Dzień po dniu w rejonie ul. Młyńskiej doszło do trzech interwencji straży pożarnej. Szczęśliwie nikomu nic poważnego się nie stało. Można powiedzieć, że w pełni sprawdziło się tutaj powiedzenie „więcej dymu niż ognia”. O dużym szczęściu może za to mówić osoba, która przechodząc ulicą omal nie została znokautowana… przez kawałek spadającej elewacji.

W piątek około godz. 20:30 dyżurny PSP w Bielsku-Białej otrzymał zgłoszenie z WCPR w sprawie pożaru pustostanu przy ul. Młyńskiej. Szczęśliwie, jak się później okazało, żadnego pożaru nie było.

- Ogień wdziany był na trzecim piętrze budynku. Na miejsce wysłaliśmy dwa wozy strażackie. Jak się jednak okazało, ktoś, prawdopodobnie bezdomni, chciał się ogrzać, rozpalając ognisko. To nie pierwszy raz, gdy mamy do czynienia z podobną sytuacją w tym miejscu. Czynności wyjaśniające prowadzi policja - relacjonuje dyżurny.

Tego samego dnia w południe, również na ul. Młyńskiej na chodnik spadł z pobliskiej kamienicy spory kawałek obluzowanej elewacji. - Przechodzień, który wówczas był w pobliżu miał wiele szczęścia i uniknął uderzenia - usłyszeliśmy. Dla zapewnienia bezpieczeństwa część chodnika została wyłączona z ruchu.

Z kolei w czwartek ok. godz. 21:00 w jednym z mieszkań przy ul. Młyńskiej doszło do niegroźnego pożaru. Przyczyną zdarzenia było zwarcie instalacji elektrycznej w pralko-suszarce. Na miejscu interweniowały dwa zastępy straży pożarnej. Obyło się bez poważniejszych strat.

- Niegroźny pożar na drugim piętrze kamienicy przy Młyńskiej. Widoczne było duże zadymienie, do którego doszło w wyniku zwarcia pralki. Nikomu nic poważnego się nie stało. Mężczyzna, który przed przyjazdem strażaków próbował samodzielnie ugasić ogień doznał poparzenia w stopniu lekkim i profilaktycznie został zabrany do szpitala. Z kolei kobieta i roczne dziecko zdążyli schronić się w innej części budynku - informuje dyżurny PSP w Bielsku-Białej.

Tekst i foto: Adam Kanik