Tajemniczy inwestor z Portugalii od kilkunastu dni negocjuje zakup mniejszościowego pakietu akcji Podbeskidzia. Potencjalnego kupca sprowadził do klubu Edward Łukosz, który od miesięcy stara się sprzedać posiadane przez niego akcję spółki i jest w tym coraz bardziej zdeterminowany. Cała transakcja na razie zdaje się być oparta na deklaracjach i wizjach snutych przez pełnomocników, w które najprawdopodobniej uwierzyły także władze Bielska-Białej. Na ten moment portugalscy inwestorzy przypominają bardziej kambodżańskiego członka rodziny królewskiej Vanna Ly, który pięć lat temu „kupował” Wisłę Kraków, niż biznesmenów z kapitałem.

Temat zmian właścicielskich w Podbeskidziu trwa od wielu miesięcy. Na początku roku rada nadzorcza wyraziła zgodę na zbycie przez spółkę Polskiego Mięso i Wędliny Łukosz pakietu 35 proc. akcji „Górali” (pozostałe 65 proc. należy do bielskiego samorządu). Edward Łukosz początkowo oferował akcje klubu osobom w przeszłości zainteresowanym ich nabyciem. Później zaczął działać za granicą.

Sprzedaż upadła na finiszu

W ten sposób do Bielska-Białej sprowadzeni zostali inwestorzy z Portugalii. Dwa tygodnie temu delegacja pojawiła się w Ratuszu, gdzie doszło do spotkania z udziałem prezydenta miasta Jarosława Klimaszewskiego i wiceprezydenta Piotra Kuci, który jest także szefem rady nadzorczej klubu. Potencjalni kupcy nie tylko zadeklarowali, że odkupią akcję od Łukosza, ale z marszu wyrazili gotowość nabycia kolejnych 20 proc. akcji należących do gminy, by rządzić klubem. To wszystko bez wykonania choćby audytu spółki.

W kontekście spotkania w Ratuszu usłyszeliśmy, że tak poważnych biznesmenów w sprawie kupna Podbeskidzia jeszcze nie było. Trudno w to uwierzyć, bo w kwietniu temat nabycia akcji od Łukosza negocjował właściciel firmy Zarys z siedzibą w Zabrzu, który z wyboru jest bielszczaninem. Jak wynika z danych KRS, spółka z branży medycznej w trakcie pandemii koronawirusa osiągała rekordowe obroty i zyski - w 2021 roku jej przychody zbliżyły się do kwoty 1 mld zł, a zysk netto przekroczył 250 mln zł.

5 mln zł za akcje klubu

W kolejnym roku tak dobrze już nie było, ale zysk na poziomie ponad 60 mln zł, to wciąż duże pieniądze z których część właściciel mógłby inwestować w klub piłkarski. Biznesmen wiosną ustalił warunki kupna 35 proc. akcji od Edwarda Łukosza i miał za nie zapłacić ok. 5 mln zł. Transakcja na ostatniej prostej legła w gruzach w gabinecie prezydenta miasta. Właściciel Zarysu nie otrzymał oczekiwanych gwarancji odkupienia akcji przez gminę, gdyby w pewnym momencie chciał wycofać się z piłkarskiego biznesu. Latem został jednak sponsorem Podbeskidzia i z tyłu koszulki reklamuje swoją inną spółkę - Timago.

Wracając do obecnych wydarzeń, to Portugalczycy ponownie pojawili się w Bielsku-Białej w miniony poniedziałek. Następnego dnia rano w siedzibie klubu wzięli udział w radzie nadzorczej z udziałem m.in. wiceprezydenta miasta Piotra Kuci i Edwarda Łukosza. Początkowo rozmowy prowadzone były z udziałem prezesa Bogdana Kłysa, później już tylko w obecności współwłaścicieli klubu i Portugalczyków.

Miasto gotowe na sprzedaż

Po spotkaniu pracownikom klubu zabroniono udzielania jakichkolwiek informacji na zewnątrz, informacje o możliwym nowym współwłaścicielu przekazano piłkarzom. Portugalczycy zrobili na tyle dobre wrażenie przed władzami Bielska-Białej, że podjęto już decyzję o przystąpieniu do aktualizacji wyceny wartości klubu. Usługę gotowe są zrealizować trzy firmy, wartość zamówienia ma wynieść ok. 50 tys. zł. Potem planowane jest ponowne ogłoszenie przez Ratusz zaproszenia do negocjacji sprzedaży akcji klubu.

Nie wiadomo jakie gwarancje przedstawia nowy inwestor, ale nieoficjalnie słyszymy, że transakcję przeprowadzić ma spółka zarejestrowana niedawno w jednym z krajów Półwyspu Arabskiego. Inwestorzy z Portugalii mają działać na rynku menadżerskim, jedno z nazwisk prowadzi do niewielkiej agencji, w której obok Portugalczyka występuje dwóch wspólników - Marokańczyk i Chińczyk. Pod jej skrzydłami jest zaledwie 10 piłkarzy i dwóch trenerów. Jeden z nich dziewięć lat temu pracował w Polsce.

Na ten moment inwestorzy przypominają bardziej Vanna Ly, który w grudniu 2018 roku „kupował” Wisłę Kraków niż biznesmenów z dużym kapitałem. Azjata także spotkał się z prezydentem Krakowa, snuł wizję rozwoju klubu, ale przelew za akcję klubu nigdy nie został zaksięgowany na koncie klubu.

Bartłomiej Kawalec
[email protected]