Dwa zastępy straży pożarnej z JRG1 uczestniczyły w nocnej akcji gaszenia groźnego pożaru samochodu osobowego przy ul. Pileckiego w Bielsku-Białej. Auto stało w bliskiej odległości od budynku jednorodzinnego. Spłonęło doszczętnie. Zostało prawdopodobnie podpalone.

Właściciela posesji powiadomił o pożarze najprawdopodobniej kierowca, który przejeżdżał ulicą Kolistą. Płomienie sięgały kilkunastu metrów. Mężczyzna w pierwszej kolejności próbował ugasić ogień we własnym zakresie za pomocą gaśnicy i strumienia wody z ogrodowego węża, ale pożar był zbyt duży.

Oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie ok. godz. 00.40. - Po dojeździe na miejsce akcji zastaliśmy pożar samochodu mini cooper, stojącego w bardzo bliskim sąsiedztwie budynku mieszkalnego. Sposób rozwinięcia się pożaru wskazuje prawdopodobnie na podpalenie. Dlatego na miejsce zdarzenia została wezwana policja, która będzie prowadzić dochodzenie - powiedział nam asp. sztab. Grzegorz Mędzka z JRG1 w Bielsku-Białej.

Po ugaszeniu pożaru oględzin auta dokonał policyjny technik. Działania strażaków zostały zakończone około godz. 1.40. Jak dowiedział się nasz portal, auto ostatni raz jeździło w godzinach popołudniowych, 7 marca br. Później zostało zaparkowane obok posesji i umyte. Zbiornik był zatankowany do pełna. Temperatura pożaru wahała się w granicach tysiąca stopni Celsjusza. W wyniku oddziaływania wysokiej temperatury zniszczeniu uległo kilka metrów rynny. Dzięki szybkiej i sprawnej akcji strażaków płomienie nie przedostały się na budynek. Dalsze czynności w sprawie prowadzić będzie policja.

 - Jeździłem tym samochodem do pracy, do której mam daleko. Nie wiem jeszcze czy będę zmuszony dojeżdżać autobusem, pociągiem czy jednym i drugim - powiedział naszemu portalowi właściciel spalonego auta.

Tekst i foto: Mirosław Jamro