To była wyjątkowo długa kadencja samorządowa, w której nie brakowało historycznych wyzwań jak pandemia koronawirusa czy wybuch wojny na Ukrainie. Na starcie kampanii o ponad pięciu latach pracy w Ratuszu i najbardziej palących problemach rozmawiamy z prezydentem Jarosławem Klimaszewskim. - Sprawa jest dalej otwarta. Nie wszystko mogę mówić, natomiast byłem na dwóch spotkaniach w Warszawie i jest zielone światło, żeby to kontynuować - mówi zapytany o dalsze losy terenów Fiata, które docelowo miałaby przejąć Polska Grupa Zbrojeniowa.

Zakończono inwestycję w amfiteatrze w Lipniku, zdania są podzielone. Czy Pan miał już okazję go oglądać?

- Są jeszcze pewne rzeczy drobne do zrobienia. Jak będą gotowe, to będzie na dniach, to chętnie odwiedzę. To chyba najdłuższa inwestycja poprzedniej kadencji. Cieszę się, że doszło to do skutku. „U zarania dziejów” ten projekt był zgłoszony do budżetu obywatelskiego (2016 - red.) i przegłosowany zdecydowaną większością, więc był ważny chociażby z tego powodu. Będzie to kolejny obiekt, który można turystycznie udostępniać. Warto myślę wokół tego obudować przestrzeń rekreacyjną. Krytyków, cokolwiek się robi, nie brakuje, ale potem frekwencja użytkowników, którzy z tego korzystają to najlepszy wyznacznik.

Jeśli chodzi o strefę przemysłową i Fiata, to można stwierdzić, że branża motoryzacyjna w mieście umiera?

- Zdecydowanie nie, przemysł automotive w naszym mieście ma się bardzo dobrze. Niezależnie czy Stellantis to zbędzie, jakaś produkcja musi tam być, bo to są tereny atrakcyjne. Historycznie wyrośliśmy na Fiacie, ale przez te lata kooperanci, firmy polskie i międzynarodowe, zaczęli produkować dla wszystkich marek. W tej chwili zdywersyfikowani są odbiorcy i ta branża w naszym mieście nie jest zagrożona. Będzie tak samo funkcjonowała jak na świecie, nie będzie różnicy między rynkiem w naszym mieście a globalnym.

Rok temu ówczesny minister Grzegorz Puda obiecywał, że podejmie działania w tej sprawie, skończyło się niestety na obietnicach. Czy teraz kiedy rządzi KO, są przesłanki, żeby coś wskórać?

- Trzeba być fair. Wiadomo, że konkurencja polityczna konkurencją, ale poprzedni rząd przygotował rozwiązanie związane z Polską Grupą Zbrojeniową. Nowy rząd pokazuje, że nie wszystko wywala do kosza, tylko analizuje. Jeżeli coś było sensowne, to będzie może w innym zakresie, ale kontynuowane. Tak mam nadzieję będzie w przypadku tego terenu, który chce zbyć Stellantis. Podpisałem z KSSE list intencyjny, oni mogą to komercjalizować w dowolnym kierunku. Ta branża (zbrojeniowa - red.), ze względu na sytuację geopolityczną może liczyć na wieloletni zbyt na swoje produkty. Sprawa jest dalej otwarta. Chwilowy zastój wynika ze tego, że zmieniła się władza, trzeba powołać nowe rady nadzorcze i zarządy. Nie wszystko mogę mówić, natomiast byłem na dwóch spotkaniach w Warszawie i jest zielone światło, żeby to kontynuować.

TS Podbeskidzie znajduje się w nieciekawej sytuacji - widmo spadku, 6 mln zł długu - z takim balastem zostawia klub nominat Niezależnych.BB, co miasto zamierza z tym zrobić?

- Przede wszystkim w klubie trwa końcowy audyt. Tak to jest z klubami piłkarskimi w naszym kraju, że one sobie nie radzą bez wsparcia samorządów. Patrzymy w tej chwili bardziej długofalowo. Plany prywatyzacji dalej są aktualne, tylko musi być ktoś chętny do zakupu. (...) Natomiast w Podbeskidziu trzeba posprzątać. Wierzymy, że utrzymamy się, cały czas szukamy sponsorów, mam nadzieję, że nowy zarząd sobie z tym poradzi. Dług na szczęście można wyrównywać przez dłuższy czas. Propozycje wstępne już mam, brzmią one sensownie. Zostały zaniechane pewne czynności, które były niepotrzebne kosztowo. Niedawno powołana akademia, gdzie gra prawie 400 dzieciaków, to jest nasza przyszłość. Pojawiają się informacje, że ktoś dąży do upadku tego klubu, absolutnie nie. Ta akademia na to wskazuje, bo po co zakładać akademię, skoro coś ma nie istnieć. W tej chwili skupiamy się na tym aby się utrzymać i wyprostować sytuację finansową.

Ulica 11 Listopada nie schodzi z ust mieszkańców. Coraz więcej tam się dzieje - wyremontowano plac, powstał Punkt 11, ale kolejne lokale znikają. Jakie działania są planowane, aby miejski deptak ożywić?

- Ja myślę, że już widać dużą zmianę. To, że się jakiś punkt zamyka, to jest biznes. Pewne oferty są atrakcyjne dla klienta, inne nie. Na to nie mamy wpływu. Mamy wpływ na to, żeby wprowadzać tam coraz więcej eventów i wydarzeń. Dbamy o to, aby jak najwięcej osób miało tam po co przyjść. To się już dzieje. Będzie nowy program dotyczący lokali użytkowych w obniżonych nieco czynszach, po to aby zrobić z tego ulicę, może nie tyle handlową, co z ofertą rozrywkową, artystyczną, kulturalną. Będziemy w tym kierunku szli.

ak