Pięć zastępów straży pożarnej uczestniczyło w gaszeniu pożaru dużej wiaty przy ul. Goździków w Jasienicy. Strażacy uratowali przed zapaleniem pobliski budynek jednorodzinny.

 - Pożar zauważyła sąsiadka, która obudziła mnie gwałtownym dźwiękiem dzwonka. Wybiegłem w piżamie, zobaczyłem, że pali się część wiaty, pod którą stał samochód osobowy. Pobiegłem do mojego garażu po gaśnicę, dwukilową… Pożar udało się na chwilę stłumić, ale gaśnica szybko się zużyła. W międzyczasie ojciec wyjechał drugim samochodem, stojacym obok płonącej wiaty. Teraz wiem, co znaczy 30 sekund. Tyle czasu zajęło, aby pożar z wiaty przeniósł się na samochód, który od wczorajszego popołudnia był zaparkowany pod wiatą. W pojedynkę nie miałem żadnych szans, aby opanować ogień. Dlatego podjąłem decyzję, aby za pomocą ogrodowego węża polewać ściany budynku, do którego przylega płonąca wiata - relacjonował nam pan Jacek, syn właściciela posesji.

Oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie o godz. 6.06. - Gdy dojechaliśmy na miejsce zdarzenia, pożarem objęta była wiata, pod którą stał zaparkowany samochód osobowy renault scenic. Ogień sięgał wysokości kilku metrów. Zagrożony był budynek mieszkalny, z którego ewakuowały się trzy osoby dorosłe i dziecko. Nasze działania polegały na podaniu jednego prądu wody w obronie na budynek mieszkalny oraz prądów wody w natarciu na palącą się wiatę i samochód osobowy - powiedział nam st. kpt. Gotkowski Tomasz, zastępca dowódcy zmiany JRG2 w Bielsku-Białej.

Po ugaszeniu pożaru strażacy rozebrali cześć spalonej konstrukcji wiaty. Pogorzelisko zostało przelane. Na miejsce zdarzenia skierowano ekipę dochodzeniowo-śledczą, w tym biegłego z zakresu pożarnictwa. W akcji uczestniczyły dwa zastępy straży pożarnej z JRG2, trzy z OSP Jasienica oraz patrole policji. Działania strażaków zakończono o godz. 8.06. Dalsze czynności w sprawie prowadzić będzie policja.

 - To miejsce, gdzie było zarzewie ognia, przylega do ulicy, a więc jest w miarę łatwy dostęp dla osób postronnych. Metrowe bale same się nie zapalają, dlatego nie wykluczam umyślnego podłożenia ognia. Dziękuję sąsiadom za zaalarmowanie straży pożarnej, a strażakom za szybkie opanowanie pożaru - podsumował pan Jacek.

Tekst i foto: Mirosław Jamro