Dwa zastępy straży pożarnej interweniowały dziś w budynku automatycznej centrali telefonicznej przy ul. Gorkiego w Bielsku-Białej. Powodem interwencji był smród spalonej izolacji kabli. Zadziałała automatyka, zawiodły procedury.

Oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie z systemu monitoringu ok. godz. 11.15. Po dojeździe na miejsce akcji okazało się, że w jednym z pomieszczeń automatycznej centrali telefonicznej jest wyczuwalny smród spalonej izolacji przewodów. Dalszy ciąg splotu wydarzeń mógłby posłużyć za fragment scenariusza jednego z odcinków polskiego serialu „Alternatywy 4”. W budynku centrali telefonicznej przebywało dwóch mężczyzn. Jeden w pomieszczeniu, w którym doszło do zwarcia przewodów, a drugi w innym.

Jeden z nich zresetował centralę, przez co nie można było ustalić, która czujka wygenerowała sygnał alarmu. Rozpoczęto proces ustalania administratora budynku, by przekazać drukiem obiekt. (po zakończeniu działań ratowniczych strażacy wypisują druk przekazania miejsca zdarzenia, który podpisuje właściciel lub zarządca obiektu - przyp. red.). Żaden z mężczyzn druku podpisać nie mógł. W tym czasie na miejsce dojechał inny mężczyzna, którego powiadomiono o zdarzeniu, a później jeszcze dwóch, ale żaden nie był upoważniony do złożenia podpisu na strażackim druku.

 - Dobrze, że to nie nasze kable - powiedział jeden z pracowników sieci telekomunikacyjnej. Według niego, zwarcie nastąpiło w przewodach energetycznych. W toku dalszych czynności na miejsce zdarzenia wezwano patrol policji celem ustalenia zarządcy obiektu. - Przyjechaliśmy do awanturującego się klienta - takie otrzymaliśmy zgłoszenie - wyjaśnił naszemu portalowi jeden z czterech policjantów, którzy przyjechali na wezwanie.

Wreszcie ustalono administratorkę obiektu, lecz kobieta akurat dziś przebywała na urlopie. Innej wyznaczonej osoby upoważnionej do podpisania druku przekazania nie było. Ostatecznie pismo podpisał jeden z mężczyzn wyznaczony przez dyrektora firmy telekomunikacyjnej. - Kiedyś tu pracowali ludzie, teraz wszystko odbywa się automatycznie - powiedział nam pracownik firmy. W tym przypadku automatyka zadziałała doskonale, natomiast zawiodły procedury.

Jak poinformowano nasz portal, w pomieszczeniu automatycznej centrali firmy telekomunikacyjnej, która zarządza ruchem w sieci stacjonarnej oraz mobilnej, a także internetowym, doszło do zwarcia w jednej z lamp oświetleniowych, co spowodowało lekkie zadymienie pomieszczenia. Działania strażaków zostały zakończone ok. godz. 12.20.

Tekst i foto: Mirosław Jamro