Cztery zastępy straży pożarnej zostały zadysponowane na ul. Podchorążych po otrzymaniu zgłoszenia zadymienia. Alarm okazał się fałszywy. Zgłaszające przeprosiły za zamieszanie.

 - Siedziałam z synem w dużym pokoju. Syn powiedział, że widzi duże kłęby dymu. Wzięłam telefon i bez chwili namysłu zadzwoniłam pod numer alarmowy straży pożarnej. Będąc na dziewiątym piętrze bloku, trudno doprecyzować, skąd bucha dym. Trzy tygodnie temu strażacy interweniowali w bloku obok, więc lepiej „na zimne dmuchać”. Chyba postawiłyśmy całą bielską straż na nogi… - relacjonowała nam pani Marcelina.

Do zdarzenia doszło wczoraj ok. godz. 15.10. Po dojeździe na miejsce akcji strażacy sprawdzili klatkę bloku. Zagrożenia nie stwierdzono. Dym najprawdopodobniej pochodził z komina pobliskiego budynku. W półgodzinnej akcji uczestniczyły dwa zastępy straży pożarnej z JRG2 oraz po jednym zastępie z JRG1 i WSP.

Tekst i foto: Mirosław Jamro