Ksiądz Michał Kuryło od czerwca jest proboszczem parafii prawosławnej w Bielsku-Białej. Ma żonę i dziecko, a niedawno podjął się trudnego dzieła, jakim jest budowa cerkwi na zakupionej od miasta działce w Kamienicy. Świątynia przywieziona z podlaskiej wsi Zaścianki rośnie z każdym dniem. Proboszcza parafii na budowie można spotkać przez 10 godzin dziennie, sześć dni w tygodniu. W rękawicach roboczych wykonuje prace ciesielskie, bo chce zdążyć przed prawosławną Wielkanocą.

Cerkiew prawosławna w Bielsku-Białej od początku 2023 funkcjonuje jako samodzielna parafia pw. św. Trójcy i jest częścią Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, który w tym roku obchodzi stulecie autokefalii, czyli niezależności od patriarchy moskiewskiego. Proboszczem w Bielsku-Białej jest ks. Michał Kuryło. Budynek cerkwi buduje własnymi rękami, z pomocą parafian. Parafia szuka pomocy i potrzebuje wolnych rąk do pracy. Prawosławni Wielkanoc obchodzą nieco później niż katolicy.

- Rzadko się widzi tak młodego proboszcza.

Michał Kuryło: - Nie wiem, jak to jest w kościele rzymskokatolickim. U nas zarządzanie parafią nie jest warunkowane koniecznością dużego doświadczenia jako wikariusz. Są proboszczowie świeżo po święceniach, ale są też tacy, którzy dopiero po wielu latach zostają proboszczami. Czy młody? Wiek chrystusowy. Chrystus jak wiemy, w wieku 33 lat zmarł za nas na krzyżu aby zmartwychwstać.

- Nie jest ksiądz bielszczaninem, prawda? Jak się tutaj znalazł?

- Pochodzę z Lubelskiego, z Chełma. Drogi przywiodły mnie przez studia w Warszawie w jedynym w Polsce seminarium, poprzez Łódź, gdzie byłem cztery lata, później Piotrków Trybunalski aż w końcu znalazłem się na południu Polski.

- Jak wygląda tutejsza społeczność prawosławna?

- Społeczność jest mocno zróżnicowana. Tak naprawdę z całej Europy. Mamy Polaków, którzy mieszkają tutaj już od pokoleń, ich przodkowie sprowadzili się często za pracą, za miłością i z różnych innych powodów. Ale mamy też Gruzinów, Ukraińców, Białorusinów, Mołdawian, Greków. Wiele różnych stron świata. Potrzebowali swojej świątyni. Nie mieli jej i przez wiele lat dojeżdżali do Sosnowca, bądź Krakowa, gdzie są cerkwie prawosławne. Sześć lat temu decyzją biskupa łódzko-poznańskiego Atanazego założony został tutaj punkt duszpasterski, którym opiekowała się parafia w Sosnowcu. Na początku w kościele św. Trójcy nabożeństwa sprawował ojciec Mikołaj, a kontynuował ksiądz Marcin Bielawski z Częstochowy. Od czerwca jestem ja.

- Ilu macie członków?

- Tak naprawdę trudno powiedzieć. Od sześciu lat korzystamy z gościnności w św. Trójcy. Nabożeństwa mogą odbywać się tylko w soboty, bo niedziela jest dniem kiedy gospodarz odprawia Msze Święte od poranka przez cały dzień. W soboty przychodzi od 60 do 80 osób. Święta większe jak Wielkanoc, Boże Narodzenie czy Święto Chrztu Pańskiego pokazują, że potencjał jest znacznie większy i tych osób jest dużo więcej. Niektórzy nie mogą uczestniczyć w nabożeństwach w soboty, bo zwyczajnie pracują. Część z nich przyjechała tutaj aby pracować i nie mogą sobie pozwolić na to, żeby przyjść. Oni też z niecierpliwością wyczekują, aż cerkiew będzie stała. Wtedy będziemy mogli mówić o tym, ilu prawosławnych mamy.

- W Bielsku-Białej raptem kilka miesięcy i dostaje ksiądz trudne zadanie budowy cerkwi.

- Wiedziałem, na co się piszę. Wiedziałem, że nie będzie to proste. Będzie to ogromne wyzwanie, ale cudowne wyzwanie. Teraz budujemy właściwie w czynie społecznym cerkiew tymczasową. Podkreślam, że jest to budynek tymczasowy. Nie jest łatwo, fizycznie ciężko. Aczkolwiek codziennie jest duchowa radość i chęć wstawiania i kontynuowania pracy, by jak najszybciej postawić budowlę, aby móc w pełni sprawować nabożeństwa i wierni mogli się spotykać. By można było sprawować Liturgię.

- Budujecie we własnym zakresie, możecie liczyć na zewnętrzne wsparcie, czy to tylko parafianie?

- Tak to wygląda, parafianie i przyjaciele. Parafianie, którzy często biorą dni wolne od pracy, by pomóc. Niektórzy przychodzą przed pracą, inni po pracy, aby w społecznym zrywie stawiać cerkiew. Posiłkowaliśmy się też zaprzyjaźnionymi fachowcami czy też tymi, którzy rozbierali cerkiew w Białymstoku. Plan i nadzieja jest, by skończyć budowę przed Wielkim Postem. Nie wiem, czy to się uda. Oczywiście borykamy się z problemami. Mamy mało ludzi do pomocy, w związku z tym prace nie idą tak szybko, jakby mogły przebiegać. Post u prawosławnych rozpoczyna się 18 marca, Wielkanoc - 5 maja.

- Jak obchodzicie post?

- Pierwszy tydzień jest tygodniem wyjątkowym, pełnym nabożeństw wieczornych. Codziennie jest czytany kanon św. Andrzeja z Krety. To jest taki wyjątkowy, przełamujący codzienność czas. Czas, w którym skupiamy się na modlitwie. Na szczególnym zwróceniu się do swojej duszy, ku temu do czego tak naprawdę jesteśmy powołani. Myśli podążają za Chrystusem i służą refleksji. Temu powinny sprzyjać nabożeństwa Wielkopostne, zwłaszcza tego pierwszego tygodnia. Czy tak będzie? Zobaczymy czy uda się nam tutaj w jakichkolwiek warunkach przystąpić do życia liturgicznego.

- Plany są znacznie większe niż skromna cerkiew tymczasowa. Widziałem wizualizacje pięknej cerkwi, która ma tutaj docelowo stanąć.

- Cały czas trwają prace projektowe, konsultacje między wieloma konstruktorami. Tak, aby cerkiew wpisywała się poniekąd w klimat górski. Nawiązujemy mocno do cerkwi bieszczadzkich. Będzie to budowla również drewniana, ale najprawdopodobniej z bala. Chcielibyśmy, żeby powstała jak najszybciej. Cieszymy się, że powstaje cerkiew tymczasowa, która pozwoli nam na życie liturgiczne, aczkolwiek cały czas pracujemy nad tym, żeby docelowa cerkiew wybudowana została jak najszybciej. W miejscu cerkwi tymczasowej powstanie budynek parafialny. Będzie skupiał ludzi na życiu nie tylko cerkiewnym.

- Jak prawosławni obchodzą Wielkanoc?

- Wielkanoc to główne święto w cerkwi prawosławnej. To święto, wokół którego skupia się tak naprawdę cały rok liturgiczny. Przede wszystkim trzeba patrzeć przez pryzmat postu i Wielkiego Tygodnia. Wielka Sobota jest dniem bardzo szczególnym - moim zdaniem najpiękniejsze nabożeństwo w ciągu roku. W sobotę również wierni przynoszą do świątyni koszyczki. Wszystkie pokarmy, których nie spożywali w Wielkim Poście, a które spożywać będą na stole wielkanocnym. Warto zaznaczyć, że post u nas to bardzo srogi czas. Przez te 40 dni wierni nie spożywają nic, co jest pochodzenia zwierzęcego. Ani mięsa, ani nabiału, ani ryb, serów, mleka. Dopiero na Wielkanoc, po nocnym nabożeństwie, które odbywa się o północy, jest prawdziwie radosne i trwa do czwartej nad ranem. Rozchodzimy się po domach pozdrawiając się słowami „Chrystus zmartwychwstał, zaprawdę zmartwychwstał”. Później świętujemy w domu. Nie różni się to bardzo od zwyczajów katolickich.

- Historycznie w Bielsku-Białej zawsze było wiele wyznań, ale prawosławie chyba nie miało tak dużej reprezentacji jak teraz?

- Prawosławnych zawsze było mniej. Dopiero teraz, ta emigracja sprzed 10 lat, kiedy zaczęła się wojna na Krymie, i kolejna dwa lata temu, kiedy Rosja napadła na Ukrainę, sprawiły, że jest więcej prawosławnych. Aczkolwiek oni byli zawsze. Nie tak zauważalni, nie mieli takiej możliwości, aby stworzyć swoją parafię, co zmuszało ich właśnie do wyjazdów do Sosnowca, ale byli zawsze. Teraz są możliwości większe.

- Bielszczanie szczycą się, że przez wieki wszystkie religie żyły tutaj w poszanowaniu i zgodzie, czy teraz zauważacie jakąś niechęć?

- W życiu codziennym nie, wręcz odwrotnie. Zauważam wielkie otwarcie i to jest budujące, jak wiele osób zwraca się do nas z serdecznością. Pytają, czy czegoś nam nie potrzeba, jak mogą pomóc, czy po prostu kibicują nam w zamiarach, które chcemy na naszej działce poczynić. Obserwując media społecznościowe można zauważyć, że są komentarze negatywne, ale ja nie zwracam na to uwagi. W internecie można zobaczyć dużo różnych rzeczy, ale na co dzień nie spotkałem się z ani jedną sytuacją negatywną.

- W jakim języku są nabożeństwa?

- Język cerkiewnosłowiański jest tylko i wyłącznie językiem liturgicznym, nieużywanym w życiu codziennym i jest bardzo różny od języka rosyjskiego czy ukraińskiego w pisowni. Ja jestem otwarty, staram się uwzględniać wszystkich, którzy przychodzą na nabożeństwa. Są fragmenty w języku ukraińskim, czytania ewangeliczne są po polsku, ale też kawałeczek jest w języku greckim.

- Księża prawosławni mogą się żenić?

- Mogą, ale tylko do czasu święceń. Jeśli przed święceniami się nie ożenią, to pozostaje zachować celibat. Myślę, że to jest błogosławieństwo. Dzięki temu, że mam rodzinę wychodzę na ambonę i wiem o czym mówię do wiernych, bo sam to przeżywam. Ale trzeba uważać co się mówi, bo żona uważnie słucha (śmiech).

- Jak się księdzu podoba w Bielsku-Białej?

- Bardzo. To piękne miasto, wszystko jest pod ręką.

Rozmawiał Adam Kanik
[email protected]