Od 1 kwietnia w szkołach podstawowych obowiązuje nowe rozporządzenie w związku z zadawania prac domowych. Nauczyciele nie wiedzą, czy zmiany nie spowodują tworzenia następnych regulaminów, czyli kolejnej biurokracji w szkole. Równocześnie zastanawiają się, co będzie można nazywać zadaniem domowym, a czego już nie? - Obawiamy się, czy to nie pójdzie w tę stronę, że rodzice będą to wykorzystywać nawet przy zadaniu przeczytania książki, czy też znalezienia informacji - komentuje zmiany Gabriela Herzyk, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Bielsku-Białej.

Zgodnie z rozporządzeniem, od kwietnia w klasach I-III szkół podstawowych nie zadaje się prac domowych, z wyjątkiem ćwiczeń usprawniających motorykę małą. W klasach IV-VIII prace domowe nie są obowiązkowe, a zamiast oceny uczeń ma otrzymać informację, co zrobił dobrze, a co wymaga poprawy.

ZNP: to cios w autonomię nauczyciela

W związku z nowymi przepisami, swoje stanowisko opublikował Związek Nauczycielstwa Polskiego Okręg Śląski. W stanowisku zwrócono uwagę, że zakaz zadawania prac domowych ingeruje w autonomię nauczyciela. Odebranie nauczycielowi prawa do wyboru stosowanych przez niego metod dydaktycznych stanowi ingerencję w autonomię nauczyciela. Podważa jego kompetencje i ogranicza możliwość realizacji celów dydaktycznych w sposób uznany za najwłaściwszy wobec zdiagnozowanych potrzeb i możliwości uczniów - cytuje fragment Grażyna Hołyś-Warmuz, rzeczniczka prasowa Okręgu Śląskiego ZNP.

Związek Nauczycielstwa Polskiego przez ostatnie lata regularnie domagał się przywrócenia autonomii szkole i nauczycielom.- Nie zgadzaliśmy się na ręczne sterowanie przez władze centralne pracą nauczyciela i szkoły. Jednogłośnie uważamy, że wprowadzanie gwałtownych i radykalnych zmian poprzez administracyjną decyzję może antagonizować społeczność szkolną - dodaje rzecznik Hołyś-Warmuz.

Jak aktualnie przedstawia się sytuacja w bielskich szkołach podstawowych, jakie panują nastroje wśród nauczycieli i jakie towarzyszą im obawy? O to pytaliśmy w oddziale ZNP w Bielsku-Białej.

Zadania pełnią funkcję utrwalania materiału

Choć od środy po świątecznej przerwie wielkanocnej w bielskich szkołach pozornie nic się nie zmieniło, to sytuacja wydaje się być gorąca i niepewna. Nauczyciele i dyrektorzy bielskich szkół jednogłośnie informują, że jeszcze za wcześnie na pytania, zwłaszcza że rozporządzenie oficjalnie obowiązuje dopiero od kilku dni.  Nauczyciele są jednak mocno zaniepokojeni. ZNP w Bielsku-Białej do końca tygodnia prowadził rozmowy i zebrania w związku z rozporządzeniem ministerialnym, które weszło w życie 1 kwietnia.

- Trudno wyprzedzić myśli przełożonych, bowiem jesteśmy w tym tygodniu w trakcie zebrań i gorących dyskusji. Zanim jednak zapadła decyzja, to opinie, co do zadań domowych, były już mocno podzielone - komentuje Gabriela Herzyk, prezes ZNP w Bielsku-Białej. - Zadania domowe pełniły różne funkcje i z całą pewnością nie miały na celu zajmowania wolnego czasu dzieciom i młodzieży. Pełniły raczej funkcję ćwiczeń i miały pomóc w utrwalaniu materiału. W tym momencie jesteśmy pełni obaw, czy przypadkiem jakiekolwiek prace domowe nie staną się pretekstem, zwłaszcza dla rodziców, w związku z piętrzącymi się kolejnymi protestami i komisjami dyscyplinarnymi dla nauczycieli, które w minionym czasie się nasiliły.

Co wyniknie z rozmów? Wśród nauczycieli opinia w sprawie odejścia od zadań domowych jest mocno podzielona. Niektórzy twierdzą, że trudno poprawnie zakwalifikować poszczególne działania, bo czy przykładowe czytanie lektur po lekcjach też trzeba będzie potraktować jak zadanie domowe? Nasi rozmówcy twierdzą, że zadania domowe często były też szansą dla ucznia, który poprzez pracę pisemną mógł podnieść swoją średnią ocen. Teraz takich możliwości uczeń prawdopodobnie mieć już nie będzie.

Nauczyciele mają dodatkowe obawy

Kolejną przeszkodą mogą okazać się rodzice, którzy coraz częściej próbują zabrać głos. Jak się okazuje, w dzisiejszych czasach rodzice bardzo różnie podchodzą do obowiązku szkolnego. Niestety wiele sytuacji wywołuje niepotrzebny konflikt, bowiem otrzymali oni takie narzędzia, jak komisja dyscyplinarna.

- Obawiamy się, czy to nie pójdzie w tę stronę, że rodzice będą to wykorzystywać nawet przy zadaniu przeczytania książki, czy też znalezienia informacji na konkretny temat - dodaje Gabriela Herzyk, prezes ZNP w Bielsku-Białej. Uczeń nie może mieć wszystkiego podanego na tacy, bo szkoła uczyła też samodzielności i dawała narzędzia i odpowiednie wskazówki, jak sięgnąć do źródeł. Młodzież musiała się tego nauczyć. Przez pryzmat wieloletniego doświadczenia zawodowego nauczyciele przyznają, że takie praktyki w formie zadań domowych właśnie temu służyły. Dlatego mają prawo obawiać się, że w jakimś stopniu zostaną im związane ręce, bo nie będą oni w stanie całego materiału zrealizować z uczniami w ciągu lekcyjnej godziny.

Równocześnie bielskie grono pedagogiczne obawia się, czy tego typu działania w jakimś stopniu nie obniżą poziomu nauczania, który był tak mocno stawiany na pierwszym miejscu? Jednogłośnie jednak przyznają, że w chwili obecnej treści podstawy programowej są przeładowane i nauczyciele mają problem, żeby zdążyć z realizacją materiału. A gdzie uczeń bez zadań domowych będzie miał motywację na utrwalanie materiału?

Grono pedagogiczne obawia się także o swoje prawa, a w związku z tym konsekwencji związanych z zadawaniem jakiegokolwiek zadania domowego uczniom, bo mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej za ograniczenie praw uczniowskich, czy naruszenie praw dziecka. - Niestety z tym spotykamy się na co dzień i tych komisji jest bardzo dużo i tu się obawiamy, że to będzie kolejny temat, który będzie mógł rodzić takie problemy - dodaje Grażyna Hołyś-Warmuz, rzeczniczka Okręgu Śląskiego ZNP.

Prace domowe czasami są konieczne

Również nauczyciele mają dużo obaw, zwłaszcza że zbliżają się egzaminy ósmoklasistów, które stanowią przepustkę do szkoły średniej. Żeby dobrze zdać egzamin, to nie wystarczy podstawa programowa realizowana podczas 45-minutowej lekcji, a wymaga pracy w domu. Związek Nauczycielstwa Polskiego podkreśla, że ważna jest kwestia odciążenia młodzieży w związku z dwuzmianowością, gdzie dzieci często nie mają już kiedy zadań realizować. Wszystko uzależnione jest od stopnia edukacji.

Nastroje wśród nauczycieli są zróżnicowane. Wszystko uzależnione jest od rozsądku i podejścia do sprawy. Teraz nauczyciele mają okres próbny, a później przyjdzie czas na analizę. - Jako nauczyciele dostosowujemy się do przepisów i w tym momencie rozporządzenie reguluje, jak musimy pracować. Nauczyciele zostali poinformowani o zmianach i dostosowują swoją pracę do tych zmian. Będziemy dokonywać zmian w statucie, żeby to wprowadzić do tego szkolnego, najważniejszego aktu prawnego i będziemy działać powoli - mówi Roman Szabla, historyk pracujący w Szkole Podstawowej nr 31 w Bielsku-Białej.

Małgorzata Irena Skórska
[email protected]