Wczoraj wieczorem służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o awaryjnym lądowaniu spadochroniarza przy ul. Jagienki w Bielsku-Białej. Czasza główna spadochronu spadła na drzewo. Skoczek bezpiecznie wylądował na lotnisku.

Oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie o godz. 20.40. Po dojeździe na miejsce akcji i przeprowadzeniu rozpoznania okazało się, że na drzewie jest zaczepiona główna czasza spadochronu. Skoczek użył czaszy zapasowej i wylądował bezpiecznie na lotnisku w Aleksandrowicach. W akcji uczestniczyły cztery zastępy straży pożarnej z JRG1 i JRG2. Działania strażaków zakończono o godz. 21.40.

 - To jest sytuacja awaryjna. Identyczne procedury były kiedyś ćwiczone po to, aby skoczek wiedział, co dzieje się w momencie wypięcia czaszy głównej spadochronu i otwarcia czaszy zapasowej. Ze względu na zmiany w programie szkolenia takich procedur już się dziś nie ćwiczy. W przypadku kłopotów ze spadochronem skoczek może odpiąć czaszę główną za pomocą specjalnego uchwytu, a następnie otworzyć czaszę zapasową. Po skoku z awaryjnym lądowaniem obie czasze spadochronu składa się ponownie i można wykonywać kolejne skoki - powiedział nam Jerzy Nieroda, były instruktor spadochroniarstwa

Tekst i foto: Mirosław Jamro