Pan Szymon, młody mieszkaniec miasta jest niepełnosprawny. Z powodu dolegliwości kręgosłupa nie jest w stanie podjąć pracy w pełnym wymiarze godzin. Co jakiś czas musi zgłaszać się na komisję w oddziale ZUS w Bielsku-Białej. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że najwyraźniej z powodu swojego wieku traktowany jest jak wyłudzacz renty. Po ostatniej sytuacji złożył skargę. - Jeżeli poczuł się Pan dotknięty sposobem przeprowadzania wywiadu i badania przez lekarza, to Pana przepraszam - odpowiada p.o. dyrektora oddziału ZUS w Bielsku-Białej.

Ma niespełna 30 lat, w 2018 roku pracował pod jedną z fiatowskich spółek, gdzie nie z jego winy zdarzył się z wypadek, którego skutki odczuwa do dziś. Uraz kręgosłupa poskutkował licznymi dolegliwościami neurologicznymi oraz natury ortopedycznej. Z powodu odczuwanego bólu przyjmuje silne leki na bazie opioidów i rozkurczowe. Na potwierdzenie swoich schorzeń ma kilka teczek dokumentów.

Wypadek, ból, nezdolność do pracy

Pan Szymon (imię zmienione) przeszedł dwie operacje kręgosłupa, ma niedowład w lewej nodze i trzy dyskopatie. Cały czas wychodzą na jaw także kolejne komplikacje zdrowotne. Z powodu orzeczonej częściowej niezdolności do pracy co pół roku musi zgłaszać do ZUS w celu przedłużenia renty.

Do tej pory nie było z tym problemu, ale sytuacja z końca września przeszła jego najśmielsze wyobrażenia. W oddziale ZUS w Bielsku-Białej trafił na orzeczniczkę, która nie dość, że nie była przygotowana do badania, to jeszcze potraktowała go w taki sposób, że uraz psychiczny zostanie mu na dłużej.

- Na samym początku, pięć lat temu, ZUS nie uznał mojego wypadku w pracy. Poszedłem do sądu, który przyznał mi rację. Ale choć minęło już tyle czasu, to nigdy nie miałem takiej sytuacji jak teraz. Lekarka potraktowała mnie wręcz chamsko, była wulgarna. Uważam, że powodem był tylko i wyłącznie mój młody wiek. Podczas wywiadu czułem się jak na przesłuchaniu gestapo. Zupełny brak empatii - opisuje.

Kompletny brak empatii lekarki

Z relacji pana Szymona wynika, że orzecznik prześmiewczo insynuował wręcz, że „nie narobił” się zbytnio w życiu. Argumentem miało być to, że osoba dokonująca badania miała pracującą córkę w wieku pacjenta, dlatego też został potraktowany jak osoba, której nie chce się pracować. Kiedy poprosił o zmianę nastawienia lekarki i bardziej ludzkie podejście, z jej ust miały paść słowa, że „zachowuje się jak pępek świata”. Mężczyzna postanowił więc napisać skargę, którą udostępnił nam do wglądu.

- (...) Pani gastrolog, która przeprowadziła badanie traktowała mnie w sposób grubiański, z powodu spóźnienia do pracy była bardzo poddenerwowana i odbierałem badanie oraz jej pytania jako ataki w moją stronę. Grzecznie poprosiłem panią orzecznik, aby się uspokoiła i prowadziła badanie w sposób normalny. W kółko powtarzała pytania, gdzie pracowałem, ile lat przepracowałem. Czułem się jak na przesłuchaniu.

- Zapytałem panią, dlaczego bada mnie ona, a nie specjalista z dziedziny neurologii, neurochirurgii czy ortopedii. (…) Pani lekarz twierdziła, że nie ma dokumentacji, po czym pani, która przyniosła mi wezwanie sprawdziła dokumenty i stwierdziła, że wszystko jest, ale jest tego dużo. Dlaczego w momencie badania przez lekarza innej dziedziny ,kiedy lekarz przeprowadza wywiad ze mną jest totalnie nieprzygotowany, nie sprawdził dokumentacji - jakie leki biorę, przebiegu leczenia oraz obecnej sytuacji zdrowotnej? Przy prośbie o normalne traktowanie usłyszałem, że jestem bezczelny i że pani ma córkę w moim wieku. (...) Pani orzecznik nie powinna wykonywać pracy na swoim stanowisku. (...) Na badaniu przekroczyła swoje uprawnienia, a mnie potraktowała w sposób bardzo ordynarny i chamski - czytamy w treści skargi.

Wolałby pracować i być zdrowy

- Czułem się obrażany i wyśmiewany. Pani doktor robiła to w taki sposób, że wszyscy na korytarzu słyszeli. Kiedy wychodziłem widziałem ich nietęgie miny. Zostałem potraktowany jak jakiś oszust, bo przecież młoda osoba nie może być chora. Zrobiono ze mnie darmozjada, dla tych 1300 zł z tytułu renty? Przecież za te pieniądze ledwo da się przeżyć. Ja naprawdę wolałbym być zdrowy, pracować i mieć normalne życie. I nigdy więcej nie przeżywać takich sytuacji - dodaje w rozmowie z nami pan Szymon.

Druga komisja odbyła się kilka dni później, prowadził ją inny lekarz. - Pan doktor był bardzo profesjonalny, znał historię mojej choroby, wiedział, że cały czas jestem pod opieką lekarzy - mówi. Pan Szymon oczekuje od oddziału ZUS w Bielsku-Białej wyciągniecia konsekwencji wobec orzeczniczki z pierwszej komisji, aby w przyszłości osoby przychodzące na badania były traktowane w sposób ludzki i z szacunkiem. - A nie jak ktoś, kto przyszedł w młodym wieku, to chce mieć zasiłek zamiast pracować, bo przecież pani doktor ma córkę w jego wieku i jakim prawem ma czelność domagać się renty z tytułu wypadku w pracy - mówi.

Panu Szymonowi nie chodzi o odszkodowanie, ale o nagłośnienie sprawy. Oczekuje też przeprosin ze strony lekarki. Częściowo doczekał się ich po kilku tygodniach, gdy otrzymał odpowiedź na skargę. Marcin Tomecki, p.o. dyrektora bielskiego oddziału ZUS poinformował, że zapoznał się ze sprawą i uznał, że skarga jest uzasadniona, ale lekarz przeprowadził badanie zgodnie z wewnętrznym procedurami.

Odbyła się rozmowa dyscyplinująca

- Przeanalizowałem argumenty, które Pan przytacza w skardze, poprosiłem o wyjaśnienia lekarza orzeczniczka, który przeprowadzał badanie, zweryfikowałem też okoliczności towarzyszące rozpatrywaniu Pana sprawy. W wyniku przeprowadzonego postępowania ustaliłem, że lekarz orzecznik zapoznał się z Pana dokumentacją medyczną przed rozpoczęciem badania. Przeprowadził badanie zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz procedurami orzeczniczo-lekarskimi. (...) Lekarz orzecznik powinien posiadać specjalizację, jednak nie wymagają, aby orzeczenie wydawał lekarz o konkretnej specjalizacji. W przypadku wątpliwości, lekarz orzecznik kieruje sprawę do opinii lekarza konsultanta. Tak było w Pana sprawie - czytamy.

Dalej p.o. dyrektora bielskiego ZUS tłumaczy, że orzecznik ma obowiązek przeprowadzić wywiad. Podczas niego zadaje różne pytania, jednak nigdy nie powinny one odbiegać od przedmiotu rozpatrywanej sprawy. - Mógł Pan poczuć się dotknięty charakterem lub sposobem zadawania pytań. (…) Jeżeli poczuł się Pan dotknięty sposobem przeprowadzania wywiadu i badania przez lekarza, to Pana przepraszam. Na moje polecenie, Główny Lekarz Orzecznik przeprowadził z lekarzem rozmowę dyscyplinującą, w której przypomniał o zasadach właściwej obsługi ubezpieczonych - dodaje Marcin Tomecki.

Adam Kanik
[email protected]