Na finale samorządowej kampanii wyborczej mamy coś na wesoło. Bo inaczej nie sposób do tego podchodzić. Wśród blisko czterech tysięcy interpelacji bielskich radnych mijającej kadencji znalazło się kilka prawdziwych perełek.

Zakładamy oczywiście, że wynikły one z głębokiej troski o miasto i wyborców. A że wyszło, jak wyszło…

I tak radny Janusz Buzek najpierw chce, aby przeprowadzać transmisje audio z posiedzeń komisji Rady Miejskiej, a kiedy dowiaduje się, ile by to kosztowało wpada na pomysł, aby przynajmniej publikować w Magazynie Samorządowym bieżące interpelacje radnych. Prezydent się na to nie zgadza tłumacząc cierpliwie, że w Magazynie nie ma na to miejsca, a kto chce być na czasie z interpelacjami może sobie na nie zaglądać na oficjalnej stronie internetowej urzędu.

Radny Edward Kołek żąda tymczasem, aby w mieście służby, które są do tego uprawnione zaprzestały używania sygnałów alarmowych, bo to ponoć stresuje uchodźców z Ukrainy. Z kolei radny Marcin Litwin uważa, że w porach dużego zamglenia sygnalizacja świetlna na rondzie w Hulance powinna być włączona. Ten sam radny narzeka też, że kiedy chce „wejść” na stronę urzędu miejskiego zostaje przekierowany w inny byt internetowy. Okazuje się, że to wina ustawień na komputerze radnego.

Znany ze spacerków po swojej dzielnicy radny Roman Matyja zgłasza interpelację, w której proponuje, aby udostępnić mieszkańcom do zwiedzania wieżę ratuszową. Nic z tego. Jest tam zbyt niebezpiecznie. I na koniec prawdziwe hity – radny Konrad Łoś żąda, aby w mieście przycinano drzewa tak, by zostały z nich jedynie kikuty. Radny Maksymilian Pryga nalega, by z osiedla Złote Łany przepędzić „żuli”, a jego kolega radny Dariusz Michasiów proponuje, by z Sarniego Stoku przesiedlić sarny…

Ten sam radny proponuje też władzy, aby nawiązać partnerskie stosunki z jednym z japońskich miast, a jako jeden z powodów podaje fakt, że był tam osobiście i spodobał się mu system segregacji śmieci na 100 frakcji…

kor