W szpitalu zmarł uczestnik wypadku na Piastowskiej. Miał ciężkie urazy głowy
Nie udało uratować się życia strażaka rannego w wypadku samochodowym, do którego doszło w minioną sobotę na ul. Piastowskiej w Bielsku-Białej. Poszkodowany miał ciężkie urazy głowy. W szpitalu przeszedł kilka operacji.
Do zdarzenia doszło w sobotę, o godz. 4.25 w rejonie skrzyżowania ul. Piastowskiej z ul. Emilii Plater. Samochodem osobowym honda jazz podróżowało trzech mężczyzn w wieku od 19 do 27 lat. Pojazd wypadł z drogi, skosił barierę, słup energetyczny i dachował. Więcej o wypadku pisaliśmy w artykule Pilne! Wypadek na Piastowskiej. Trzy osoby zakleszczone - foto.
- Samochód musiał jechać z dużą prędkością, bo skosił barierę przy chodniku, uderzył w betonową podstawę słupa, która została wyrwana z ziemi, po czym obracając się, dachował. Przód pojazdu w wersji “anglik” był skierowany w stronę ronda Hulanka. Poszkodowany, który później zmarł w szpitalu, miał m.in. poważne obrażenia twarzoczaszki - powiedział nam strażak ratownik z wieloletnim stażem. Pomimo wysiłków lekarzy, życia poszkodowanego nie udało się uratować. Jak dowiedział się nasz portal, poszkodowany jechał jako pasażer z tyłu samochodu i miał zapięte pasy bezpieczeństwa.
Tragicznie zmarły mężczyzna był czynnym strażakiem bielskiej jednostki OSP. - Był dobrym człowiekiem, kolegą i strażakiem. Reagował praktycznie na każde alarmowanie naszej jednostki. Wiadomo, że każdego człowieka szkoda, ale jego szczególnie - podkreśla jeden ze strażaków OSP.
"Na zawsze w pamięci", "Życie zatrzymało się o 22.00, kondolencje dla rodziny", "zawsze będę przy tobie Wariat!! Żegnaj Przyjacielu" - piszą koledzy, strażacy i przyjaciele tragicznie zmarłego strażaka. W sobotni poranek, jakiś czas po zakończeniu akcji ratowniczej, na miejsce zdarzenia skierowano grupę dochodzeniowo-śledczą policji. Policjanci wykonali szczegółową dokumentację, zabezpieczono ślady. Dalsze czynności w sprawie prowadzi policja.
Tekst i foto: Mirosław Jamro
Oceń artykuł:
30 20Dziennikarz portalu www.bielsko.biala.pl
Jak już tak się ma stać, niech trafi na tych, którzy im teraz tak strasznie współczują.
Teraz będzie psycha poszkrobana u kierowcy
Dobrze że nie zabili kogoś po drodze ;)
Przeżyłam wypadek kolegów w latach 90 na skrzyżowaniu Żywieckiej i Tuwima
wiem co to znaczy ,podobnie nad ranem i jeden nie przeżył