W związku z wizytą aktywistów stowarzyszenia Olszówka na teren Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej wezwano wczoraj grupę interwencyjną agencji ochrony oraz patrol policji. Bielszczanie chcieli sprawdzić aktualny stan procesu wygaszania pieców spalarni odpadów.

Wczoraj ok. godz. 14.00 w bielskiej delegaturze Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska pojawiła się grupa bielszczan, która domagała się od urzędników okazania dokumentów z kontroli spalarni odpadów Szpitala Wojewódzkiego (o sprawie pisaliśmy w artykule Jest nakaz zamknięcia spalarni!). Po uzyskaniu kopii wyników badań przeprowadzonych przez niezależną firmę, grupa udała się do szpitala celem sprawdzenia, czy piece spalarni są wygaszane.

 - Nikt nam nie zgłaszał chęci wejścia na teren przyległy do spalarni odpadów. Wizyta licznej grupy osób powinna być uprzednio zgłoszona do dyrekcji szpitala lub do zarządu spółki. Nie wiem, jak długo potrwa wygaszanie pieców - twierdził pracownik z dozoru spalarni.

Grupa osób, która weszła na teren przyległy do spalarni nie była ani legitymowania przy bramie wjazdowej, ani zatrzymywana. Nie zatrzymano też żadnego z aut. Jak dowiedział się nasz portal, spalarnia odpadów jest pilnowana przez ochronę szpitala. Obiekt jest wyposażony w system kamer.

 - Jeszcze dziś rano stała tu naczepa tira. Jej ładunek najprawdopodobniej został spalony - mówi Elżbieta Jakubiec, która była w grupie kilkunastu osób sprawdzających stan pieców. - Naczepa nie była w żaden sposób chłodzona. Kontenery, które stoją z tyłu spalarni były pełne, ich wieka się nie domykały. Wystawały czerwone worki z odpadami. To zaledwie sto metrów od zabudowań mieszkalnych - dodaje.

Jak poinformowali nas aktywiści stowarzyszenia Olszówka, kolorem czerwonym oznacza się odpady zakaźne, a żółtym - niebezpieczne. - Niedaleko spalarni znajdują się Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca. Do tej kliniki każdy ma prawo wejść. Teren spalarni jest nieogrodzony - tłumaczy Wanda Giereś, inna z kobiet zainteresowanych postępem prac przy wygaszaniu pieców spalarni.

Ochrona szpitala wezwała patrol grupy interwencyjnej agencji ochrony oraz patrol policji. Po przeprowadzeniu rozpoznania, nie stwierdzono żadnego zagrożenia ze strony niecodziennych gości.

Tekst i foto: Mirosław Jamro