Sterczące kikuty pozostały po przycięciu drzew rosnących na policyjnej działce przy ul. Zwierzynieckiej w Bielsku-Białej. Sprawa może przeszłaby bez echa, gdyby nie interpelacja radnego PiS, który przycięcie drzew podał jako przykład „modelowego” dbania o drzewostan i oczekiwał podobnych działań od urzędników. Ratusz nie podzielił opinii i wszczął postępowanie wyjaśniające wobec policji, by wymierzyć karę administracyjną. Zniesmaczony działaniem stróżów prawa jest mieszkaniec Wapienicy, który mówi, że choć drzewa zagrażały bezpieczeństwu, to je zniszczono.

Konrad Łoś w interpelacji domagał się przycięcia drzew w kilku miejscach w Wapienicy. Zniechęcony podejściem urzędników podał w niej przykład - jak sam uważa - dobrego administrowania terenem, gdzie działa Samodzielny Pododdział Prewencji Policji w Bielsku-Białej. - Drzewostan został przycięty wręcz modelowo - wskazuje radny. Do pisma załączył zdjęcia... kikutów, jakie pozostały po cięciach.

Nieświadomie zgłosił zniszczenie

Sprawa zbulwersowała ogrodnika miejskiego Dariusza Gajnego. Urzędnik w mediach społecznościowych odniósł się do interpelacji szefa klubu PiS w Bielsku-Białej. - Radny od dłuższego czasu w swoich interpelacjach kreuje się na obrońcę i specjalistę od zieleni w mieście. Dobre chęci nie podparte są wiedzą w tym zakresie, co najlepiej pokazuje zamieszczony fragment - mówi inż. architektury krajobrazu.

Urzędnik wyjaśniał, że w przestrzeni miejskiej zdarzają się sytuacje, że drzewo przeznaczone do wycinki jest „świadkowane”, tak aby pień dalej służył biologicznie, lecz nie jest to już pielęgnacja. Dariusz Gajny dodał, że pracownicy ochrony środowiska Ratusza wszczęli postępowanie wyjaśniające w sprawie zniszczenia drzew na terenie działki w Wapienicy. - Może powinniśmy być wdzięczni panu radnemu za postawę obywatelską i zgłoszenie (chociaż nieświadomie) zniszczenia drzew na terenie miasta? - pyta.

Sprawa zbulwersowała także mieszkańca, który przesłał pismo do redakcji portalu. Czytamy w nim, że to właściciele działki sąsiadujące z policją poprosili o przycięcie drzew, które stwarzały zagrożenie.

Policjantom pomogli strażacy

- Ale to, co zrobiła policja przez prawdopodobnie wynajętą firmę przeszło oczekiwania chyba wszystkich. Zostawili zapałki, które prawdopodobnie nie przeżyją. Przez przypadek sprawę tę zgłosił do Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej radny Konrad Łoś, który stwierdził, że jest to modelowe przycięcie drzew i tak powinny być przycinane drzewa w mieście. Gość ma coś z głową. Drzewa nie były przeznaczone do wycinki a jedynie do pielęgnacji. Dla mnie to prokurator za takie zniszczenie drzew - pisze mieszkaniec.

Zapytaliśmy o sprawę dowódce SPPP w Bielsku-Białej mł. insp. Dariusza Fajferka. Policjant przyznaje, że do przycięcia drzew doszło wobec licznych interwencji okolicznych mieszkańców. Wiatrołomy zniszczyły m.in. ogrodzenie posesji i samochód. Przycięcia drzew nie wykonała jednak zamówiona firma specjalizująca się w tego typu pracach. Policjanci wezwali straż pożarną, która po koleżeńsku załatwiła temat.

Zgodnie z deklaracją ogrodnika miejskiego, w Ratuszu prowadzone jest postępowanie wyjaśniające wobec policji w sprawie cięcia drzew. Sprawa aktualnie pozostaje w toku. W odpowiedzi na interpelację radnego PiS, wiceprezydent Adam Ruśniak zapowiedział wymierzenie kary administracyjnej wobec policji.

Bartłomiej Kawalec
[email protected]