Śmiertelny wypadek rowerzysty - foto
Nie żyje 37-letni mężczyzna, którym uległ dziś wypadkowi na szlaku rowerowym "Stare Zielone" z Koziej Góry w Bielsku-Białej. Rowerzystę próbowały reanimować dwa zespoły ratownictwa medycznego. Bezskutecznie.
Do tragedii doszło około godz. 19.25 przy ostatniej skoczni rowerowej, około 250 metrów od ul. Pocztowej. Wskutek upadku, najprawdopodobniej podczas jazdy, śmierć poniósł 37-letni mieszkaniec miejscowości Piasek (powiat pszczyński). Mężczyzna doznał urazu głowy. Lekarz pogotowia stwierdził zgon.
Jak dowiedział się nasz portal, rowerzysta miał na głowie kask ochronny, który w wyniku dużej siły uderzenia pękł. Trwają czynności policji pod nadzorem prokuratora. Policja prosi osoby, które mogły być świadkami zdarzenia, o kontakt osobisty bądź telefoniczny z KMP w Bielsku-Białej - tel. 33 812 12 55.
Tekst i foto: Mirosław Jamro
Oceń artykuł:
2 9Galeria:
Komentarze 189
Myślę, że należy wyraźnie rozgraniczyć dwie kwestie:
a/ historyczny kontekst powstania tej inicjatywy - oparty czysto na wolontariacie grupy osób - pasjonatów enduro mtb, którzy rozpropagowali w Bielsku Białej tą dyscyplinę - również poprzez zawody. To ta grupa, z Kubą Jonkiszem na tyle się zaangażowała i rozkręciła pomysł, że zamienił się w jeden z najlepszych projektów zgłoszonych do budżetu obywatelskiego i teraz mamy ścieżki.
b/ realizację samego projektu - jak napisałem z "naszych" - pieniędzy, które miasto wyasygnowało - z tego co pamiętam 400 tys pln. Myślę, że nie ma nic złego w tym, że ileś osób, które ten projekt tworzyło "fizycznie", otrzymało wynagrodzenie za usługi, które zostały wykonane, koparki, które tam pracowały, etc. Oczywiście wynagrodzenie za usługi faktycznie wykonane i na zasadach rynkowych.
Nie znam szczegółów rozliczenia takich projektów, ale spodziewam się, że w interesie miasta jest tutaj ścisła kontrola i w pewnym sensie przejrzystość. Nie zdziwiłbym się, jeśli takie dane są do wglądu w UMiasta.
Idąc tym torem, jeśli projektant domu otrzymuje rynkowo ok 3% wartości domu za projekt, to dlaczego ktoś, kto projektuje ścieżki nie ma otrzymać podobnego wynagrodzenia ?
Ścieżki kosztują setki tysięcy złotych a czasami i powyżej miliona - wiemy to bo wiele inwestycji jest współfinansowanych z budżetu EU / są tabliczki.
Bart do gościa - masz absolutną rację - nie wszyscy mają kredyty - przepraszam za uproszczenie. Intencją moją było nakreślenie osobistej sytuacji, czyli połączenia pasji (czasami dość niebezpiecznej) z odpowiedzialnością za rodzinę (no i tymi kredytami :-))
Jakich wolontariuszy jak Pan Jonkisz dostał za same projekty ścieżek kilkanaście tysięcy złotych...
Szczere współczucie dla Rodziny!
A ci co tak narzekają to pewnie ci geniusze którzy wchodzą na ścieżki i maja głęboko to ze stoi tam znak ze nie wolno wchodzić. Spotkałem już nie jednego spacerowicza na ścieżkach. Ile trzeba mieć braku w mózgu żeby tak robić. Nie wspomnę ze wiedza i wiedzieli gdzie wchodzą bo był znak. A potem narzekanie ze jeżdżą ze straszą itd itp.... totalne bezmózgi....
Trasę na której zginął w niefortunnym wypadku - pozwolę sobie użyć sformułowania - nasz kolega rowerzysta, znam jak własną kieszeń, bo zjechałem ją pewnie z 50 razy albo i więcej. Jestem tylko kilka lat starszy od niego, mam 2-kę dzieciaków i 3-e w drodze i kredyty jak każdy.
Refleksje mam następujące:
a/ Zdarzył się niestety tragiczny wypadek w wyniku którego zginął człowiek. Miejsce zdarzenia dla tych którzy jeżdżą już trochę na rowerach może się wydać pewnym zaskoczeniem. Ta ścieżka i ta sekcja gdzie miało miejsce zdarzenie jest względnie łatwa/średnio trudna. Jest dużo, znacznie trudniejszych miejsc tak na Koziej jak i generalnie w górach.
b/ Problem polega właśnie na tym, że względnie łatwe odcinki sprawiają, że prędkości rozwijane przez rowerzystów są tam imponujące. Kto korzysta ze aplikacja Strava wie, że średnia prędkość najlepszych riderów na tej ścieżce to ponad 30km/h. Średnia prędkość.
Paradoks tej sytuacji jest taki, że im trudniejsza trasa tym wolniej się jedzie. Zjeżdżając szeroką szutrówką jakich pełno w górach, rower potrafi osiągnąć 50-60km/h. I teraz należy sobie zadać pytanie co się z nami/rowerzystą dzieje kiedy tracimy kontrolę nad rowerem i uderzamy w drzewo. Ano właśnie pojawia się potencjalnie śmierć. I full face jak i zbroja mogą nie pomóc....
b/ Zdarzenie takie mogło mieć miejsce w każdym innym zakątku gór (jest spadek), które są zalesione (jest w co walnąć). Jest to zwykły zbieg okoliczności. Taki sam jak śmierć paralotniarza na Skrzycznem, który popełnił błąd kiedy był 200m nad ziemią, czy śmierć instruktora narciarstwa na Bieńkuli, który też popełnił błąd. Czy też śmierć kierowcy samochodu, który uderza w drzewo przy 100km/h, pieszego, który wtargnął na przejście, etc
c/ Nie zakazujemy jednak jazdy samochodem tylko dlatego, że jest ryzyko śmierci w wypadku...
d/ I tutaj sedno # 1: powstała unikalna inicjatywa na skalę krajową - grupa wolontariuszy - podkreślam wolontariuszy - z poparciem mieszkańców i pasjonatów kolarstwa wybudowała ścieżki za nasze wspólne pieniądze (budżet obywatelski). Są one zrobione bardzo profesjonalnie (wiem co mówię, bo zwiedziłem wiele miejsc na świecie i w Polsce, to a propos krzyżówek ze szlakami pieszymi, gdzie prędkość spada praktycznie do zera) i służą miłośnikom kolarstwa tak lokalnym jak i przyjezdnym, promując miasto i okoliczne góry. Absolutnie nie należy zaprzepaścić tego wysiłku i pracy wielu ludzi, którzy to stworzyli, pomimo tego tragicznego zdarzenia.
e/ Sedno # 2: autorefleksja, jakże potrzebna w tym momencie. Każdy z rowerzystów podchodzi do jazdy na rowerze inaczej. Wielu z nas zmaga się z wewnętrzną potrzebą kolejnej próby sił, udowodnienia sobie, a czasem innym, jak dobrym - czytaj szybkim - się jest. To jest ten właściwy moment, aby odpowiedzieć sobie na pytanie: gdzie jest granica własnych umiejętności ? Kiedy tracę kontrolę nad tym co robię ? Sam mierzę się własną miarą - miarą liczby upadków - jeśli jest ich za dużo znaczy, że jadę za szybko. Każdy powinien sobie odpowiedzieć na to pytanie indywidualnie. Full face i zbroja nie pomogą przy uderzeniu w drzewo z prędkością 40km/h ... Mamy jedno życie, przeżyjmy je wspaniale, ale myślmy o tym, aby dożyć starości (to a propos kredytów :-)
f/ Sedno # 3: polecam wszystkich, tak rowerzystom, pieszym, jak i kierowcom, etc - więcej empatii, zrozumienia, zaufania do innych ludzi. Gdziekolwiek jesteśmy i cokolwiek robimy oddziałujemy na innych: pieszy idzie chodnikiem albo ścieżką, rowerzysta jedzie z Szyndzielni zwykłym czerwonym szlakiem mijając pieszych 50km/h albo zwalnia i mówi dzień dobry.... Niech rowerzyści myślą tak jak rodzice z dziećmi, a mamy / rodzice / piesi, poczują się jak rowerzyści. To wszystkim pomoże współżyć w zgodzie i względnym spokoju.
Świat zmienia się na lepszy w ten sposób...
Amen :-)
P.S. Do kościoła nie chodzę :-)
jechał szybko jak wariat i wypadł z trasy
Kto Wam dał prawo oceniać czyjś sposób na życie? Przeszkadzał wam swoją pasją? Jaki sens ma pisanie że "znał ryzyko" Tak kur....a znał, każdy z nas je zna. Cytując najlepszego kierowcę wyścigowego w historii "Strach jest nieodłączną częścią naszego życia i czyni je pełniejszym." Senna też zginął, ale był geniuszem, ikoną swoich lat. Wy znawcy sprzed PC i telewizorni nigdy nie będziecie żyli, wy wegetujecie.
2. Downhill to sport EXTREMALNY gdzie występuje ryzyko śmierci. Dlatego sam preferuje all mountain i generalnie nie skacze na rowerze. Ale może dlatego że jestem na tyle dorosły by widzieć że jestem na to za cienki.
3. Ten uskok jest GIGANTYCZNY. próbowałem trochę skakać np w Livigno w bike parku. Nikt kto nie skakał nie wie jakie to trudne. Na kamerce gdzie mnie nagrywali koledzy widać że lecę z 30 cm nad ziemią na odległość z 1 metra? Uczucie? Jak bym skakał z mamuciej skoczni! Nie pcham się na metrowe hopki bo to trzeba naprawdę mieć opanowane. Pytanie czy ta osoba miała czy po prostu pech.
4. Raz w życiu wyrżnąłem na hopce w Livigno, zagrała adrenalina i puściłem się za szybko. Przy lądowaniu ujechało mi koło. Przwalilem głowa tak że kwadrans dochodziłem do siebie. Wydaje się że to nie są duże prędkości ale tu jest kontakt bezpośredni z ziemią/drzewen etc. Uderzenie jest OGROMNE i boli. Skok rozpędzonym rowerem z metrowego uskoku to igranie ze zdrowiem po prostu.
5. Potwierdzam że to Ci robią niektórzy rowerzyści na szlakach to granda. Czasem WSTYD mi za własnych kolegów z grupy. Zero wyobraźni. A można to pogodzić bo sam pieszo i rowerem przejeździłem chyba wszystkie szlaki.
6. No ale ogólnie to piękny sport i lepiej żeby były ścieżki rowerowe w śląskim Beskidzie niż w Czechach gdzie nasi rodacy wydają pieniądze.
Niestety, zabrakło trochę szczęścia, a kask, za ile on by nie był, nie zawsze może uratować życie i trzeba o tym pamiętać. Ci co nie jeżdżą na rowerach, niech lepiej swoje moralizatorskie komentarze zachowają dla siebie. Nie wypowiadajcie się o sprawach, o których nie macie zielonego pojęcia. Poza tym nikt nie wie, co było przyczyną upadku, a tu niektórzy do tragedii dorabiają całą ideologię. Myślcie, chociaż trochę.
Klauzula informacyjna ›