasił przewody. „Chlusnąłem wodą trzy razy” - foto
W piątek po godz. 21.00 z WCPR wpłynęło zgłoszenie pożaru przyłącza energetycznego w budynku jednorodzinnym przy ul. Do Boru w Wilkowicach. Wysłano pięć zastępów straży pożarnej i pogotowie energetyczne.
Po dojeździe na miejsce okazało się, że płonące przyłącze energetyczne ugasił wodą lokator budynku. - Zauważyłem za oknem snop iskier, paliły się kable dochodzące do budynku. Wyłączyłem w budynku bezpieczniki i zacząłem gasić pożar. Chlusnąłem wodą trzy razy - tłumaczył lokator budynku. - A co, miałem czekać aż ogień będzie większy - zapytał mężczyzna. - Nie każdy jest elektrykiem i nie każdy wie, czego używać do gaszenia takich pożarów, a czego nie - dodał.
- Zostaliśmy wezwani do pożaru przyłącza energetycznego do budynku jednorodzinnego. Po dojeździe na miejsce zgłoszenie potwierdziło się, ale już nie było oznak pożaru. Gdy ekipa pogotowia energetycznego odcięła energię elektryczną od budynku, dokonaliśmy niezbędnych prac rozbiórkowych w celu wykluczenia ewentualnych zarzewi ognia - powiedział nam kpt. Artur Muzyk z JRG1 w Bielsku-Białej.
W dalszej kolejności strażacy sprawdzili kamerą termowizyjną okolice przyłącza energetycznego, budynek został sprawdzony pod kątem stężenia tlenku węgla, zagrożenia nie stwierdzono.
- W tym przypadku na szczęście nikomu nic się nie stało, ale lokator tego budynku gasił przyłącze energetyczne wodą, a tego nie powinien robić. Warto wyposażyć swoje mieszkania w gaśnice proszkowe, w takim przypadku mogą się przydać - podkreślał strażak z wieloletnim stażem. W akcji uczestniczyły trzy zastępy straży pożarnej z JRG1, dwa z OSP Wilkowice i pogotowie energetyczne.
Tekst i foto: Mirosław Jamro
Oceń artykuł:
32 5Dziennikarz portalu www.bielsko.biala.pl
Galeria:
Komentarze 18
Byłby fun
Dużo poważniejsze zagrożenie w tej to zwarcie przewodów metalową drabiną, albo upadek przewodu na drabinę, lub inny przewód. Pojawia się wtedy łuk elektryczny, można zostać oparzonym pryskającym stopionym metalem.
Można też się po prostu przestraszyć i spaść z drabiny.
W takiej sytuacji stresowej nawet jak człowiek się uderzy w łokieć to odskakuje jak oparzony, bo myśli, że to porażenie. Trudno nad tym zapanować.
Nie każdy ma gasnice w domu.
Klauzula informacyjna ›