W środę w Sądzie Okręgowym w Bielsku-Białej zapadł wyrok w sprawie nadużycia uprawnień funkcjonariusza publicznego i niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilkorga pokrzywdzonych. Osoby te za niewielkie pożyczki przekazywali wierzycielom prawo własności nieruchomości. Na ławie oskarżonych zasiadł też bielski notariusz. Zdaniem sądu, oskarżeni są niewinni. Wyrok jest nieprawomocny.

Wierzyciele byli oskarżeni o to, że w ostatnich 15 latach za pożyczki działali w celu przywłaszczenia nieruchomości w kilku powiatach. Mieli działać w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i doprowadzić inne osoby do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wprowadzając w błąd. Groziło im do 8 lat więzienia.

Wśród uniewinnionych bielski notariusz

Chodziło o to, że przed 2019 rokiem w Bielsku-Białej zawierane były umowy dotyczące pożyczek w ramach których za kwoty rzędu 15, 25 czy 50 tys. zł pożyczkobiorcy przekazywali wierzycielom prawo własności nieruchomośći. Wśród nich były m.in. dwa mieszkania w Jaworzu (każde o wartości 120 tys. zł), grunt w powiecie suskim warty ponad 200 tys. zł czy nieruchomość w powiecie wadowickim warta ok. 425 tys. zł. Sprawa trwała długo, bo przedłużały się ustalenia, a w toku przewodu pojawiały nowe wątki.

Na ławie oskarżonych zasiadł także bielski notariusz Michał W., w którego kancelarii miały powstawać umowy pożyczek. Prokuratura postawiła mężczyźnie łącznie siedem zarzutów dotyczących nadużycia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Zdaniem śledczych, miał bowiem nie dopełnić obowiązków, nie informując poszkodowanych w sposób transparentny o warunkach umowy pożyczki.

Zdaniem sądu, pokrzywdzeni w chwili zawierania umowy mieli świadomość, że za pożyczkę przenoszą prawo własności do nieruchomości i byli pewni, że pożyczkę spłacą. W umowie był na przykład zapis, że w chwili zwrotu pożyczki prawo własności do nich wróci. Tymczasem w uzasadnieniu pojawiło się stwierdzenie, że wierzyciele wręcz przedłużali terminy spłaty pożyczek, w sytuacji gdy do tego nie dochodziło.

Pokrzywdzeni nie czytali umów

Jak uzasadniał sędzia Jarosław Sablik, notariusz Michał W. dopełnił swoich obowiązków. Pokrzywdzeni chcieli jak najszybciej otrzymać pieniądze i jak sami przyznawali w zeznaniach, nie dopytywali o szczegóły, nie czytali dokładnie umów. Wierzyciele zaś byli pewni, że pożyczkobiorcy spłacą należności.

- W uczciwym obrocie pożyczkodawca w chwili zawarcia umowy pożyczki pozostaje w przekonaniu, że pożyczkobiorca zwróci mu określoną sumę pieniędzy. Celem jego działania nie jest przejęcie własności nieruchomości tylko uzyskanie wynagrodzenia za korzystanie przez pożyczkobiorcę z jego pieniędzy. Brak przekonania pożyczkodawcy skutkuje odmową zawarcia umowy. Pożyczkobiorca zaś pozostaje w realnym przekonaniu, że zrealizuje zapewnienie wobec pożyczkodawcy o wywiązaniu się z zobowiązania w ustalonym terminie - uzasadniał wyrok Jarosław Sablik, sędzia Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej.

W przypadku oszustwa, sprawca nie chce zwrotu pożyczki, a działa w celu przywłaszczenia nieruchomości. Musi mieć świadomość, że pożyczkobiorca nigdy nie spłaci długu. Nie chce uzyskać wynagrodzenia tylko przejąć własność za kwotę znacznie niższą od jej wartości. Tego ustalenia sądu nie wykazały.

W jednym przypadku wierzyciel zdążył sprzedać mieszkanie w Jaworzu po wcześniejszej eksmisji lokatora, jednakże zrobił to dopiero po okresie ok. dwóch lat od terminu spłaty pożyczki. Deklarował chęć rozliczenia się z nadwyżki wartości, ale pokrzywdzona nie chciała z nim rozmawiać, a śledztwo trwało.

Adam Kanik
[email protected]