Ile razy należy zapraszać na wywiad, aby zdać sobie sprawę, że ktoś nie chce z nami rozmawiać? Najczęściej politycy - nie tylko lokalni - sami garną się do wypowiedzi w mediach, ale są wyjątki. Konrad Łoś nie chciał gościć w studiu Beskidzkiej TV, czyli naszej internetowej telewizji, gdzie w cyklu przedwyborczych wywiadów przepytujemy kandydatów. Robiliśmy to już przed wyborami do Sejmu, dając politykom wszystkich opcji szansę do przekonania mieszkańców do swoich poglądów. Konrad Łoś, kandydat na prezydenta Bielska-Białej, wystarszył się pytań, nim zostały zadane.

Jesienią gościł u nas m.in. partyjny kolega Konrada Łosia, były wicemister w rządzie PiS Stanisław Szwed. Jako współprowadzący wywiadów w Beskidzkiej TV nigdy nie usłyszałem, że rozmowa była tendencyjna czy nieobiektywna. Radnego Łosia do studia naszej telewizji zapraszałem pięciokrotnie. Oficjalnie zaproszenie wystosował prezes Wydawnictwa Prasa Beskidzka Mirosław Galczak. Za każdym razem słyszeliśmy, że kandydat „da znać”. Po wyznaczeniu ostatecznego terminu wywiadu - nie zareagował.

„O mieście u cioci na imieninach”

Po raz pierwszy na rozmowę zaprosiłem Konrada Łosia zaraz po oficjalnym ogłoszeniu jego kandydatury. Powiedział, że jest czas, że nikt jeszcze wywiadu nie udzielił, więc poczeka przynajmniej do czasu ogłoszenia list PiS. Prawie dwa tygodnie później spotkaliśmy się na konwencji w hotelu Qubus, właśnie podczas ogłaszania kanydadatów w wyborach do Rady Miejskiej. Ponowiłem więc zaproszenie.

I kolejny raz padła wymijającą odpowiedź, że nie jest mu „znana koncepcja programu”, co za nim stoi i czemu służy, a wolałby wypowiadać się w programach, które są zgodne z jego linią kampanii. Wyjaśniałem, że chodzi o rozmowę o Bielsku-Białej, a pytań wcześniej nikomu nie wysyłam. Odparł, że kolejka chętnych redakcji już jest długa, a poza tym, „o mieście to można rozmawiać u cioci na imieninach”.

Kolejny raz telefonowałem do Konrada Łosia we wtorek, 5 marca. Przez kilka dobrych minut starałem się wytłumaczyć kandydatowi na prezydenta, że zapraszamy go do poważnej rozmowy, tak jak wszystkich innych kandydatów. Ponownie zapewniłem, że moim celem jest rozmowa o mieście, jego bieżących problemach i założeniach programowych kandydata. Za przykład podałem inne wcześniejsze rozmowy.

W odpowiedzi usłyszałem, że radny da znać. Zapytany czy czegoś się obawia, stwierdził, że nie oglądał naszych wcześniejszych wywiadów, ale wydaje mu się, że mają one z góry narzuconą tezę, wokół której obudowana jest cała narracja, co ma na celu poniżyć rozmówcę. Nie mogłem się z tym zgodzić.

Program poznali tylko nieliczni

Kilka dni później na moją prośbę do kandydata PiS zadzwonił prezes Wydawnictwa Prasa Beskidzka Mirosław Galczak. Prezes usłyszał, że radny da znać. Ale nie dał. W końcu napisałem więc do Konrada Łosia e-maila, poprosiłem o wskazanie dogodnego terminu i odpowiedź do wtorku do godz. 16.00. Wyjaśniłem, że goni nas czas, umówieni na konkretne terminy są już pozostali kandydaci, więc nie możemy już czekać. Odpowiedzi nie dostałem, co uznaję za ostateczny sygnał, że Konrad Łoś nie będzie rozmawiał.

Nie poznamy więc szczegółowo programu kandydata PiS na prezydenta Bielska-Białej, Konrad Łoś przez kilkadziesiąt minut przedstawiał go na konwencji w hotelu Qubus. Wydarzenie trwało na tyle długo, że prawie wszyscy dziennikarze je opuścili. Przedstawiciele „Kroniki Beskidzkiej” i portalu www.bielsko.biala.pl pozostali najdłużej i tylko w naszych mediach można było przeczytać tak szczegółową relację z wydarzenia, w tym założenia programowe kandydata. Tradycyjnie pytań po jego prezentacji nie brakuje.

Rzetelnie opisaliśmy konwencję, co po wydarzeniu w rozmowie potwierdził sam Konrad Łoś. Radny w trakcie konwencji mówił m.in. o potrzebie większych nakładów na budownictwo komunalne i społeczne, powstrzymaniu odpływu mieszkańców i większym wykorzystaniu potencjału turystycznego. Stwierdził też, że nie potrzebuje PR-owców, którzy piszą programy wyborcze, bo słucha głosu mieszkańców. W sumie teraz można dodać, że skoro nie udziela wywiadów, to mieszkańcy nie mają możliwości usłyszeć jego głosu.

Pytania, które ostatecznie nie padły

Na konwencji padły także słowa o potrzebie powstrzymania spadku liczby mieszkańców i walki z niską dzietnością. Chciałem więc zapytać Konrada Łosia, w jaki sposób się do tego przyczynia, skoro sam ma jedno dziecko, a jako radny sprzeciwił się finansowaniu procedury in-vitro? A skoro chce walczyć z deweloperami, to gdzie mają zamieszkać młodzi bielszczanie, których chce zatrzymać w mieście? W namiotach?

Pytałbym też, jak sobie wyobraża współpracę z Koalicją Obywatelską i obecnym rządem? PiS stracił władzę w kraju, a do bielskiego samorządu wyznaczył kandydata, który boi się trudnych pytań. Jak wyobraża sobie bycie prezydentem, skoro poprzednia władza, jego partyjni koledzy, tak bardzo osłabiali samorządy?

Kiedy po raz ostatni rozmawiałem z Konradem Łosiem zapytałem go, gdzie można znaleźć jego program wyborczy z którym idzie do wyborów. Odpowiedział, że przez ponad godzinę był prezentowany na konwencji. Czyli wychodzi na to, że kto nie był na konwencji, ten programu nie pozna. Bo na rozmowę o nim w naszych mediach kandydat PiS jak widać nie ma chęci albo odwagi, bo moglibyśmy chcieć o coś dopytać.

xxx

Dotychczas w cyklu przedwyborczych rozmów z kandydatami ukazała się rozmowa:
Wieżowce, niskie podatki i ograniczenie urzędników. Populizm czy świetlana wizja miasta? WIDEO

Adam Kanik
[email protected]