Pięć zastępów straży pożarnej i policję wysłano po otrzymaniu zgłoszenia zadymienia na parterze budynku przy ul. Bystrzańskiej w Bielsku-Białej. Po dojeździe na miejsce okazało się, że pali się w mieszkaniu. Do szpitala odwieziono poparzonego mężczyznę.

Oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie o godz. 18.23. Po dojeździe na miejsce okazało się, że pali się w jednym pokoju. Lokator wyszedł z mieszkania o własnych siłach. Stał na korytarzu i nie wiedział co się wokół dzieje. W drugim pokoju spał niczego nieświadomy drugi mężczyzna.

Działania strażaków polegały na podaniu jednego prądu wody na płonące wyposażenie mieszkania oraz ewakuacji mężczyzny z drugiego pokoju. Obu poszkodowanym podano tlen i przekazano zespołowi ratownictwa medycznego. Do szpitala odwieziono poparzonego lokatora, natomiast drugi z mężczyzn nie chciał tam pojechać.

Po ugaszeniu pożaru spalone wyposażenie przelano. Budynek i mieszkania sprawdzono pod kątem stężenia tlenku węgla, lecz zagrożenia nie stwierdzono. - Dziękuję panowie, wesołych świąt - powiedział mężczyzna, któremu chwilę wcześniej uratowano życie. - Teraz mogę iść po piwka - stwierdził. Prawdopodobną przyczyną pożaru była iskra z kominka. Jak dowiedział się portal, w mieszkaniu nie było energii elektrycznej, gdyż licznik prądu został odłączony.

W akcji uczestniczyły zastępy straży pożarnej z JRG1, Wojskowa Straż Pożarna, OSP Mikuszowice Śląskie, zespół ratownictwa medycznego, patrol SPPP oraz pogotowie energetyczne.

Tekst i foto: Mirosław Jamro