Dominika Szturc-Suchoń to kandydatka do Rady Miejskiej w Bielsku-Białej z KKW Trzecia Droga Polska 2050 Szymona Hołowni i PSL. Urodziła się i od ponad 30 lat żyje w naszym mieście. Z zawodu jest prawnikiem, pracuje w dużej korporacji. Uważa, że jej praca i tym samym doświadczenie zawodowe, stanowi przygotowanie do pracy radnej. Stawia na bezpośredni kontakt. Jako radna chce, aby numer telefonu do niej miał każdy mieszkaniec. - Jesteśmy dla mieszkańców. Nic innego nie jest naszym zadaniem, niż dbać o ich dobrostan - mówi. Prywatnie mama dwóch córek i żona.

- Jest pani zupełną debiutantką, jeśli chodzi o wybory samorządowe.

Dominika Szturc-Suchoń: - Zgadza się. To pierwszy raz kiedy startuję, ale wiem, że jest to odpowiedni moment życiowy i zawodowy. Myślę, że to jest ten czas, żeby zrobić coś dla miasta, dla mieszkańców, sąsiadów. To wynika z także z chęci wprowadzenia nowej energii, nowego zaangażowania do struktur samorządowych. Całe nasze ugrupowanie ma dużo propozycji, mamy wiele ambitnych osób, które chcą działać. To nie są tylko hasła wyborcze. Każdy z nas ma swoje cele. Łącząc się w całość tworzymy naprawdę fajny program. Jest młodość, energia i zaangażowanie , ale też doświadczenie. Dużo rozmawialiśmy z mieszkańcami, ludzie mają bardzo podobne oczekiwania i chęć zmiany.

- Co z tych rozmów z mieszkańcami jest dla pani najważniejsze?

- Jeśli chodzi o typowo lokalne sprawy, są to sprawy bardzo przyziemne, ale bardzo ważne. Na przykład drogi. Mam na myśli infrastrukturę na bocznych uliczkach, na takiej właśnie mieszkam. Czasami mam wrażenie, że są trochę zapomniane i wszelkie konieczne prace odbywają się dopiero na samym końcu. Na przykład ul. Polna w Lipniku - dla mnie to jest jedna z pierwszych rzeczy, którą chciałabym się zająć. Bezpieczeństwo spacerujących tam dzieci pozostawia naprawdę wiele do życzenia.

Na osiedlu Złote Łany jest inny prozaiczny problem - światła na skrzyżowaniu ulic Poniatowskiego i Żywieckiej. Codziennie stoję tam minimum trzy minuty, a korek na całą ulicę. Ludzie, którzy spieszą się rano z dziećmi do szkoły i do pracy wiedzą, że te trzy minuty robią różnicę.

- Byłam również na ul. 11 Listopada, tam również mieszkańcy mówili o swoich odczuciach. Myślę, że powinniśmy zająć się tą ulicą. Pamiętam jako dziecko, czy dorastająca kobieta, że ta ulica tętniła życiem. Teraz jest to miejsce wymarłe. Wydaje mi się, że głównie przez wysokość czynszów. Musimy zastanowić się, czy lepiej dla miasta jest dać tak wysoki czynsz, żeby przedsiębiorcy nie było stać na jego zapłacenie czy obniżyć koszty, mieć mniejszy wpływ do budżetu, ale go mieć.

- Ceny w lokalach na Rynku też są za wysokie i uważam, że wpływ mają na to również koszty ponoszone przez przedsiębiorców prowadzących tam działalność. Dodatkowo, bardzo istotną dla mnie kwestią jest to, aby wszelkie inwestycje planowane przez miasto były bardziej przemyślane i transparentne. Mieszkańcy muszą mieć większy wpływ na to co dzieje się w mieście.

- Czyli jako radna nie skupiałaby się pani wyłącznie na swoim okręgu, a myślała szerzej - o całym mieście?

- Oczywistym jest, że chce zadbać o swój okręg i okolice, w której sama mieszkam. Ale każde miejsce w Bielsku-Białej zasługuje na troskę. Z racji trybu życia, który prowadzę, korzystam z wielu obszarów miasta. Część życia toczy się na osiedlu, część w Lipniku. Mam dzieci - w każdy weekend spacerujemy po Straconce, Lotnisku, centrum miasta. Absolutnie nie chciałabym się skupiać tylko i wyłącznie na moim okręgu. Ale od tego trzeba zacząć, bo te potrzeby znam. Te potrzeby są również moimi potrzebami i moich najbliższych sąsiadów. Mimo wszystko uważam, że centrum jest wizytówką i dobrem wspólnym wszystkich mieszkańców, dlatego należy o nie zadbać.

- Trzecia Droga ma swoje postulaty dla Bielska-Białej. Który jest pani najbliższy?

- Aktywizacja seniorów. Musimy zadbać o ten czas, który powinien być odpoczynkiem i radością. To jest bardzo ważne. Kluby seniorów, programy edukacyjne, uniwersytety trzeciego wieku, kółka zainteresowań. To wszystko jeszcze bardziej szczególne jest w połączeniu z troską o dzieci i młodzież. Chciałabym, żeby to było spójne. Np. Szkoły, przedszkola mogą pomagać seniorom. A więc programy, projekty, aktywizacja. Mamy wielu specjalistów w mieście, podanie im narzędzi myślę, że da genialny efekt.

- Ważne dla mnie także utworzenie miejskiej aplikacji mobilnej. To jest naprawdę ułatwienie. Wszystko dla mieszkańca w jednym miejscu bardzo ułatwi codzienne funkcjonowanie. Aplikacja podpowie na przykład, gdzie jest strefa parkowania, będziemy mogli sprawdzić rozkład jazdy autobusów, czy poinformuje o zagrożeniach. W jej funkcjach znalazłaby się także opcja bezpośredniego kontaktu z urzędem, w celu sygnalizacji potrzeb mieszkańców. Wszystko teraz jest mobilne i trzeba iść z tym duchem.

- Dodatkowo, dla mnie osobiście jako mamy, bardzo ważne są też żłobki. Wciąż mamy ich w Bielsku-Białej za mało. Jeśli nie będzie miejsc, w których rodzice mogą zostawić dzieci pod opieką, to nie będą się u nas osiedlać. Znam historie swoich znajomych o tym, jak trudno dostać się do żłobka, a dla rodzica jest to jedna z najważniejszych spraw- zapewnić swoim dzieciom jak najlepszą opiekę. Miasto powinno zapewniać takie usługi bezpłatnie.

- Dlaczego kandyduje pani akurat z komitetu Trzeciej Drogi?

- To jest wizja, która do mnie przemówiła. To chęć zmiany, ale nie polaryzacja. My nie mówimy, którzy są źli. Dla nas ważny jest dialog i współpraca. Takimi wartościami kieruję się w życiu. Dla mnie skrajności nigdy nie są dobrymi rozwiązaniami. Trzecia Droga daje połączenie różnych poglądów, różnych planów i programów. Jesteśmy połączeniem bardzo wielu różnych opinii, zdań, postulatów i wizji przyszłości, która do mnie przemawia. Należy rozmawiać i należy współpracować. W Radzie Miejskiej nie może być tylko kłótni i wytykania błędów. Myślę, że zrobimy bardzo dobry wynik i będzie zaskoczenie.

Artykuł sponsorowany