Na terenie Rancza Pod Strusiem przy ul. Zwardońskiej w Bielsku-Białej od kilku dni leży martwy wielbłąd - poinformowali nas zbulwersowani Czytelnicy. Dziś na miejscu zdarzenia czynności podjęli inspektorzy Inspekcji Weterynaryjnej oraz Straż Miejska, którzy ujawnili dwa martwe zwierzęta egzotyczne.

Z relacji świadków wynika, że do minionego wtorku martwy wielbłąd leżał na terenie ogrodzonego wybiegu dla zwierząt. Od strony ulicy powieszono duży baner, tak aby nie było widać ciała. Po południu zwłoki wielbłąda przetransportowano za duży drewniany budynek gospodarczy i przykryto folią. Z każdym dniem fetor zgnilizny był coraz mocniejszy, gdyż padłe zwierzę obległy różnego rodzaju robaki.

- Co pan im daje do jedzenia?
- Obierki z ziemniaków, resztki kapusty - mówił starszy mężczyzna, opiekun zwierząt. Wielbłądy najbardziej lubią cebulę, wie pan, jak im w pysku wtedy strzela? - dodał.

Tuż przed wizytą służb na miejsce zdarzenia przyjechała z Miechowa cieżarówka z firmy zajmujacej się utylizacją zwierząt. - Zwłoki zostaną spalone i przerobione na mączkę - poinformował kierowca pojazdu.

Najprawdopodobniej dzisiejszej nocy padła alpaka, kolejne egzotyczne zwierzę. Alpaka była ciężarna, ale nie wiadomo czy urodziła i co się stało z młodym. Inspektorzy Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej oraz strażnicy miejscy sporządzili dokumentację. Wkrótce można oczekiwać decyzji co do dalszego toku postępowania.

 - Większość ludzi myśli, że przy ul. Zwardońskiej jest tylko jedna firma - Ranczo Pod Strusiem. Ale tuż obok rancza działa nasza firma, Hidalgo, która m.in. prowadzi naukę jazdy konnej. Jak do tej pory, uratowaliśmy przed rzeźnią dwa konie, które u nas dożyją spokojnej starości. Proszę nas absolutnie nie utożsamiać z Ranczem Pod Strusiem - podkreśla Julia Helbrech, instruktorka jazdy konnej w Hidalgo.

Tekst i foto: Mirosław Jamro