Dwa zastępy straży pożarnej z JRG1, zespół ratownictwa medycznego oraz policja interweniowali wczoraj w budynku przy ul. Grażyńskiego w Bielsku-Białej. 82-letnia kobieta nie była w stanie samodzielnie otworzyć drzwi, leżała na podłodze mieszkania.

Oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie o godz. 13.07. - Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że lokatorka mieszkania daje znaki życia, ale nie jest w stanie samodzielnie otworzyć drzwi - relacjonował strażak. Rozstawiono drabinę mechaniczną, strażacy weszli do mieszkania przez okno. Kobieta leżała na podłodze. Była przytomna, prawidłowo odpowiadała na pytania strażaków, lecz upierała się, że nie chce jechać do szpitala.

 - Ostatni raz widziałam ją stojącą na początku lipca. Doszła do schodów - mówiła jedna z lokatorek posesji. - Nie myje się, nie przebiera. Porusza się bardzo wolno, na czworakach. Odwiedza ją co jakiś czas jej były mąż. Proszę pana, w jej mieszkaniu jest bród, smród i ubóstwo. Przydałoby się, żeby się tym ktokolwiek zainteresował. Jeden z lokatorów naszego budynku pisał do MOPS, ale nawet nie wiem, czy byli. Może byli, ale mogła ich nie wpuścić - opowiada sąsiadka.

- To nie jest pierwsza nasza interwencja w tym mieszkaniu i prawdopodobnie nie ostatnia. Niestety, czasem jako służby mundurowe mamy „związane ręce”. Bo co można zrobić, jeżeli nie ma zagrożenia życia, a ktoś jest kontaktowy, ale odmawia jakiekolwiek pomocy? - zastanawiał się policjant.

Negocjacje z 82-letnią mieszkanką budynku trwały ponad dwadzieścia minut. Cały czas upierała się, że nigdzie nie pojedzie. Ostatecznie zadecydowano, że ze względu na warunki socjalne zostanie przewieziona do szpitala. Działania strażaków zakończono o godz. 14.00.

Tekst i foto: Mirosław Jamro