Około godz. 7.15 na ul. Słowackiego w Bielsku-Białej pijany kierowca uszkodził kilka aut. Pierwsze badanie stanu trzeźwości wykazało, iż sprawca zdarzenia ma blisko 1.5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Do zdarzenia doszło na wysokości posesji nr 18. Kierujący samochodem osobowym volkswagen caddy, jadąc ul. Słowackiego w kierunku starówki, uderzył w trzy prawidłowo zaparkowane pojazdy - citroen, ssangyong oraz skodę, powodując ich uszkodzenia. Pierwsze badanie stanu trzeźwości wykazało, iż kierowca ma w wydychanym powietrzu blisko 1.5 promila alkoholu. Sprawca zdarzenia nie miał przy sobie żadnych dokumentów. W toku czynności ustalono, że posiada uprawnienia do kierowania pojazdami, a auto jest ubezpieczone.

 - Rano do pracy przywiózł mnie ojciec. Nasze auto zaparkowane było równolegle do krawężnika. Zauważyliśmy, że kierujący volkswagenem, jadąc ul. Słowackiego, uderzył w dwa zaparkowane auta. Następnie volkswagen zaczął się toczyć w dół, w kierunku ul. Orkana. Pobiegłem za nim. Na skrzyżowaniu pojazd nieco zwolnił, a nam w tym momencie udało się otworzyć drzwi auta, zaciągnąć hamulec ręczny i wyciągnąć kluczyki ze stacyjki - relacjonował nam pan Damian, pracownik Służby Więziennej, który wraz z drugim mężczyzną dokonał obywatelskiego ujęcia nietrzeźwego kierowcy.

Jak dowiedział się nasz portal, sprawca zdarzenia, zanim spowodował kolizję, zdołał przejechać samochodem zaledwie kilkaset metrów. - Parę dni temu mąż albo zgubił portfel wraz z dokumentami, albo mu ukradli. Dziś miał się zająć remontem mieszkania. Powiedziałam mu, aby zgłosił utratę dokumentów. Instynktownie czułam, że coś może być nie tak. Dlatego wzięłam mu dziś kluczyki od samochodu. Nie wiedziałam, że miał drugie - mówiła żona sprawcy zdarzenia.

Policjanci sporządzili dokumentację. Do sądu trafi wniosek o zatrzymanie uprawnień do kierowania pojazdami i wymierzenie kary. - Ten pan, jako że był nietrzeźwy, będzie musiał zwrócić z własnej kieszeni koszty naprawy uszkodzonych aut. Jeśli całość kosztów zamknie się w kwocie 20 tys. zł, to będzie dobrze. Ubezpieczyciel wypłaci odszkodowanie, ale później regresem ściągnie od sprawcy - podsumował zdarzenie pracownik pomocy drogowej.

Tekst i foto: Mirosław Jamro